Pytania bez odpowiedzi
„Sprawę Hejnara” opisujemy na portalu KrosnoCity.pl od czasu sesji Rady Miasta w „Puchatku” w ubiegłym roku (Powiedźcie gdzie będzie droga G). Wtedy Janusz Hejnar, jako mieszkaniec, sprzeciwiał się zmianie trasy „Drogi G”, którą w wyniku zmian w Studium przesunięto na jego posesję i budowany zakład (piekarnię). Podczas sesji mówił radnym, że podejmują uchwałę na podstawie nieprawdziwych informacji, że radnych wprowadzono w błąd co do liczby budynków do wyburzenia, rzekomego wstrzymania budowy Janusza Hejnara czy nawet miejsca planowanego przebiegu drogi.
Sporny teren budowy - Urząd Miasta wydał zezwolenie na budowę, a po kilku latach postanowił poprowadzić tędy drogę.
Wkrótce później urzędnicy doszli do wniosku, że budowa jest nielegalna.
Pomimo zadanych pytań i przedstawionych dokumentów (w tym z nadzoru budowlanego) ani prezydent, ani Przewodniczący Rady nie odpowiedzieli. Zamiast tego przeprowadzono głosowanie.
Proces prawie jak u Kafki
Janusz Hejnar w tym czasie bronił się przed oskarżeniami ze strony Urzędu przed sądem. Urząd Miasta zawiadomił o możliwości popełnienia przestępstwa i występował jako oskarżyciel posiłkowy w sprawie „prowadzenia nielegalnej budowy”. Zarzucano, że przedsiębiorca prowadził budowę bez ważnego zezwolenia, chociaż kontrole Nadzoru Budowlanego tego zarzutu nie potwierdzały.
Janusz Hejnar - to jemu od prawie trzech lat krośnieńscy urzędnicy starają się udowodnić, że nielegalnie buduje piekarnię.
Podczas rozpraw sądowych obrona J. Hejnara podkreślała, że zmiana trasy drogi jest w interesie osób powiązanych rodzinnie z Przewodniczącym Rady Miasta, a proces ma doprowadzić do zburzenia powstającej piekarni J. Hejnara bez wypłaty odszkodowania, a dzięki temu ma być możliwe uzasadnienie mówiące o tym, że „nowa trasa będzie tańsza”.
Janusz Hejnar był przekonany, że po uniewinniającym wyroku uda mu się doprowadzić również do uchylenia wspomnianej uchwały. Niestety proces był wielokrotnie odraczany, np. z powodu nie stawienia się biegłego na przesłuchanie przed sądem. W końcu, po ponad dwóch latach, w październiku 2010 roku sąd wydał wyrok uniewinniający (Dowody były wyzssane z palca). Sąd Rejonowy nie dopatrzył się dowodów winy, za to uznał za niewiarygodne zeznania kluczowego świadka oskarżenia – radnego Stanisława Czaji. Wkrótce jednak Sąd Okręgowy uchylił ten uniewinniający wyrok (Wyrok uchylony). Stwierdzono, że prokuratura popełniła błędy, sprawę skierowano ponownie do Sądu Rejonowego z sugestią, że powinna wrócić do postępowania przygotowawczego. Skrytykowano też Sąd Rejonowy za to, że sam nie zlecił działań, które być może pozwoliłyby znaleźć dowody winy. – Nie ma żadnych dowodów winy, ale sąd zadziałał w imię zasady „szukajcie, aż znajdziecie” – komentował Janusz Hejnar zaskoczony takim działaniem Wymiaru Sprawiedliwości.
Teren budowy - październik 2010
Zgodnie z sugestią Sadu Okręgowego sprawa wróciła do prokuratury, przy czym Sąd Rejonowy w swoim postanowieniu właściwie wykluczył, by Janusz Hejnar mógł popełnić czyny zarzucane mu w akcie oskarżenia, to znaczy nakłaniać kierownika budowy do dokonywania fałszywych wpisów w Dzienniku Budowy w 2004, 2005 i 2006 roku. Za to zalecono sprawdzić, czy aby nie doszło do innego przestępstwa, to jest sfałszowania Dziennika później, w 2008 roku. – To już sprawdzano - mówi Janusz Hejnar – Takie zarzuty Urząd Miasta stawiał mi na samym początku, ale sprawę prokuratura umorzyła po dokonaniu ekspertyzy grafologicznej Dziennika. Teraz będą sprawdzać drugi raz to samo. Nie wiadomo ile lat to potrwa, a ja dalej mam „prokuratorskie zarzuty”, przez co ponoszę straty w prowadzonych interesach – komentuje przedsiębiorca.
Wobec takiego rozwoju sytuacji Janusz Hejnar postanowił nie czekać na wyrok sądu i zwrócił się o uchylenie uchwały Rady Miasta z ubiegłego roku. Argumentował, że radnych wprowadzono w błąd, jego zdaniem naczelnicy wydziałów i przewodniczący Rady Miasta kłamali podczas obrad Komisji Geodezyjnej, która opiniowała projekt uchwały.
„Uchylenie” czy „unieważnienie”?
Rada Miasta, ani Komisja Rewizyjna wcale nie rozważała zarzutów Janusza Hejnara. Zamiast tego przedstawiono opinię Biura Prawnego Urzędu Miasta, wedle której wniosek zinterpretowano jako wezwanie do „unieważnienia uchwały”. Stwierdzono przy tym, że przekroczono termin, który w takim trybie obowiązuje. O „unieważnienie” można starać się tylko przez rok od podjęcia uchwały. Na tej podstawie wniosek Janusza Hejnara komisja rewizyjna (pod przewodnictwem Stanisława Czaji) zaopiniowała negatywnie. W efekcie głosowano „za” lub „przeciw” odrzuceniu wniosku Hejnara. - Zwróciłem się o „uchylenie uchwały”, Rada Miasta zawsze może uchylić lub zmienić swoją uchwałę – wyjaśnia Janusz Hejnar.
Głosowanie
W nad wnioskiem nie głosował radny Janusz Hejnar – Głosowanie dotyczy mojej sprawy, dlatego nie będę brał w nim udziału – powiedział.
„Za” odrzuceniem wniosku Janusza Hejnara głosowała jedna radna z PO oraz Klub Samorządowy (w tym przewodniczący Stanisław Słyś, który zdaniem Hejnara okłamał radę przed podjęciem uchwały oraz radny Stanisław Czaja, kluczowy świadek oskarżenia w sądowym procesie przeciw Hejnarowi). „Przeciw” odrzuceniu wniosku zagłosował Klub PiS (oprócz samego zainteresowanego, który nie brał udziału) i trzech radnych z PO.
Głosowanie zakończyło się wynikiem 11 do 8 na niekorzyść Janusza Hejnara. – Radnym, którzy głosowali przeciw zalecam przeczytać uzasadnienie uchwały – pouczał po głosowaniu przewodniczący Stanisław Słyś. – Ile razy? – zapytali ze śmiechem radni – Aż zrozumiecie – dodał p. Słyś.
- Pan przewodniczący Słyś też niedawno podważał opinie Biura Prawnego, gdy spierał się z prezydentem o plan zagospodarowania „Krościenko XI” (Spór o Krościenko XI - Przyp. Red.). Wtedy Klub Samorządowy przedstawiał swoje opinie prawne, sprzeczne z tymi z Biura Prawnego. Widocznie opinie Biura są dobre tylko wtedy, gdy są wygodne – komentowali radni, którzy poparli wniosek Janusza Hejnara. Podkreślali, że uchwałę przecież można uchylić, jeżeli rada uzna, że faktycznie została podjęta na podstawie nieprawdziwych informacji.
Urząd Miasta pomimo wielu prób ze strony redakcji odmówił komentowania „sprawy Hejnara”, w której występował jako oskarżyciel posiłkowy. Opisaliśmy to w lutym br. (Urząd milczy w sprawie Hejnara).
Piotr Dymiński
Foto: archiwum