“ Ludzie maja prawo wiedzieć kto jest zatrudniony w gminie i jakie ma kwalifikacje (wykształcenie). Obywatele nie mają prawa do informacji w zakresie adresu zamieszkania czy orientacji seksualnej urzędnika, wyznania, poglądów, stanu cywilnego, rodzinnego, majątkowego chyba, że sam to upubliczni. Raz był problem z ustaleniem wykształcenia kandydata na Prezydenta Polski ale nie był on w tym czasie urzędnikiem. Skoro podaje się do publicznej wiadomości zarobki wójtów, radnych itd. to po co ukrywać jak i kogo się z publicznych pieniędzy nagradzało. Najbardziej traci na tym pijarowsko sama burmistrz bo powstaje wrażenie, że ma coś do ukrycia. Dla polityka nawet lokalnego to katastrofa . Wizerunku nie poprawi, też przegrana w SKO. Odnoszę wrażenie, że mieszkańcy J wpadli z deszczu pod rynnę. Bardzo się chcieli pozbyć poprzednika i zagłosowali na wyborczy wizerunek kontrkandydatki. Rzeczywistość jak zwykle okazała się b prozaiczna niż się początkowo wydawało. Jak ktoś był urzędnikiem nawet dobrym to wcale nie znaczy, że się nadaje zarządcę.
Sąsiedzkie wyrazy współczucia. ”