“ mortalus@, to nie o to chodzi. Jest przed godziną 22. Ludzie szykują się do świąt. Ten kto używa piekarnika gazowego ma pół biedy, weźmie latarkę i sernik mu się upiecze. Ale jak ktoś używa piekarnika elektrycznego, to ma problem i to nie mały. Później tego ciasta nie da się już uratować. Ja rozumiem że awaria może się zdarzyć Przypadek losowy, czy to święta czy inny dzień powszedni. Tutaj ludzie raczej się zastanawiali co maja dalej robić. Jak długo nie będzie prądu. Każdy chwytał za słuchawkę. Jak każdy będzie myślał na zasadzie: nie będę dzwonił, pewnie ktoś już to zrobił, to może się okazać, że nikt nie zadzwoni. Kowalski też nie wie co jest powodem awarii, czy tylko u niego w domu, bloku czy na osiedlu czy na połowie Krosna. To nie do Kowalskiego należy takie rozważanie tylko dla Energetyki, która powinna sprawdzić rejon występowania problemu. Z artykułu wynika, że tak się stało. Po drugie, rozumiem złość osoby czytelnika wypowiadającej się w tym artykule. Każdy ma prawo się dodzwonić i nawet jak energetyka wie już o występującym problemie, powinna wysłuchać każdego i ewentualnie podać informację, że awaria jest już usuwana. Wówczas każdy jest spokojny. A mając głuchy telefon, na prawdę, nie wiadomo jak się zachować, stad pewnie pomysł by zadzwonić na 997. Ja podjechałem pod Statoila i Pan powiedział, że mnie nie obsłuży, bo nie ma prądu. Wyobraźcie sobie jakby prądu nie miały inne stację na długości ulic Podkarpackiej. To mam jechać tankować do Dukli? Trochę to sparaliżowało kilka sytuacji, bo np nie działała sygnalizacja na skrzyżowaniu Czajkowskiego, Składowa, Podkarpacka. Dobrze, że to był wieczór, bo znając życie, już była by tam kolizja jakby awarią była kilka godzin wcześniej. Cieszę się, że energetyka tak szybko zareagowała. Tylko o co chodzi z tym Langiewicza? Pan widział błyski których nie było? I to nagle, gdy wcześniej wystąpiło odcięcie energii w innych rejonach miasta? :) ”