Celowo wybrałem właśnie te trzy. Przypuszczam, że na pewno zapytacie się Państwo dla czego? Otóż sam na własnej „skórze" doświadczam nie raz (może bardziej jest właściwe określenie na własnych zszarganych nerwach) jak te całe „wynalazki" nazwane rondami skutecznie korkują dojazd do nich. W rezultacie, to przy trochę większym ruchu samochodów, dojeżdżając do tych rond musowo wlec się trzeba na odcinku tylko 1 km z szybkością żółwia w czasie 1/2 godziny.
Najlepszym chyba sposobem w takiej sytuacji byłoby wyłączyć silnik wysiąść z auta i po prostu zapchać siłą mięśni ten swój wynalazek motoryzacji do samego ronda. Przypuszczam, że zaoszczędzili byśmy paliwo no i może jakieś nowe ciekawe znajomości także moglibyśmy pozyskać pchając to swoje upragnione auteczko. Ale wystarczy może tej ironii i śmiechu przez łzy.
Przecież ronda w swoim zamyśle miały usprawnić ruch, a tutaj coś się dzieje takiego, że cały ten wynalazek dokładnie blokuje i korkuje. Gdzie tkwi błąd lub przyczyna takiego zapychania się ulic dojazdowych prowadzących bezpośrednio do ronda? Przecież jest wiadomym, że dzisiejsze ronda zostały opracowane w Wielkiej Brytanii w latach 1960 i spotykamy je dzisiaj w większości krajów świata.
Rondo jest skrzyżowaniem o ruchu okrężnym, którego budowa ma pozytywnie wpływać na przepływ oraz bezpieczeństwo ruchu. Na rondach ruch odbywa się przeciwnie do ruchu wskazówek zegara wokół podniesionej wyspy znajdującej się na środku skrzyżowania. W krajach z ruchem lewostronnym odwrotnie. Na rondach pierwszeństwo mają zwykle (ale nie zawsze) auta znajdujące się na rondzie. Auta wjeżdżające na rondo muszą zwykle zwolnić do ok 30 km/h, aby pokonać jego krzywiznę.
Po wjechaniu na rondo, niewielką prędkość wymusza duża krzywizna, po jakiej poruszają się samochody oraz geometria wyjazdów z ronda. Mała prędkość pomaga włączyć się nowym pojazdom do ruchu oraz zjechać z ronda tym, które już się na nim znajdują. Kierowca zbliżający się do ronda musi zmniejszyć prędkość i wypatrywać pojazdów znajdujących się na rondzie, ewentualnie zatrzymać się, aby przepuścić pieszych.
Po wjechaniu na rondo kierowca objeżdża wyspę i zjeżdża z ronda odpowiednim wyjazdem, kierując się poziomymi i pionowymi znakami. No, a może teraz sami się zastanowimy jako kierowcy, którzy po tych rondach się poruszamy, dlaczego część kierowców nie włącza kierunkowskazów, będąc już na rondzie nie sygnalizują zjazdu z niego, a jednak taki manewr wykonuje. Czy to nie jest jedna z przyczyn korkowania dojazdów do ronda?
Sam się nie raz przekonałem, że czekając na wjazd na rondo nie wiem co zamierza zrobić kierowca, który już na tym rondzie jest i tu raptem okazuje się, że on wykonuje manewr zjazdu z ronda w ulicę, która jest równoległa do tej, na której ja się znajduję. On nie włączył kierunkowskazu, a ja czekam, bo nie mogę mu przecież zajechać drogi bo przypuszczam, że będzie nadal jechał rondem. Często poruszam się po tych naszych mini rondach i wiem co się dzieje i jakie katusze się przeżywa gdy wlecze się człowiek w takim korku a na dodatek jacyś cwaniacy lub nerwowcy za kierownicą wpychają się na bezczelnego bokiem nie zważając na nic i na nikogo.
Słyszę od kierowców, którzy nie z jednego „pieca chleb" już jedli, że może lepiej by było zamontować tam sygnalizację świetlną, jak to ma tak być jak jest teraz. Część uważa, że czas już podjąć jakąś decyzje o przebudowie tych rond i zacząć coś z tym robić. Zastanawiam się tak głośno - kto to ma zrobić, bo nie wierzę, że odpowiedzialni urzędasy nie wiedzą co się dzieje.
Nie jest żadną tajemnicą, że właśnie te trzy wymienione ronda są na drogach administrowanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Ale jak znam życie to wiem, że tak jak za PRL-u tak i obecnie za Rzeczpospolitej (ponoć demokratycznej ) urzędas, szczególnie na tym ważnym stołku, to nadal nietykalny Cysorz i Władca i można mu naskoczyć, jak w kabarecie mawiał Bogdan Laskowik.
Czy taki WAŻNIAK nazywany dyrektorem lub jeszcze bardziej wzniośle będzie sobie stwarzał problemy, bo jakieś tam kierowcy tracą czas, nerwy, paliwo? Zresztą jest teraz dobra wymówka na wszystko, nazywa się to K R Y Z Y S! Jak na razie to najczęściej na temat naszych rond można siarczyste przekleństwa usłyszeć i mieszanie z błotem tych wszystkich co za to odpowiadają no i także wzajemne kłótnie pomiędzy tymi, którzy do tych rond muszą jakoś się dowlec.
Kazimierz Olender