Tym razem nie toczyłeś tak zwanej „walki wieczoru”
Tomasz Jeruszka: Nie, walkę wieczoru miał miejscowy zawodnik, ja walczyłem w głównej karcie gali, jako najbardziej doświadczony zawodnik na gali miałem mieć przedostatnią walkę, ale ponieważ karta walk się zmieniła w ostatniej chwili miałem trzecią walkę od końca.
Fot. mmatv.pl
Dlaczego rozpiska uległa zmianie?
Jeden z zawodników nie był na ważeniu, dojechał przed samą galą i okazało się, że nie miał zrobionej wagi, wobec tego jego rywal nie podjął walki i walka wypadła z rozpiski.
Nadal w barwach Shodokan Emmers Team?
Tak, od początku startuję w barwach tego klubu i to się nie zmieni.
Co pomyślałeś w chwili, gdy rywal jak złapał Cię w "gilotynę", myślałeś, że tym razem możesz przegrać?
Remi próbował duszenia gilotynowego jako kontry na obalenie, ale nie byłem zagrożony duszeniem, musiałem tylko dłużej nad samym obaleniem popracować, żeby przeciwnik nie dopiął duszenia. Trzymałem Remika w dolnym klinczu (za nogi) przy siatce i obaliłem dopiero gdy byłem pewny, że nie będzie w stanie dopiąć duszenia.
Fot. archiwum asami.pl
Spodziewałeś się, ze walka skończy się w parterze?
Tak, spodziewałem się. Plan na walkę był ułożony pod tego konkretnego przeciwnika, dobrego boksera. W stójce miałem mu okopywać wykroczną nogę, żeby wytrącać go z rytmu i zwolnić i w pierwszej rundzie miałem sprowadzić walkę na matę, żeby Remi spompował sobie ręce i w drugiej rundzie nie uderzał już tak szybko. W drugiej rundzie miałem natomiast klinczować i rozbijać go kolanami, by po zrobieniu przewagi punktowej obalić i zaatakować duszeniem. Szło w miarę zgodnie z planem, ale rywal zrobił błąd w parterze na początku piątej minuty pierwszej rundy, co wykorzystałem do skończenia walki przed czasem.
Zobacz jak walczy ‘Yeri’, nagranie z walki Tomasza Jeruszki zamieszczono w Internecie
Wygląda na to, że przymierzałeś się do różnych technik, zanim udało się skończyć walkę, czułeś, że pomimo tego kontrolujesz sytuację, czy obawiałeś się, że w każdej chwili rywal może wyjść z parteru?
Hm, o ile pamiętam, to nie próbowałem żadnych technik kończących, po wejściu w parter pracowałem nad obejściem gardy i zdobyciem pozycji dominującej, rozbijając obronę rywala seriami po 3-4 uderzenia. Po zdobyciu pozycji bocznej chciałem wydłużyć serie uderzeń i wpleść więcej kolan, ale skorzystałem z okazji i poszedłem po dźwignię na bark, która skończyła walkę. Nie obawiałem się, że mi ucieknie, był jeden moment kiedy straciłem stabilność gdy Remik odepchnął się nogami od klatki, ale ustabilizowałem to po paru sekundach i jechałem dalej swoje.
Fot. mmatv.pl
Zarówno przed walką, jak i po walce odnosiliście się do siebie z szacunkiem i sympatią, to całkowicie różne od tego, co możemy nieraz zobaczyć na ringu.
Remi (Remik Gros) to równy chłop, trenuje w chorzowskim klubie Spartan do którego i ja czasem wpadam posparować, mocno trenuje, w walce bije mocno, ale walczy czysto i bez fauli, więc bardzo go szanuję jako zawodnika, będzie jeszcze o nim głośno.
Dzięki za rozmowę, powodzenia i dalszych sukcesów!
W 2010 roku Tomek w wywiadzie dla KrosnoCity.pl rozwiewał kilka mitów nt. MMA: Czy kopanie leżącego jest niesportowe?
Rozmawiał Piotr Dymiński