Ile legend wiąże się z tymi miejscami, ile historii prawdziwych, dlaczego do małego krośnieńskiego grajdołka kierowali swe kroki w czasie wojny ludzie pokroju Goeringa i być może nawet Hitlera, nie lepiej było wylądować w Rzeszowie lub Tarnowie?

Foto. Marek Gransicki
Pewnie w rzeczywistości to tylko coś prozaicznego, ale dlaczego by czasem trochę nie pofantazjować, może Stępina to schron dla wielkiego działa kolejowego, a nasze bunkry to magazyny supertajnej balistycznej amunicji, która w zespole z kolejową artylerią mogła zagrażać nawet Stanom Zjednoczonym.
Dla mnie w dobie kryzysu pomysły na rozwój strefy gospodarczej nie są przekonujące, ale jakże wspaniałą dla lotniska oprawą mogłyby być udostępnione podziemne pasaże z galeriami.

Foto. Marek Gransicki
Czy rzeczywiście jednoczesne plany uszczuplenia potencjału lotniska i jego perspektywy rozwoju nie przeczą sobie nawzajem?
Przecież jeżeli skrajnie lotniska przeznaczylibyśmy do pełnienia funkcji turystycznej, automatycznie podniosłoby to atrakcyjność nie tylko lotniska, ale i całego miasta.
Wykorzystajmy to, co pozostało po okupacji, aby czas ten nie został zapomniany, by stanowił przestrogę, że świat nie jest taki miły dla naszego kraju. Spróbujmy na naszą korzyść obrócić niemieckie inwestycje z okresu wojny.
A nuż warto by sprawdzić czy w obszarze lotniska nie występują źródła geotermalne, które mogłyby zapewnić nowe atrakcje dla dosyć szarego miasta, może to jest strategiczny punkt na mapie celów.

Foto. Marek Gransicki
Może połączyć historię Krosna, jego naturalne walory geograficzne, hipotetyczne bogactwa naturalne, związane z jakże modną dzisiaj geotermią, atrakcyjną stylistycznie architekturą regionalną w jedną całość, która mogłaby stanowić nowy potencjalny kierunek rozwoju dla naszej małej Ojczyzny?
Marek Gransicki