Stołeczny klub od początku kontrolował przebieg spotkania z utytułowanym rywalem. Warszawianie w pierwszym secie niemal cały czas utrzymywali 2-3 punktową przewagę. Mistrzowie Rosji zdołali wyrównać dopiero przy stanie 16:16, lecz potem inicjatywę znów przejęli podopieczni trenera Badnaruka. Nic nie dawały ataki Wilfredo Leóna, Warszawianie bez problemu wygrali pierwszy set 25:21.
Po zmianie stron rosyjski zespół nawiązał równorzędną walkę z rywalami. Wciąż skuteczniejszy był AZS, głównie dzięki blisko 90-procentowej skuteczności Bartosza Lemańskiego. Końcówka seta była bardzo wyrównana. Oba zespoły zdobywały punkt za punktem i set zakończył się wynikiem 27:25 dla przedstawicieli PlusLigi.
Także w trzecim secie niewiele do powiedzenia mieli zwycięzcy siatkarskiej Ligi Mistrzów. Polacy ponownie prowadzili niemalże przez cały set, oddając prowadzenie tylko na chwilę, przy stanie 27:26. AZS na prowadzenie Rosjan odpowiedział jednak trzema punktami z rzędu i bezdyskusyjnie wygrał spotkanie otwierające krośnieński turniej.
MVP meczu został Bartosz Lemański (AZS) z blisko 90-procentową skutecznością ataków (10 punktów z ataku, jeden po bloku). Najlepszym zawodnikiem przegranego zespołu wybrano kontrowersyjnego Alieksieja Spiridonowa.
Ze względu na to, że jest to turniej towarzyski, oba zespoły umówiły się, że w przypadku rozstrzygnięcia spotkania już w trzecim secie zostanie rozegrany dodatkowy set. Rosjanie nie uszanowali jednak tej decyzji i szybko uciekli do szatni.
Spotkanie oglądał nadkomplet publiczności. Dziś (7.01) następny pojedynek turnieju: ASSECO Resovia Rzeszów - Zenit Kazań. Początek spotkania o godzinie 18:00.
Skład Politechniki: Paweł Zagumny, Paweł Mikołajczak, Guillaume Samica, Łukasz Łapszyński, Bartłomiej Lemański, Waldemar Świrydowicz, Maciej Olenderek (libero) oraz Michał Filip, Jakub Radomski, Jan Firlej;
Skład Zenita: Igor Kobzar, Wiktor Poletajew, Wilfredo Leon, Aleksiej Spiridonow, Aleksiej Kuleszow, Aleksander Gutsaljuk, Władisław Babiczew (libero) oraz Matthew Anderson, Siergiej Bagriej.
tj
Fot. Łukasz Jaracz