Więcej na ten temat możesz przeczytać w artykule: Spór o Krościenko XI.
Teren niezagospodarowany
Plan dotyczy terenów, które obecnie w większości są nieużytkami. Plan wprowadza możliwość powstania dwóch dużych centrów handlowo-usługowo-rozrywkowych na obrzeżach miasta. Równocześnie wprowadza duże tereny pod zabudowę mieszkaniową.
Uchwalenie planu oraz wejście w życie inwestycji, związanych również z przebudową układu komunikacyjnego w tej części Krosna ma zmienić sytuację. Dziś jednak wiemy, że plan nie został uchwalony po myśli jednego z głównych inwestorów, pana Antoniego Markusiewicza, z tego powodu jego inwestycja zostanie opóźniona. Na jak długo? Nie wiadomo.
Rada przeciw prezydentowi
Fakt, że uchwaleniem planu zainteresowanych było dwóch konkurujących inwestorów, spowodował tarcia między prezydentem i radą. Prezydent przedstawił pod koniec lutego projekt planu zgodny z oczekiwaniami A. Markusiewicza. Chodziło o podzielenie uchwalenia planu na etapy, tak by wspomniany inwestor mógł inwestować od razu, a jego konkurent, nie mając uchwalonego planu, byłby wstrzymany prawdopodobnie na kilka lat. – Ten wariant był korzystniejszy dla Krosna – mówi Antoni Markusiewicz. – Prezydent też tak uważał jeszcze dwa tygodnie temu – dodaje jego mecenas, Jerzy Borcz (zbieżność imienia i nazwiska z krośnieńskim znanym politykiem przypadkowa).
Radni opowiedzieli się za uchwaleniem Planu „Krościenko XI” bez dzielenia na etapy. Uzasadniali to zgodnością z uchwałą o przystąpieniu do sporządzenia planu (z 2008 roku), a nawet powoływali się na Konstytucję RP, mówiąc o konieczności równego traktowania przedsiębiorców. Była tu pełna zgoda wszystkich Klubów. Przeciw projektowi prezydenta wystąpił nie tylko posiadający większość Klub Samorządowy, ale i opozycyjny Klub Prawa i Sprawiedliwości oraz Klub Platformy Obywatelskiej, która popierała prezydenta w ostatnich wyborach samorządowych. Radni przedstawili własny projekt uchwały w sprawie planu. Prezydent oponował, powołując się na opinie prawne, zgodnie z którymi radnym nie przysługuje prawo do inicjatywy w sprawie uchwalania Miejscowych Planów Zagospodarowania Przestrzennego.
Za koncepcją prezydenta przemawiał zaproponowany kilkumilionowy offset, potwierdzony aktem notarialnym – udział inwestora w przebudowie tzw. „obwodnicy” i ul. Sikorskiego. Co więcej, etapowanie planu miało zapewnić, że tereny bardziej oddalone od obecnych zabudowań zostałyby zainwestowane. Pan Markusiewicz ma już od dawna wykupiony teren, a wraz z innymi inwestorami przygotował już kilka wariantów realizacji inwestycji. Jednocześnie doprowadzenie mediów do działek A. Markusiewicza po drodze uzbroiłoby działki przewidziane pod zabudowę mieszkaniową i w ten sposób przyśpieszyło zagospodarowanie terenu.
Kompromis
Prezydent nie mógł wprowadzić swoich zamierzeń bez poparcia większości rady. Tymczasem wyglądało na to, że w razie głosowania może mieć nawet 21 głosów przeciw swojemu projektowi w 21-osobowej radzie. Przez dwa tygodnie trwały dalsze negocjacje. W końcu radni postawili na swoim i prezydent na nadzwyczajną sesję (11 marca) złożył projekt zgodny z oczekiwaniami Klubu Samorządowego – projekt MPZP obejmujący tereny obu inwestorów. W efekcie cała rada gotowa była poprzeć projekt.
– Głosujemy tak, jak chce pan prezydent – zażartował przed nadzwyczajną sesją przewodniczący opozycyjnego Klubu PiS, Paweł Krzanowski. Projekt MPZP przeszedł przy 21 głosach „za”. Jedynie w sprawie uwag niektórych mieszkańców było po kilka głosów „wstrzymujących się”.
„Krosno straciło”
Antoni Markusiewicz stwierdził, że w tej chwili wstrzymuje się z inwestycją. – Inwestorzy przecież też obserwują, co się dzieje – mówił po nadzwyczajnej sesji. Teren jego głównego konkurenta ma wszystkie media na granicy działek. – Tamten teren będzie dużo tańszy do zainwestowania. Inwestor mając do wyboru takie dwie możliwości pójdzie najpierw tam. A. Markusiewicz od lat posiada cały teren, na którym chce inwestować. To na jego wniosek przystąpiono do sporządzenia planu. W trakcie opracowywania pojawił się jednak drugi inwestor, który rozpoczął wykup działek i zwrócił się z wnioskiem o to by teren, na którym chce inwestować, także włączyć do planu.
J. Borcz
Zdaniem A. Markusiewicza to opóźniło prace nad planem, a tym samym wstrzymało inwestycje, przez co konkurencja mogła go „dogonić”. – Dziś pan Markusiewicz zaoszczędził 9 milionów – stwierdził jego adwokat, Jerzy Borcz. Sam inwestor nie jest jednak z tego zadowolony, wolałby wydać te pieniądze na offset, a w zamian mieć uchwalony plan, tak jak proponował. – Dziś Krosno straciło – mówił w piątek dziennikarzom Antoni Markusiewicz – Proponowałem nie tylko offset na ponad 9 milionów, ale jeszcze z własnej inicjatywy zaproponowałem sfinansowanie budowy ronda w Łężanach, co ułatwiłoby ruch w okolicy..
Uchwalenie Planu bez podziału na etapy wcale nie oznacza, że konkurencja Markusiewicza od razu zainwestuje. Pomimo, że konkurencyjny teren jest lepiej położony, to inwestor nie wykupił jeszcze wszystkich działek, koniecznych do realizacji inwestycji. Część terenu wciąż posiadają inni, prywatni właściciele, pozostałe działki należą do gminy i będą zapewne sprzedawane w przetargu. To opóźni inwestycje lub zmusi inwestora do ograniczenia jej skali. Wtedy możliwe, że firmy zainteresowane budową dużej galerii w Krośnie ponownie zainteresują się terenem A. Markusiewicza. Samego etapowania planu nie uważał za naruszenie zasad równej konkurencji. Jak podkreślał Jerzy Borcz, w planowaniu przestrzennym jest właśnie element planowania: – Miasto poprzez uchwalenie planu decyduje jakie cele chce realizować i w jakiej kolejności.
„Chciałem zjeść dwie pieczenie”
– Chciałem „zjeść dwie pieczenie” na raz – tłumaczył dziennikarzom prezydent Piotr Przytocki. – Dla miasta najlepiej byłoby mieć oba te tereny zainwestowane i oba proponowane offsety, ale okazuje się, ze tak się nie da – mówił prezydent. Potwierdził przy tym, że był zwolennikiem „etapowania” planu. – Zależy mi, żeby zainwestować teren w rejonie ul. Sikorskiego. Podział planu na etapy gwarantowałby zainwestowanie terenu, który w innym wypadku może przez dłuższy czas pozostać nietknięty przez inwestorów. – Krosno nie straciło – przekonywał prezydent. – Drugi inwestor w końcu tez zaproponował korzystny offset.
Zdaniem Piotra Przytockiego, Krosno wcale nie straciło pieniędzy zaproponowanych przez A. Markusiewicza. Prezydent jest przekonany, że wcześniej czy później tamten teren i tak zostanie zainwestowany, a wtedy inwestorzy będą musieli współfinansować przebudowę infrastruktury drogowej. – Przecież muszą zapewnić dojazd – uzasadniał. Prezydent dodał też, ze pan Markusiewicz „dostał prezent”: – Ma przecież uchwalony plan, wartość jego nieruchomości znacznie wzrośnie. Jeszcze dwa tygodnie wcześniej prezydent był skłonny podzielić projekt na etapy. Jednak do swojego pomysłu nie potrafił przekonać ponad połowy rady. – Pan Markusiewicz stawiał warunek, że przez 4 lata nie przystąpimy do uchwalenia żadnego planu, który przewidywałby powstanie wielkopowierzchniowego obiektu handlowego – mówił prezydent. – Dla radnych to był warunek nie do przyjęcia. Pytaliśmy pana Markusiewicza, ale on nie chciał od tego warunku odstąpić. Ja nie wiem jaki następny inwestor może do mnie się zgłosić, i co miałbym mu powiedzieć, gdybyśmy przystali na ten warunek – mówił Piotr Przytocki. Prezydenta ostatecznie przekonał ktoś inny.
„Przekonał mnie minister Rostkowski”
– Przekonał mnie minister Jacek Rostkowski – powiedział Piotr Przytocki. Panowie oczywiście nie rozmawiali o planie „Krościenko XI” osobiście. Minister finansów, Jacek Rostkowski po prostu jednym ruchem zmienił zasady liczenia zadłużenia samorządów i tym samym możliwości prowadzenia przez nie inwestycji.
– Już zawiązała się koalicja kilkudziesięciu największych miast przeciwko temu rozwiązaniu. Samorządy najpierw zmuszono do przygotowywania wieloletnich planów finansowych, a teraz Minister z dnia na dzień zmienia zasady – mówił Piotr Przytocki. Jego zdaniem spowoduje to ogromne trudności w finansowych planach większości samorządów i będzie z tego powodu nie mniejsza awantura z rządem, niż w sprawie OFE. Co zmiana reguł w trakcie gry oznacza dla „Krościenka XI”? W zaproponowanym offsecie inwestor nie pokrywał wszystkich kosztów, ani nawet nie wykładał 8 mln od razu, ale w kolejnych trzech transzach. – Cała przebudowa ul. Sikorskiego to koszt około 13 mln, a inwestor na ten cel wyłożyłby 3 mln – dodaje Piotr Przytocki.
To oznacza, ze miasto musiałby mocno zaangażować się finansowo w przebudowę infrastruktury, a tym samym przy ograniczeniach wprowadzonych przez ministra musiałoby praktycznie wstrzymać inne inwestycje. Prezydent odpowiadając na pytanie stwierdził, że być może dobrze się stało, że uchwalenie planu opóźniło się o te dwa tygodnie. W innym razie miasto mogło podjąć się zobowiązań, które bardzo trudno byłoby zrealizować.
Piotr Dymiński
Foto: Łukasz Jaracz, pd