Biurokratyczna machina kontra innowacja
Historia Ekolot to przykład firmy z ogromnym potencjałem, która uległa systemowym problemom. Firma, od 1995 roku działająca w Krośnie, zbudowała silną pozycję na rynku, oferując unikalne na skalę kraju produkty. Sytuacja zmieniła się drastycznie w ostatnim czasie. Nałożenie przez urząd celny 125-procentowego cła na importowany z Chin materiał, niezbędny do produkcji samolotów, okazało się ciosem, którego firma nie była w stanie przetrwać. Mimo wcześniejszych zgód na import, zmiana interpretacji przepisów celnych doprowadziła do cofnięcia wcześniejszych decyzji.
Dodatkowe utrudnienia spowodował wielomiesięczny opóźniony proces certyfikacji nowego modelu samolotu "Topaz 600" przez ULC. Gotowe samoloty czekały na odbiorców, ale brak niezbędnych dokumentów uniemożliwiał sprzedaż. Choć certyfikat został ostatecznie przyznany 4 kwietnia, było to za późno, aby zapobiec ograniczeniu produkcji i zwolnieniom pracowników.
Konsekwencje i pytania bez odpowiedzi
Upadek Ekolot to nie tylko strata dla właściciela i pracowników, ale także dla polskiej gospodarki. Znika unikalny producent, a wraz z nim potencjał innowacyjny i miejsca pracy. Sytuacja ta rodzi pytania o skuteczność i transparentność działania instytucji państwowych oraz o wsparcie dla polskich przedsiębiorców. Czy biurokracja i nieprzewidywalność interpretacji przepisów mogą doprowadzić do upadku nawet najbardziej innowacyjnych firm? Historia Ekolot jest przestrogą i sygnałem alarmowym dla całego sektora MŚP w Polsce.
Więcej przeczytacie w materiale Wiktora Kazaneckiego w Interia.pl - tutaj: Upada jedyna taka firma w Polsce. Właściciel pisze do Donalda Tuska