Dzisiaj niewiele osób pamięta już pierwsze edycje Bieszczadzkiego Wyścigu Górskiego. Jednym z nielicznych jest Grzegorz Krzemień, członek Automobilklubu Małopolskiego i organizator BWG od jego początku.
Grzegorz, jesteś jedyną osobą, która organizowała Bieszczadzki Wyścig Górski 41 razy.
Nie. Jest jeszcze kilka osób, które są związane z Bieszczadzkim Wyścigiem Górskim, jednak z różnych powodów nie angażują się bezpośrednio w organizację.
Jak wyglądały pierwsze wyścigi w Załużu?
Były trochę inne jeśli chodzi o organizację, trasę, sposób sędziowania, czy kibiców. Myślę, że od 1979 roku są kibice, którzy wiernie kibicują wyścigowi od jego początku.
Miejsce startu...
Co zmieniło się przez te 41 lat w wyścigach górskich?
Zmieniła się trasa: długość, nawierzchnia, bariery na prawie całej trasie, dodatkowo bariery z opon jako dodatkowe zabezpieczenie to jeśli chodzi o Załuż. Na przestrzeni lat w Polsce zmieniły się miejsca, w których rozgrywane były wyścigi. Mam nadzieję, ze wróci do kalendarza „Góra Św. Anny”.
Klimat BWG zawsze przyciągał kibiców na „Patelnie”?
Od samego początku są to miejsca najbardziej przez kibiców ulubione, bo tam zazwyczaj najwięcej się dzieje - najbardziej widowiskowe.
BWG to wyjątkowy wyścig. Dlaczego?
Jest jednym z pierwszych wyścigów i cały czas się rozwija, jeśli chodzi o rangę zawodów.
GSMP Załuż od zawsze związany był ze startami bolidów formuły.
O ile pamiętam to odbyło się kilka zawodów, gdzie nie startowały formuły, ale w większości to tak.
Przez 41 lat zgromadziłeś wspaniały materiał fotograficzny, dokumentujący organizację zawodów. Nie myślałeś o przygotowaniu wystawy?
W sumie jest to 41. Bieszczadzki Wyścig Górski. Pierwszy wyścig odbył się w 1979 roku. 41 dlatego, że były sezony, gdzie był organizowany dwukrotnie w trakcie roku. Jedną z edycji wyścigu zostały Prządki w Korczynie i to się zmieniło.
Trochę się tego uzbierało, ale znam kilka osób, które też mają niezłe zbiory. O wystawie szczerze mówiąc to nie myślałem. Kilka lat temu została wydana ksiązka mówiąca o historii BWG, której autorem jest Barbara Stryszowska, córka Prezesa Henryka Stryszowskiego, współtwórcy wyścigu. Właśnie tam wykorzystanych zostało kilka moich zdjęć.
BWG od kilku lat jest międzynarodowym wyścigiem i z roku na rok jest organizowany coraz lepiej. Jest chwalony przez międzynarodowych obserwatorów FIA. A jaka jest Twoja ocena?
Na pewno sporo się zmieniło i zmienia się na plus. Rezultatem jest wysoka ocena wyścigu przyznana przez obserwatorów FIA. W ślad za tym idzie wzrost rangi zawodów.
Załuż miał wielu zwycięzców, którego Ty pamiętasz najlepiej?
Trudne pytanie. Na przestrzeni tych ponad trzydziestu lat było ich sporo. Startowali u nas zawodnicy z wyścigów płaskich, górskich czy rajdów.
Byli tacy jak: Marian Bublewicz, Bogdan Hering, Antoni Frączek, Błażej Krupa i wielu innych. Jednym z nich był np. Andrzej Godula startujący początkowo Trabantem, później formułą.
Załuż to wyścig, przez który przewinęły się całe klany wyścigowe.
Była cała rodzina Podolskich. Z naszych zawodników pamiętam Mariusza Borczyka, którego syn Arek startuje teraz w GSMP. Był A. Frączek jadący maluchem. Później formułą startował jego syn Paweł. Jan Fołta, a teraz Sebastian, jego bratanek, jeździ formułą i jest klasyfikowany bardzo wysoko. Marek Ryndak. Bogdan Wozowicz i po latach jego syn Grzegorz. Jest rodzina Strzeleckich - Jarosław startował w latach 80-tych, a jego syn Łukasz prowadzi od blisko 10 lat portal www.wyscigigorskie.pl. Oczywiście jest też i klan Steców - Wiesław Stec, Zbigniew Stec oraz Mariusz Stec. Tak jak widzisz, jest ich sporo i trudno wszystkich wymienić.
Z Grzegorzem Krzemieniem rozmawiał Rzecznik Prasowy 41 BWG Łukasz Strzelecki.
łs