41 Bieszczadzki Wyścig Górski to również rywalizacja w międzynarodowej klasyfikacji FIA Hill Climb Cup oraz FIA CEZ Hill Climb Championship, w której najlepiej zaprezentował się Dubai, wygrywając klasę E2-SH.
Warto wspomnieć o pogodzie, która mocno namieszała podczas pierwszego wyścigowego weekendu. Pierwszy sobotni podjazd wyścigowy rozegrany na suchej nawierzchni , dał prowadzenie Igorowi Drotarowi, który wyprzedził Dubaja o zaledwie 300 tysięcznych. W drugim podjeździe zawodnicy na wyścigowych oponach typu slick, musieli zmierzyć się z opadami deszczu, które pojawiły się w górnej części trasy. W tej rywalizacji ponownie lepszym okazał się Drotar i ostatecznie Dubai zajął 2 pozycję w klasyfikacji GSMP.
Boczek, który zakładał, że podczas 41 BWG będzie poprawiał czasy z sezonu 2014, w pełni wykonał plan. Ostatecznie sklasyfikowany na 8 pozycji w klasie E1+2000 i 14 miejscu w klasyfikacji generalnej wyścigu był bardzo zadowolony ze swojej jazdy.
Niedziela to po raz kolejny ruletka oponiarska i walka ze zmieniającą się pogodą i czarnymi chmurami jakie zawisły nad Załużem. W arcytrudnych warunkach moc drzemiąca w Mitsubishi Lancerze Berg Monster Mistrza Polski z 2014 roku okazała się niewystarczająca. Na mecie wyścigu Dubai sklasyfikowany został na 5 miejscu w E1+2000 oraz na 7 w klasyfikacji generalnej zawodów. Boczek drugiego dnia poprawił swój wynik wskakując na 6 miejsce wE1+2000.
Boczek: To był bardzo udany weekend. Pierwszy start w sezonie 2015 przed własną publicznością nie obył się bez awarii. Już podczas pierwszego treningu padła mi pompa dyfrów. Na całe szczęście Waszka udostępnił mi swoją, za co chciałem mu bardzo podziękować. Szybka wymiana i do drugiego podjazdu mogłem stanąć już w miarę sprawnym samochodem. Ostatecznie auto było dopiero gotowe do szybkiej jazdy na dwa podjazdy wyścigowe. Udało mi się poprawić moje czasy z 2014 roku i to chyba cieszy najbardziej. W niedzielę, na pierwszym treningu pojechałem z dużym zapasem. Podczas pierwszego wyścigu źle dobrałem opony, co pokazuje wynik jaki udało się osiągnąć. Moje umiejętności nie pozwoliły na szybszą jazdę w deszczowych warunkach. Dopiero podczas drugiego podjazdu wyścigowego na odpowiednim ogumieniu osiągnąłem dobry wynik. Chciałem podziękować wszystkim kibicom za super weekend i gorący doping. Całemu zespołowi 4turbo, który przygotował samochody do startu, a także ekipie www.wyscigigorskie.pl, która objęła patronat nad naszym teamem w sezonie 2015. Już niebawem Sienna. Trzeba się przygotować do występu na Dolnym Śląsku. Znam dobrze trasę i podobnie jak w Załużu, będę chciał poprawiać wynik i walczyć o jak najlepsze pozycje w klasyfikacji generalnej.
Dubai: Humor po inauguracji sezonu dopisuje. Zawody w moim wykonaniu były udane. Szybko zaprzyjaźniłem się z nową sekwencyjną skrzynią biegów, która sprawia wiele przyjemności z jazdy. Podczas całego weekendu nie udało się wygrać, ale 0,3 sekundy straty na przedostatnim podjeździe wyścigowym sobotnich zawodów do Igora Drotara daje dużo satysfakcji. Niestety jak w kalejdoskopie powraca deszczowa pogoda, która jest z nami blisko od roku. Drugi sobotni podjazd wyścigowy kończyliśmy już na mokre nawierzchni. Właśnie w takich warunkach przepadło mi pierwsze miejsce. Cieszy mnie bardzo czas 2.25, który wykręciłem, bo jest to najlepszy wynik zawodników którzy startują Mitsubishi Lancerem od lat w GSMP. Oczywiście Josef Beres zrobił rekord trasy, ale to zawodnik z najwyższej półki, z którym chciałbym walczyć o zwycięstwo. Niedziela zaczęła się od słonecznej pogody i miałem nadzieję, że tak też się skończy. Udało się urwać 2.26 i liczyłem na o wiele lepszy czas na wyścigach. Niestety pogoda znowu nas zaskoczyła i oba podjazdy odbyły się w deszczu. Zaryzykowałem na pierwszy podjazd kiedy na starcie tylko kropiło, założyłem miękkiego slicka dociętego i to był błąd. Drugi podjazd jechałem już z oponą deszczową spokojnie do mety. Jestem bardzo zadowolony z rewelacyjnych czasów, urwałem 4 sekundy w stosunku do czasów z 2014 roku, czyli po sekundzie na kilometrze, a to dużo. Atmosfera zawodów jak co roku w Załużu była rewelacyjna, pogoda przepędziła może trochę kibiców, ale i tak kilka tysięcy kibicowało nam i zagrzewało do walki. W takie miejsca chce się wracać. Teraz szykujemy się na Sienną. Szkoda, że jest w terminie ECCE HOMO, bo chciałem pojechać na rundę Mistrzostw Europy najbliżej naszego kraju i walczyć z najlepszymi zawodnikami Europy. Do zobaczenia na Dolnym Śląsku w dniach 5-7 czerwca.
łs