Raportuj komentarz

Nawet nie wiedziałem. Powstaje teraz takie pytanie, jak klient będzie rozliczany czy przyłożył plastik do czytnika czy nie? Przykładanie karty na dzień dobry i na do widzenia w tym wypadku też traci sens. Czyżby może ktoś z tamtych ludzi miał pomysł ale logiki mu zabrakło? Sytuacja by wyglądała następująco, wchodzi klient do zatłoczonego autobusu i przekazuje plastik aby ktoś tam go "skasował". Nie wiem czy za plastik w Krośnie będzie trzeba płacić ale jeżeli tak to ja na pewno zostaję przy zwykłym bilecie miesięcznym. Dlaczego? Bo wchodzę i nie muszę go kasować :) Przy kilku osobach w autobusie można sobie wyrobić nawyk ale jeżeli jest po 14 to zobacz frustrację starszych ludzi którzy za każdym razem proszą aby skasować plastik. A u kobiet? To już masakra, zanim się torebkę przegrzebie (przecież całej torebki kobieta nie poda :) ).
Kolejny aspekt techniczny jak ludzie będą rozliczani z przyłożenia karty do czytnika? Przecież mogą przejechać się jeden przystanek lub całe miasto. Załóżmy, że klient będzie rozliczany tylko z wejścia. MKS dostaje tylko informacje ile osób gdzie wsiada ale już nie gdzie wysiada. Jak iść to na całość a dlaczego? Bo pamiętam przetłoczone autobusy między Turaszówką a dworcem. Tam by się przydała np. dodatkowa linia w godzinach "szczytu". Więc jak iść to od razu na całość.
Kolejny problem jak się pojawi przy "kasowaniu" plastików to kwestia śledzenia ruchu pasażerów. Oczywiście MKS będzie zapewniał, że nie śledzi, itd ale jak nie masz źródeł to nie zobaczysz co tam faktycznie siedzi.
W tym przypadku widzę uwstecznianie się z kartą miejską, masz nowoczesny plastik a postępujesz jak ze starym biletem.
Kwestię rozliczania ile ludzi, gdzie i jak wykonał bym następująco:
- komputer,
- gps,
- kamery.
Komputer nagrywa sygnał z kamer skierowanych na wejścia (oraz na środek autobusu), gps podaje aktualną godzinę oraz współrzędne. To wszystko komputer nagrywa na dysk twardy. Przy przyjechaniu na zajezdnię komputer łączy się za pomocą wifi i kopiuje nagranie na serwer MKS`u. Człowiek raz na dobę siada i zaczyna żmudną pracę liczenia ludzi wchodzących i wychodzących - dodatkowe miejsce pracy a pasażerowie mają dodatkowe bezpieczeństwo (jakby się jakiś dres rozbrykał to jest dowód na kamerach). A po co gps? Aby kierowcy byli rozliczani z nieterminowych przyjazdów (wina kierowcy lub korka i albo dostanie premię albo nie).
Reasumując, ktoś spieprzy całkiem dobry pomysł, lud się wkurzy za uwstecznianie i śledzenie, statystyki pasażerów będą przekłamane. Quo vadis MKS?