Raportuj komentarz

Mash: czyli jak to według ciebie jest właściwie, bo się nieco pogubiłeś. Rada miasta jest do tego rodzaju sprawy uprawniona, ale jednocześnie nie powinna się tym zajmować... Czyli co? Jednocześnie rada powinna się zając sprawą, ale powinna ją zamieść pod dywan do rozstrzygnięcia sądu? Mówisz jak jakiś stary lokalny polityk, a nie inteligentny wszechstronny człowiek... Taka właśnie "spychologia" i "biurokracja" nie pozwalają rozstrzygnąć nawet najprostszej sprawy w polskich urzędach. Ktoś pisze skargę na jakieś zaniedbanie, z badań sprawy wynika, że faktycznie czegoś nie dopatrzono, że ktoś doznał z tego powodu uszczerbku, ale winnego - jak zwykle nie ma. A w zasadzie, jedynym odpowiedzialnym za zaistniałą sytuację jest pokrzywdzony i sam sobie jest winny, bo złożył skargę w złym miejscu lub do złej instytucji, bo zrobił to za wcześnie lub za późno, bo nie zrobił tego na właściwym formularzu, bo nie dołączył wszystkich siedemdziesięciu czterech załączników, itp. Tak mniej więcej postąpiono w tej sprawie (oczywiście skala problemu jest zawsze indywidualna). W kraju dojrzałej demokracji to obywatel ma uprzywilejowaną pozycję wyjściową w takich sprawach, bo płaci podatki i w ten sposób tworzy miejsca pracy w sektorze publicznym, a państwo go po prostu szanuje.
Za mozolne postępowanie w tej sprawie (w zasadzie pozostawienie jej w tm samym miejscu co przed złożeniem skargi), w tym niefortunne skierowanie jej do komisji rewizyjnej, odpowiedzialność ponosi niedbały przewodniczący rady. Po co stracono tyle na to czasu, jak i tak została ona pozostawiona de facto w nicości? Naprawdę szkoda pieniędzy podatników na takie "mielenie słomy". A obywatel pozostawiony samemu sobie...