Śpiewający aktorzy od zawsze mieli swoją publiczność. Wielkie hity z przedwojennych filmów wciąż otrzymują nowe życie w kolejnych aranżacjach, a nazwiska takie jak: Marian Opania, Zbigniew Zamachowski czy Olga Bończyk zna nawet muzyczny czy aktorski laik. Nie zmienia to jednak faktu, że obecnie coraz szersze grono aktorów chwyta za mikrofon i próbuje swych sił w lżejszym i całkiem poważnym repertuarze.
Jak podkreśla Artur Gotz, aktor filmowy i teatralny, który ma w swoim dorobku dwie płyty (najnowsza, "Mężczyzna prawie idealny" miała swą premierę 14. lutego br.) rzecz nie w tym, by pokazywać publiczności własną wszechstronność, lecz by obie artystyczne formy wykonywane były z niekłamaną pasją:
- Faktycznie, wielu aktorów „bierze się” za śpiewanie, ale to nie jest jakaś specjalna nowość. Przecież przed wojną były filmy muzyczne, w których właśnie aktorzy doskonale śpiewali, a wielu wokalistów jak Ewa Demarczyk, Bohdan Łazuka, czy Michał Bajor ma wykształcenie aktorskie. To nie przeszkadza być aktorem i wokalistą jednocześnie, pod warunkiem jeśli śpiewanie traktuje się poważnie i zawodowo - podkreśla wykonawca utworu "Milionerzy".
Artur Gotz, Fot. Adam Konowalski
Twórczość Artura Gotza dowodzi najlepiej, że można traktować śpiewanie całkowicie poważnie... nawet jeśli repertuar, w którym realizuje się artysta jest humorystyczny, żartobliwy i pełen ironii - zupełnie jak piosenki z najnowszej płyty "Mężczyzna prawie idealny". Dla śpiewającego aktora najistotniejszym zadaniem jest jednak trzymanie na wodzy emocji i pamiętanie o tym, że środki aktorskie bardzo pomagają w piosenkach, pod warunkiem jednak, że nie są używane w nadmiarze i aktorstwo nie przesłania muzyki.
Co ciekawe, Artur Gotz jest artystą, który czerpie inspiracje nie tylko z utworów znanych i lubianych aktorów, którzy swoją twórczością na stałe wpisali się do kanonu poezji śpiewanej, piosenki aktorskiej, czy każdej innej "z tekstem". Wykonawca utworu "Milionerzy" podkreśla, że z wielką przyjemnością śledzi również dokonania artystyczne całego pokolenia młodych aktorów, którzy są również świetnymi wokalistami.
Jednak korzyści wynikających z połączenia świata aktorskiego z estradowym jest o wiele więcej. Jak podkreśla Artur Gotz, niezwykle cenną umiejętnością nabytą podczas pracy w teatrze jest dla śpiewającego artysty przede wszystkim wypracowanie sposobu na radzenie sobie z tremą: - Trema to normalna sprawa. Jest częścią tej pracy, jeśli jej nie ma to znak, że praca na scenie stała się rutyną. Oczywiście mówię o tremie, która mobilizuje. Ja sam często denerwuję się przed spektaklem czy koncertem i jest to rodzaj tremy. Ale nie denerwuję się dlatego, że mam wejść na scenę do publiczności, tylko martwię się, czy przekażę wszystkie tematy, które zapisane są w tekście, czy odpowiednio się skupię na zadaniach, jakie mam wykonać. Na pewno pomaga rozgrzewka fizyczna - trochę biegania, pompki, podskoki i elementy jogi. Wtedy można pewnie wejść na scenę.
Oczywiście, aktorstwo czy śpiewanie to nie jedyne formy aktywności, w jakich realizuje się Artur Gotz. Nie zmienia to jednak faktu, że obie te pasje są niezwykle czasochłonne i dość trudno znaleźć chwilę na pozostałe zainteresowania. Na szczęście Artur Gotz nie należy do osób, dla których istnieje tylko aktorstwo i śpiew: - Oczywiście, że trzeba ładować akumulatory i dla mnie takim czasem są podróże z przyjaciółmi. W ubiegłym roku byłem w Grecji, odpoczywałem na pięknej wyspie Kos. Czasami pomaga wypad za miasto, do lasu, a także sport – biegając i jeżdżąc na rowerze odpoczywam - zwierza się artysta.
Zarówno aktorstwo jak i śpiewanie są zajęciami wymagającymi i kapryśnymi, nie każdy artysta jest w stanie łączyć ze sobą te dwie pasje. Dlatego warto śledzić artystyczną drogę tych, którym udaje się ta trudna sztuka. Do tego grona z pewnością należy Artur Gotz!
Joanna Bielas