W meczu zabrakło podstawowego zawodnika MOSiR-u Krosno, Piotra Pluty, który w ostatnim spotkaniu otrzymał dwa przewinienia techniczne (krytyka orzeczeń sędziego) i oglądał mecz z „ławki”, pomagając i motywując swoich kolegów.
Pierwsze minuty dla obydwóch drużyn były bardzo nerwowe. Lublinianie popełniali podstawowe błędy, jak „kroki” czy „błąd połowy”. Krosno nie mogło prawidłowo rozegrać swoich założeń taktycznych i wypracować pozycji do rzutu. Dodatkowo, Ożóg i Deja, otrzymali kilka przewinień, co zmusiło ich do pewnej ostrożności w obronie. Ciężar gry wziął na siebie Dariusz Oczkowicz, który w I kwarcie zdobył 10 z 14 punktów zespołu. W I kwarcie zobaczyliśmy także Marcina Eckę – nowego zawodnika Krosna, który został miło przyjęty przez krośnieńską publiczność (w całym spotkaniu zagrał 22 minuty i zdobył 10 punktów, 4 zbiórki i 2 asysty). Niestety, z minuty na minutę, Olimp przejmował kontrolę nad grą i wypracowywał przewagę. Kwarta zakończyła się wynikiem 17-14 dla Lublina.
Kolejne 10 minut gry wyglądało podobnie. Lublin powiększał swoją przewagę, która na półtorej minuty przed końcem meczu, wynosiła 15 punktów. Tomasz Deja miał już 4 przewinienia i trener, Michał Baran, zmienił go na Przemysława Hajnsza. Z dobrej strony zaprezentował się Bartosz Bal, który dwukrotnie oddał celny rzut, zza linii 6,25 m. Pierwsza połowa spotkania zakończyła się wynikiem 42:31 dla Lublina.
Trzecia kwarta rozpoczęła się od dobrych akcji Krośnian. Niestety, już w 2 minucie kwarty, za 5 przewinień musiał zejść Grzegorz Ożóg, dla którego to spotkanie nie należało do najlepszych (2 punkty i 3 zbiórki, w tym 2 w ataku). Trener krośnieńskiej drużyny zmienił taktykę zespołu. Obrońcy, podaniami po obwodzie, robili miejsce na akcję wejściową pod kosz lub, przy niedogodnej pozycji rzutowej, odgrywali do Hajnsza, który niepilnowany zdobywał pod koszem ważne punkty. Efektem tego było stopnienie przewagi Startu i zakończenie odsłony wynikiem 56:51.
Ostatnia odsłona zaczęła się szczęśliwie dla Krosna. Ważne punkty, z rzutów osobistych, zdobył Adrian Mroczek-Truskowski, który nie odzyskał 100% formy po kontuzji (tylko 20% skuteczności za 2 punkty w tym spotkaniu i 3 próby za 3 punkty). Lublin prowadził już tylko 1 punktem. Za 5 przewinień musiał opuścić boisko Tomasz Deja (7 zbiórek, w tym 3 w ataku). Po kilku minutach, z powodu 5 przewinień, musiał usiąść na ławce także Przemysław Hajnsz. Na boisko za Hajnsza wszedł Łukasz Puścizna – zawodnik o największej skuteczności rzutów za 3 punkty. Krośnianie zmienili taktykę i zaczęli oddawać rzuty z dystansu i półdystansu (Puścizna w całym meczu oddał tylko 1 celny rzut zza linii 6,25 na 6 oddanych). Przy braku „zbiórki” Start, na 2 minuty przed końcem, odskoczył na 4 oczka. W tym momencie górę wzięły emocje. Dariusz Oczkowicz zszedł z boiska za 5 fauli. Obie drużyny miały po 5 przewinień i każdy faul powodował oddawanie rzutów osobistych. Niestety, drużyna z Krosna, nie potrafiła tej niedogodnej sytuacji wykorzystać. Przerywając grę lekkimi faulami tak, aby przeciwnik oddał rzuty osobiste, i wyprowadzać szybki atak, aby niwelować wynik rzutami za 2 i 3 punkty - pozwolili rozgrywać piłkę Startowi, który grał „na czas”. Krośnianie obudzili się dopiero na 35 sekund przed końcem meczu, jak przegrywali 8 oczkami. Sędzia odgwizdał dla Krosna „przewinienie umyślne” (2 rzuty osobiste i piłka rozpoczynana z boku przez przeciwnika). Był to, przysłowiowy, gwóźdź do trumny dla Krosna, które ostatecznie przegrało 72-78.
Delikatesy Centrum PBS Bank MOSiR Krosno - Olimp Start Lublin 72:78 (14:17, 17:25, 20:14, 21:22)
MOSiR: D. Oczkowicz 19 (2x3), M. Ecka 10, P. Hajnsz 10, B. Bal 8 (2x3), T. Deja 7, A. Mroczek-Truskowski 7, G. Sołtysiak 4, Ł. Puścizna 3 (1x3), G. Ożóg 2, M. Piątek 2, K. Michalski 0.
Olimp: Ł. Kwiatkowski 19, Ł. Jagoda 16 (2x3), T. Celej 15 (3x3), T. Prostak 11 (2x3), P. Kowalski 10, A. Bidyński 7, A. Myśliwiec 0.
Komentarze po meczu
Michał Baran, trener Delikatesy Centrum PBS Bank MOSiR Krosno: "W koszykówce nie ma remisów.": Myślę, że stawka meczu sparaliżowała chłopaków. W pierwszej połowie szczególnie. Nie mamy prawa zachowywać się w ten sposób, gdy mamy tak doświadczonych zawodników w naszych szeregach. Ciężko powiedzieć na gorąco, dlaczego tak się dzieje. Myślę, że to wszystko siedzi w głowach chłopaków. Kiedy w II połowie wynik jest -6, -8, -10... chłopaki nagle pokazują swoje umiejętności, grając zdecydowanie i szybko. Dobrą obroną nakręcali również swoje skuteczne akcje w ataku.
W I połowie praktycznie nie mogliśmy obronić dwóch kolejnych akcji. Akcje dobrze obronione przeplatały się z akcjami złymi. Aczkolwiek, tych złych, było znacznie więcej. Często niestety nie realizujemy założeń taktycznych w obronie. Raz jeden zawodnik wykazuje się brakiem koncentracji, a raz drugi. Nie możemy wykonywać swojej pracy ciągle, rzetelnie i napędzać ataku dobrą obroną.
W IV kwarcie było widać, że mieliśmy 4-5 sytuacji kończących, albo sam na sam z koszem, albo bez obrońcy, albo dwie bezpańskie piłki uciekały. To chyba wynika tylko i wyłącznie z braku koncentracji, bo nie podejrzewam, żeby moi zawodnicy, nie umieli trafić do kosza - sam na sam, bo to potrafi każdy.
Nie wiem, z czego to wynika, że u siebie na hali, ciągle mamy problemy z faulami. Jeśli spada mi za faule 3 podstawowych, wysokich zawodników, ciężko w końcówce myśleć o zwycięstwie, ponieważ deska z góry jest przegrana.
Ciągle wierzę w chłopaków. Na pewno nie poddamy się do końca, w tej walce o ósemkę. Teraz trzeba będzie wygrać z drużyną potencjalnie mocniejszą. Przed Nami dwa ciężkie mecze - W Tarnobrzegu i z Tychami u siebie. Tarnobrzeg się bardzo wzmocnił, Tychy również. Obydwaj - kandydaci do awansu, więc nie mamy nic do stracenia w tych meczach i powalczymy o zwycięstwo. Wszystko w nogach chłopaków i w ich wierze w sukces.
Myślę, że to nie tak, że to już koniec marzeń o play-offach. Będzie bardzo ciężko. Jeżeli nie wygrywa się meczu u siebie, z drużyną potencjalnie w zasięgu, to trzeba będzie wygrać na wyjeździe, z drużyną poza zasięgiem. Do tego będziemy dążyć, bo to jest sport i w każdym meczu wychodzi się po zwycięstwo.
Więcej przeczytasz na www.sportkrosno.pl
R. Żyła
Foto: sportkrosno.pl