Raportuj komentarz

Wygląda na to, że dziś możemy sobie gadać co nam się chce, o kim się chce i jak się chce. A kiedyś za obelgę dochodziło do pojedynków. Polityka usprawiedliwia wszystko, nieprawdę, półprawdę i g...o prawdę, tylko dlaczego my się na to godzimy, by dochodziło z jednej strony do przepychanek bez sensu i pożytku na obradach Rady Miasta, z drugiej by prywatne animozje i małostkowość w ogóle pojawiały się w najważniejszej dla miasta instytucji. Morał z tego wynika, że obecnie bycie radnym nie niesie za sobą odpowiedzialności, a wyłącznie nieznane mi korzyści, słowo nic nie znaczy, a niektóre tematy podejmowane na dyskusjach rady, są chyba sposobem na zagospodarowanie nudy i wolnego czasu. Niestety przyznaję, że przyjechałem do Krosna za kadencji Pana Prezydenta Przytockiego, więc nie mam porównania z Jego Poprzednikami, jednak z jednej strony widzę potężnego "kopa" inwestycyjnego, a z drugiej niezwykły kalejdoskop afer, zarzutów, dziwnych historii i zastanawiam się co lepsze?. Bałagan niosący przynajmniej pozory rozwoju, czy bierny porządek?