Miało być szybkie trzy-zero, a tu zapachniało sensacją. Wicelider tabeli – Karpaty-Krosno – podejmował ostatnią drużynę – Politechnikę Lubelską. Pierwszy set nie zapowiadał komplikacji, trwał zaledwie kilkanaście minut. W tym czasie bardzo skuteczni gospodarze „zdemolowali” przyjezdnych, ci zdołali ugrać zaledwie 14 punktów. Problemy zaczęły się już w drugiej odsłonie, od początku to goście wyszli na prowadzenie (7:4), Karpaty goniły wynik (15:11, 20:17, 24:19), ale na nic się to zdało. Ostatecznie drugi set zakończył się 25:22 dla przyjezdnych. Trzeci set to powtórka z pierwszego.
Zawodnicy krośnieńskiej drużyny znów się zmobilizowali, co od razu miało przełożenie na wynik – 25:16. Sporo emocji przyniosła czwarta odsłona. Znów dobrze rozpoczęli siatkarze Politechniki Lubelskiej (4:1) i kontynuowali swoją dobrą grę (18:9). Było już 23:14 dla gości kiedy na zagrywkę poszedł Tomasz Gadzała. Jego agresywny serwis sprawił gościom sporo problemów, a Karpaty nadrobiły 5 punktów z rzędu. Przewaga gości była jednak zbyt duża, by można było jeszcze odwrócić losy tego seta, a w konsekwencji wygrać za trzy punkty. W taki oto sposób doszło do tie-breaka. W piątej odsłonie przeciwnicy nie mieli już nic do powiedzenia. Wynik mówi sam za siebie - 15:6 dla gospodarzy.
Przy stanie 5:6 dla przyjezdnych atak skończył Łukasz Ciupa. Potem ten sam zawodnik stanął w polu zagrywki i stał tam już do końca meczu. Przy jego serwisie Karpaty zdobyły 9 punktów. Mecz zakończył się asem serwisowym. Zawodnikiem meczu wybrany został Jan Włodarczyk.
Krzysztof Frączek, trener PWSZ Karpaty Krosno: - Dziś grało nam się wyjątkowo ciężko. Żal straconego jednego punktu, ale cieszy kolejne zwycięstwo. Mamy taką dolegliwość, że z tymi zespołami z dolnej części tabeli gra nam się wyjątkowo trudno. Starałem się ostrzec zawodników, że to jest zespół, który powinien zajmować wyższe miejsce w tabeli niż zajmuje. To niestety się potwierdziło. Oni chyba poczuli, że dzisiaj są w stanie zdobyć tu jakieś punkty, zaczęli grać bardzo odważnie na zagrywce, a my graliśmy jakoś tak asekuracyjnie, mieliśmy ogromne kłopoty ze skończeniem ataku w pierwszym tempie. Szczęśliwie tie-break ułożył się od początku po naszej myśli. Mam wrażenie, że zawodnicy myślami już byli przy kolejnym meczu w Świdniku i wydawało im się, że to się wygra samo. Liga pokazuje, że nie ma zespołów, które wyraźnie odbiegają. Wszyscy chcą wygrywać, stawiają twarde warunki, żeby ich pokonać trzeba zostawić trochę potu na parkiecie. Cieszymy się, trwa nasza dobra passa, ósme zwycięstwo z rzędu to chyba rekord w mojej dotychczasowej karierze trenerskiej, oby tak dalej.
Następna kolejka to mecz na szycie. Lider tabeli – Avia Świdnik – podejmie u siebie wicelidera – Karpaty Krosno.
Zapowiedzi sztabu trenerskiego naszych II-ligowych siatkarek nie okazały się gołosłowne. Dziewczyny pojechały w sobotę (3.12) do Biłgoraja, by zmierzyć się z najgroźniejszym przeciwnikiem – liderem tabeli – tamtejsza Szóstką. Wygrały to spotkanie i to w jakim stylu! Pokonały przeciwniczki w trzech setach, bilans małych punktów mówi sam za siebie: 25:20, 25:13, 25:23. W ten sposób nasze siatkarki zrewanżowały się za porażkę, którą odniosły w meczu z Biłgorajem na początku sezonu we własnej hali. Gratulacje!
Karpaty nadal zajmują drugie miejsce w ligowej tabeli. W sobotę (10.12) w hali przy ul. Legionów podejmą Pogoń Proszowice (7. miejsce w tabeli). Początek o 15:30.
KKS Karpaty Krosno