“ Zapraszano od dawna, goście przyszli na Rynek, a tam gospodarz miasta z radnymi i ich zwolennikami za barierkami i wieloma pustymi krzesłami pilnowani jak małpy w zoo od frontu, od mikrofonów, a dla mieszkańców kościołowe ławy z tyłu/ od fontanki/ i stanie" za strefą bezpieczeństwa". Takiej gościnności nie uczyła mnie babcia, rodzice i szkoła, to tak jak gospodarz zaprosiłby gości, sam cztery litery wsadził za stołem , a goście w drzwiach, albo pod ścianą. Wstyd mi było za włodarzy wobec moich zaproszonych spoza Krosna gości, siedzieliśmy w ogródku piwnym i słyszeliśmy taką rozmowę, a krzesła faktycznie w strefie "O" były puste, chyba z 50. ”