- Spotkanie z Murowaną Gośliną zapowiada się dla nas bardzo ciężko. W pamięci mamy jeszcze nasz pierwszy mecz, który bliski był zakończenia się naszą porażką. Wydaje się, że zespół ten ma już za sobą problemy z początku sezonu i przyjedzie do Krosna podbudowany zwycięstwem w Warszawie, powalczyć o punkty - mówi Dominik Stanisławczyk.
Te przypuszczenia okazały się jak najbardziej słuszne, bo czterosetowy pojedynek lepiej rozpoczęły przyjezdne. Mimo początkowego prowadzenia Karpat, w środkowej części seta niewielka przewaga zarysowała się po stronie zawodniczek z Murowanej Gośliny. Stało się to głownie za sprawą mocnej zagrywki, która sprawiała gospodyniom wiele problemów i utrudniała wyprowadzanie ataków. Długie wymiany i efektowne obrony, które były niewątpliwie ozdobą tej partii, kończone były raz po jednej, a raz po drugiej stronie siatki. Z tego powodu w decydującej fazie seta na tablicy wyników ponownie widniał remis. W końcówce ponownie do głosu doszły zawodniczki z Murowanej Gośliny i wygrywając pierwsze starcie, przybliżyły się do realizacji zadania, którym było wywiezienie punktów z krośnieńskiego parkietu, o czym przed meczem wspominał Piotr Sobolewski.
- Ze wszystkich ostatnich pięciu meczy jakie graliśmy, wliczając w to dwa sparingi, wygraliśmy cztery, dlatego mamy powody, aby czuć się pewniej na boisku i wierzyć w końcowy wynik z Karpatami. Pomimo, że zespół z Krosna jest zdecydowanie wyżej w tabeli, my traktujemy go jako równorzędnego przeciwnika - mówi Piotr Sobolewski.
Zacięta i wyrównana gra, to słowa, które najkrócej opisują charakter drugiej partii. Zespół z Murowanej Gośliny kontynuował dobrą grę na linii zagrywki, co nie pozwoliło gospodyniom utrzymać niewielkiego prowadzenia, wywalczonego na początku seta. Końcówka, to powtórka sytuacji z pierwszej partii, z tą różnicą, że tym razem więcej zimnej krwi zachowały zawodniczki z Krosna i tym samym wyrównały stan rywalizacji na 1:1.
Dwa rozegrane sety pozwoliły Karpatkom wypracować receptę na niewygodną zagrywkę przeciwniczek, co od razu znalazło odzwierciedlenie na tablicy wyników. W trzeciej oraz czwartej partii rywalki były już tylko tłem dla poczynań krośnieńskich zawodniczek. Oprócz kilku momentów dekoncentracji, o których w pomeczowym komentarzu dla serwisu khskarpaty-krosno.pl wspomniała Iwona Grzegorczyk, Karpatki z bezpieczną przewagą kontrolowały przebieg dwóch decydujących starć.
- Myślę, że dziewczyny zagrały dobry mecz, choć chwilami można było dostrzec rozluźnienie, co od razu wykorzystywały przeciwniczki. Jednak udało się, oprócz pierwszego seta, doprowadzać tę kilku punktową przewagę do końca, dlatego wygrałyśmy. Konsekwentna gra i wsparcie wspaniałych kibiców, którym należą się słowa podziękowania, wystarczyły, aby wygrać kolejne spotkanie - mówi Iwona Grzegorczyk.
PWSZ Karpaty MOSiR KHS Krosno - KS Piecobiogaz Muroqana Goślina 3:1 (23:25, 25:23, 25:21, 25:17)
Najlepszą zawodniczką piątkowego spotkania została wybrana Joanna Brylińska, która w pomeczowym komentarzu przyznała, że nie było to najłatwiejsze spotkanie, ale w trudnych chwilach wsparcie kibiców okazało się niezwykle pomocne.
- Mecz był trudny ale mógł się podobać, szczególnie pierwsze dwa sety, obfitujące w długie wymiany oraz wiele obron. Jestem zadowolona, że udało nam się wywalczyć trzy punkty, które są bardzo cenne, szczególnie po tych straconych w Toruniu. Podziękowania dla kibiców za wspaniały doping, który z meczu na mecz jest coraz głośniejszy - mówi Joanna Brylińska.
Piątkowe spotkanie jest najlepszym dowodem na to, że punktów nie powinno się rozdzielać na podstawie miejsc zajmowanych w ligowej tabeli. Przed lekceważenie rywala przestrzegał szkoleniowiec krośnieńskiego zespołu, a pomeczowa wypowiedź Dominika Stanisławczyka świadczy o tym, że ocena możliwości rywala była jak najbardziej trafna.
- Rzeczywiście w pierwszym jak i drugim secie goślinianki postawiły nam bardzo trudne warunki gry. Bardzo dobrze zagrywały, przez co Kasia Nadziałek musiała sporo nabiegać się za piłkami, gdyż nasze przyjęcie nie było najlepsze. Na szczęście nasze atakujące radziły sobie nawet z trudnych piłek. W kolejnych dwóch setach nasza gra w obronie poprawiła się, skutecznie kontrowaliśmy dzięki czemu utrzymywaliśmy bezpieczną przewagę. Bardzo cieszy zwycięstwo z zespołem, który w swoim składzie posiada tak doświadczone zawodniczki. Po raz kolejny gratulacje dla dziewczyn - dodaje Stanisławczyk.
Joanna Bednarczyk, pełniąca rolę asystenta trenera, podsumowując piątkowe spotkanie, zauważa, że oprócz skutecznego przyjęcia niewygodnej zagrywki rywala, kluczem do zwycięstwa okazała się mała liczba błędów własnych.
- Bardzo cieszy nas wygrana za trzy punkty, gdyż zespół z Murowanej Gośliny w poprzedniej rundzie, na swoim parkiecie, pokazał, że nie odda łatwo punktów. Wiedzieliśmy, że będzie to ciężkie starcie. Momentami mieliśmy problem z poprawnym przyjęciem zagrywki, a co za tym idzie skończeniem ataku. Mecz był bardzo wyrównany, było dużo długich wymian, w których można było zobaczyć wiele wspaniałych, obron po obu stronach siatki. W każdym elemencie gra była wyrównana, ale to nasz zespół w kluczowych momentach popełniał mniej błędów, zachowując więcej spokoju przy wykańczaniu akcji - mówi Joanna Bednarczyk.
dk