Przygotowania do sprzedaży PKS trwały od lutego, kiedy to Rada Powiatu wyraziła zgodę na sprzedaż akcji. Firma zewnętrzna dokonała wyceny spółki, jednak wyników nie upubliczniono, informacja pozostała poufną (Ile kosztuje PKS? Informacja jest poufna). Dopiero 27 sierpnia, na nadzwyczajnej sesji rady powiatu krośnieńskiego, starosta Jan Juszczak poinformował radnych o wynikach negocjacji. Starosta poprosił radnych o wyrażenie opinii na ten temat. - Nie musieliśmy tego robić, ale chcieliśmy potwierdzenia tej decyzji o sprzedaży - wyjaśnia wicestarosta Andrzej Guzik - W głosowaniu radni wyrazili pełne poparcie dla sprzedaży akcji. Nie było żadnych głosów sprzeciwu. Wstrzymała się tylko jedna osoba - mówi Andrzej Guzik. Od głosu wstrzymał się wiceprzewodniczący rady powiatu krośnieńskiego, Kazimierz Krężałek.
Starostwo próbowało ratować spółkę
Przypomnijmy, w maju 2011 starostwo Powiatowe przejęło od Skarbu Państwa wszystkie udziały w PKS. Przejęcie przez powiat miało być ratunkiem dla upadajacego przedsiębiorstwa. Wtedy też zmieniła się formalnie siedziba spółki, a autobusy przerejestrowano do Iwonicza, a tablice rejestracyjne zmieniły się z RK na RKR (PKS Krosno ... w Iwoniczu?).
Próby poprawy sytuacji nie przynosiły spodziewanych efektów. Stan spółki pogarszał się, Starostwo ratowało PKS poprzez poręczenie kredytów (Starostwo ratuje komunikacje. 1 mln złotych dla PKS). Satrosta podkreślał, że gdyby nie te poręczenia, to możliwe, że PKS nawet nie miałby paliwa, żeby jeździć. Co gorsza załoga popadła w konflikt z prezesem spółki i samym starostą. Padały ostre słowa w tym, że w PKS jest gorzej niż w stanie wojennym. Rok temu doprowadziło to do strajku, paraliżu komunikacyjnego. W wyniku tego konfliktu z pracy został zwolniony szef jednego ze związków zawodowych w PKS (co było bezpośrednią przyczyną strajku) oraz znienawidzony przez załogę prezes spółki (zwolnienie prezesa było warunkiem porozumienia ze strajkującymi).
Decyzja o sprzedaży
Ponieważ dalsze działania nie przynosiły oczekiwanych przez starostwo efektów, podjęto decyzję o sprzedaży akcji. - To była odpowiedź na oczekiwanie związków zawodowych w PKS, żeby przekazać akcje do spółki pracowniczej - stwierdza starosta Jan Juszczak. Mówiono o tym wprost na sesji Rady Powiatu w lutym: PKS na sprzedaż. 100% akcji spółki. Spółka pracownicza nie powstała, natomiast radni powiatu podtrzymali decyzję o zbyciu akcjii.
- Gdyby nie zbycie akcji to spółkę czekałaby upadłość - stwierdza starosta krośnieński Jan Juszczak.
Nowy właściciel PKS to spółka FK Partner z Warszawy. Za 85% udziałów zapłaci 399 tys. 500 zł (po złotówce za akcję) w czterech ratach. Pozostałe 15% akcji pozostanie dla pracowników. Jak poinformował starosta Jan Juszczak, była to jedyna firma zainteresowana kupnem PKS, a uzyskana kwota i tak jest o wiele wyższa niż wartość wyceny.
- Przygotowana przez firmę doradczą wycena dokonana dwoma sposobami określała wartość akcji na zero złotych. Nie było na co czekać, bo sytuacja w spółce stawała się coraz gorsza. Równocześnie firma doradcza zasugerowała, że kwota 1 zł za akcję to jest poziom, który można przyjąć w negocjacjach. Tego się trzymaliśmy - tłumaczył starosta Jan Juszczak. Dodaje przy tym, że nie można na tę uzyskaną kwotę patrzeć w oderwaniu od całego kontekstu, jakim jest obecny stan spółki i jej zobowiązań, które powodują niską wartość akcji. - Powiat na tym nie stracił - dodaje Jan Juszczak informując, że umowa przewiduje odzyskanie przez starostwo 1 miliona złotych z poręczenia kredytu.
- Gdyby powstała spółka pracownicza, to prawdopodobnie przejęłaby akcje PKS w cenie 1 grosz za każdą akcję. Nie moglibyśmy oddać tych akcji za darmo, ale na pewno byłaby zgoda Rady Powiatu na odsprzedanie ich po minimalnej cenie - dodaje starosta Juszczak, podkreślając, że powiat przynajmniej starał się ratować PKS. - Nie mieliśmy żadnego wsparcia od gmin, nikt nie był tym zainteresowany żeby utrzymać komunikację - mówi starosta Jan Juszczak przypominając, że np. w Rzeszowie gminy potrafią się porozumieć i zapewnić komunikację nawet bez udziału powiatu.
PKS jeździ dalej
Zgodnie z umową, nowy właściciel został zobowiązany do utrzymania działalności przez 24 miesiące. Ponadto będzie musiał reinwestować, to znaczy jeśli sprzeda jakąkolwiek cześć majątku za więcej niż 30 tys zł, to uzyskane środki musi zainwestować w spółkę. - Nie ma możliwości “wyprowadzania kapitału na zewnątrz” - uspokaja starosta Jan Juszczak.
Optymistycznie w przyszłość patrzy prezes PKS, Piotr Masłowski - Nowy właściciel jest zdeterminowany do utrzymania spółki. Odbyły się już pierwsze, wstępne rozmowy odnośnie współpracy. Nasze autobusy kursują, kończą się wakacje, czyli najtrudniejszy czas dla naszej firmy, teraz potrzebujemy pasażerów - informuje Piotr Masłowski.
(pd)