Zamiast chwalić się piękną brązową opalenizną, możemy pochwalić się przebarwieniami, oparzeniem i pęcherzami.
Tegoroczne lato rozpieszcza nas wysokimi temperaturami. Wychodząc na słońce musimy pamiętać o trzech podstawowych zasadach. Po pierwsze, nasze ciało i twarz musi być nasmarowana kremem z filtrem. Po drugie, oczy powinny ochraniać okulary przeciwsłoneczne. I po trzecie, głowa osłonięta powinna być czapką, kapeluszem lub chustka. Nie ważne jest to, czy spędzamy kilka godzin na słońcu czy też cały dzień.
O podstawowych zasadach musimy pamiętać zawsze. W pierwszych dniach korzystania z promieni słonecznych nasza skóra nie wytwarza jeszcze sama ,,filtra ochronnego”, dlatego tez niezbędna jest jej największa ochrona. Preparaty z filtrem powinny być wtedy jak najwyższe. Z biegiem czasu stopniowo filtr możemy obniżać. Nigdy jednak nie należy rezygnować z całkowitej ochrony przed promieniami.
Promienie słoneczne z jednej strony pobudzają nasz organizm do wytwarzania hormonów szczęścia. Z drugiej jednak nieumiejętne korzystanie z nich jest dla nas bardzo niebezpieczne.
Na podstawie badań naukowych oraz obserwacji klinicznych udowodniono, że nadmierne wystawianie ciała na słońce powoduje przedwczesne starzenie się skóry i wzrost ilości zachorowań na nowotwory. Oparzenia słoneczne, te których doświadczyliśmy w dzieciństwie, sprzyjają ich powstawaniu.
Wykazano również, że nawet niskiego stopnia oparzenie słoneczne u dzieci, które mają poniżej 14-stu lat, zwiększają 3, a nawet 4 krotne ryzyko rozwoju czerniaka. To właśnie on jest jednym z najbardziej złośliwych nowotworów skóry. Już w bardzo wczesnym okresie rozwoju daje odległe przerzuty do innych tkanek i narządów.
Statystyki są przerażające. Co 10-15 lat ilość występowania czerniaka podwaja się. Z kolei śmiertelność na tą chorobę wzrasta szybciej, niż w przypadku innych złośliwych nowotworów. Zatem inwestując w kremy z mocnymi filtrami nic nie tracimy, a jedynie możemy zyskać. W tym przypadku stawka jest wysoka, bo chodzi o nasze zdrowie.
Aneta Mika
Foto: arch.