Tylko w ostatnich kilku tygodniach rozpoczęto realizację lub ogłoszono plany kilku dużych inwestycji motoryzacyjnych. W Stalowej Woli nową fabrykę felg aluminiowych zaczęła stawiać firma Uniwheels AG, w Ełku Zakład Elektrotechniki Motoryzacyjnej - w związku z podpisaniem kontraktu na dostawy dla GM Motor Poland w Gliwicach - ogłosił rekrutację 250 osób, a pod Poznaniem otwarto Centrum Dystrybucyjne Volkswagen Group Polska.
Najprawdopodobniej kolejne inwestycje w branży są wyłącznie kwestią czasu. Jak przyznał pod koniec lipca minister gospodarki Janusz Piechociński, jego resort prowadzi aktualnie zaawansowane rozmowy z potencjalnym inwestorem z sektora motoryzacyjnego - projekt może być warty nawet 1,7 mld funtów.
Wzrost nakładów na rozwój produkcji generuje także zwiększenie popytu na pracowników. Branża zamierza rekrutować m.in. inżynierów.
- Przy każdym projekcie budowy nowej fabryki zapotrzebowanie kadrowe na specjalistów sięga ok. 500-700 pracowników. Z naszych szacunków wynika, że do końca bieżącego roku branża motoryzacyjna będzie szukać do pracy w Polsce dodatkowo ok. 3 tys. inżynierów - tłumaczy Tomasz Szpikowski, prezes Bergman Engineering, firmy rekrutacyjnej zajmującej się rekrutacją inżynierów.
Kogo szuka motobranża?
Sektor motoryzacyjny w najbliższym czasie potrzebować będzie m.in. inżynierów specjalizujących się w procesie analizy i obróbki materiałów. Poszukiwani są również inżynierzy ds. łańcucha dostaw, wdrożeń, budowy linii technologicznych oraz procesu maszyn CNC. Na liście specjalizacji, na które jest szczególnie duże zapotrzebowanie, znajdują się ponadto inżynierzy z biegłą znajomością programu AutoCAD.
- Początkujący pracownik może liczyć na wynagrodzenie rzędu 4-6 tys. zł brutto miesięcznie, czyli powyżej średniej krajowej. Osoby z większym doświadczeniem, które pracują w branży 4-5 lat, mogą liczyć na płacę w wysokości nawet 15-18 tys. zł. Wpływ na wynagrodzenie mają też dodatkowe umiejętności - w cenie są obecnie np. znajomość metody zarządzania jakością Six Sigma, koncepcji zarządzania lean management oraz języka niemieckiego - wyjaśnia Tomasz Szpikowski.
Zabraknie wykwalifikowanych specjalistów?
Od dobrych kilku lat branża motoryzacyjna musi mierzyć się z problemami rekrutacyjnymi. Z jednej strony, na rynek pracy trafia niewystarczająca liczba osób z odpowiednim wykształceniem, a z drugiej - częstą barierą jest słaba znajomość języków obcych.
Niektóre firmy zaczęły już wychodzić z własnymi inicjatywami, które mają ułatwić im pozyskiwanie pracowników.
Takie działania prowadzi np. Volkswagen. Koncern stworzył pod Poznaniem centrum treningowe oferujące intensywne szkolenia dotyczące zarówno kompetencji twardych, jak i miękkich. Jak podkreśla Tomasz Szpikowski, którego firma Bergman Engineering jest zaangażowana w projekt tworzenia centrum kompetencyjnego pod Poznaniem: - Z całą pewnością możemy mówić o rynku pracownika, a nie rynku pracodawcy. W efekcie - w coraz większym stopniu - to branża motoryzacyjna musi starać się o kadry.
mp