Dlaczego mieszkańcy Krosna mieliby zagłosować właśnie na Pana w chwili, gdy mają do wyboru kandydatów z naszego miasta?
To są wybory do Parlamentu Europejskiego. Parlament Europejski nie ma możliwości w żaden sposób pomagać danemu miastu czy regionowi. Parlament Europejski zajmuje się innymi sprawami. Dokonując wyboru najlepiej kierować się poglądami politycznymi. Tym czy Unii ma być więcej, czy bardziej ma ingerować w nasze sprawy, czy może należy Unię zredukować do układu z Schengen i wspólnego rynku? My uważamy, że to jest słuszne: im mniej Unii tym lepiej.
Dlaczego startuje Pan z Korwinem-Mikke? To przecież bardzo kontrowersyjny polityk znany ze skrajnych poglądów, a wiele osób czuje się obrażana jego wypowiedziami.
Od 21 lat brałem udział chyba we wszystkich wyborach, zawsze z JKM. Nigdy nie rozważałem startu w wyborach z innego ugrupowania. Dla mnie liczą się poglądy, a te mam od lat zbieżne ze środowiskiem ludzi skupionych wokół JKM. Nasze poglądy nie są skrajne, nasze poglądy są normalne. Chcemy przywrócić Polsce, Europie normalność, Polakom i Europejczykom wolność.
Startuje Pan w wyborach do PE, a jest Pan przeciwnikiem integracji. Jak to pogodzić?
Myślę, że gdyby Pan nie wiedział, że czytelnicy oczekują takiego pytania, nie zadał by go Pan. To trochę śmieszne pytanie. Przecież ja jestem w Unii tak samo, jak jej zwolennicy. Decyzje jakie zapadają w Brukseli mają wpływ na moje życie, mimo że nie popieram naszego członkostwa. W 2003 roku w referendum głosowałem przeciwko akcesji, ale z woli większości znalazłem się w UE jak wszyscy. Jeśli nie podoba mi się co eurobiurokraci wyprawiają z Europą, z Polską, to gdzie mam się udać, by to zmienić?
Nie widzi Pan żadnych korzyści z naszego członkostwa w Unii?
Jeśliby nawet "wytężyć wzrok" i jakieś korzyści dostrzec, to są one okupione olbrzymim długiem publicznym, utratą suwerenności, ucieczką młodych, ograniczeniami produkcji, narzucanymi nam niedorzecznymi ideologiami. Koszty zdecydowanie przewyższają ewentualne zyski.
Zwolennicy Unii podkreślają, że otrzymaliśmy znacznie więcej pieniędzy, niż wpłaciliśmy. Pan się z tym nie zgadza?
Trudno się z tym nie zgodzić, ale policzmy... Otóż od 1 maja 2004 otrzymaliśmy ok. 250 mld zł więcej, niż wyniosła nasza składka. Po pierwsze to zaledwie 5% wydatków publicznych w tym okresie. Czyli nie tak dużo. Po drugie - nasze zadłużenie wzrosło w tym czasie o ok. 570 mld zł, czyli ponad dwukrotnie i w dużej mierze było generowane asymilacją środków unijnych! Same odsetki od zadłużenia wynoszą obecnie ok. 50 mld zł na rok! Przez 10 lat zapłaciliśmy ich ok. 300 mld zł. To więcej niż nasz rzekomo dodatni bilans. Czyje są banki chyba każdy wie. Po trzecie - wykonawcami większości inwestycji wspomaganych dotacjami unijnymi są firmy "zachodnie", więc większość pieniędzy wraca tam, skąd przyszła. Jeśli do tego dodamy jeszcze koszty regulacji unijnych i biurokracji związanej z obsługą tych "dobrodziejstw", bilans na pewno będzie ujemny. Fundusze europejskie, ba, cała Unia Europejska, to jeden wielki przekręt- majstersztyk.
Polska jednak rozwija się, prawda?
Nawet za komuny Polska rozwijała się, a w latach 1989-2004, czyli przed przystąpieniem do Unii, rozwijała się szybciej, niż obecnie. Co do naszego lepszego życia i bogactwa mam poważne zastrzeżenia. W 2003 roku za średnią pensję mogliśmy kupić więcej chleba, mleka, oleju napędowego, czy mięsa, niż w 2013. To podstawowe produkty. Biedni nam zbiednieli "za unii". Przedsiębiorcy mają trudniej, ale dają jakoś radę. Kto się wzbogacił? Politycy i eurokraci. Ale oni mają władzę i media. I oszukują nas jak kiedyś komuniści. Słowem - dużo się musiało zmienić, by nic się nie zmieniło.
Zmieniło się choćby pod względem możliwości wyjazdu
Swobodne przemieszczanie się ludzi nie ma nic wspólnego z członkostwem w Unii. Gwarantuje je układ z Schengen. Są w Europie kraje które nie są w Unii, a są w układzie z Schengen (Szwajcaria, Norwegia, Islandia) i jest też Wielka Brytania, która będąc w Unii nie jest w układzie z Schengen. Niestety prounijni propagandyści, nie mając czym się pochwalić, przywłaszczyli sobie ten fakt i większość Polaków rzeczywiście myśli, że może bez ograniczeń podróżować dzięki Unii.
Jeśli nawet ma Pan rację co do krytycznej oceny Unii, myśli Pan, że jest Pan w stanie coś zmienić?
Szczerze mówiąc nie wiem. Ale dopóki nie spróbuję, nie dowiem się.
Dziękuję za rozmowę.
Waldemar Zarębski, 51 lat, żonaty od 31 lat. Dwóch synów. Lekarz nefrolog, specjalista chorób wewnętrznych II stopnia. Obecnie pracuje w SPZOZ Kolbuszowa, Oddział Nefrologii i Dializoterapii. Od wielu lat sympatyk partii Janusza Korwin-Mikke. Wielokrotnie kandydował w wyborach z list UPR i KNP.
Z Waldemarem Zarębskim rozmawiał Piotr Dymiński.