Różne wersje
Do wypadku doszło na sportowych zajęciach pozalekcyjnych w gimnazjum nr 1 w Krośnie (to szkoła w centrum miasta, przy ul. Skargi).
Damian jest wielkim fanem piłki nożnej. Marzył o tym, żeby zostać piłkarzem. Jednak po tym co wydarzyło się na zajęciach SKS prawdopodobnie nie będzie mógł uprawiać sportu. Stracił śledzionę, a życie uratowała mu poważna operacja.
Okazuje się, że do tej pory nie ustalono co dokładnie się wydarzyło. Wersje zdarzenia są rozbieżne. Matka Damiana nie podpisała ani jednego z trzech proponowanych protokołów powypadkowych. - Za każdym razem podawane są inne okoliczności - mówi Beata, matka chłopca.
Jedno jest pewne, radni nie wiedzieli wszystkiego. W styczniu poinformowano ich, że podczas zajęć "chłopcy zderzyli się", później jeden z nich (Damian) siedział na ławce, "nie zgłaszał dolegliwości", a po zajęciach nauczyciel szukał go w szatni upewnił się, że wyszedł do domu. Tym samym większość radnych uznała, że skarga matki na niewłaściwą opiekę ze strony szkoły jest bezzasadna. Na jakiej podstawie przedstawiono tę wersję? Urząd odpowiada: "dyrektor szkoły powołał zespół powypadkowy, który sporządził protokół powypadkowy". Problem w tym, że protokół nie został podpisany przez matkę poszkodowanego, która zgłosiła do niego 10 uwag. Wszystkie zostały uznane za zasadne przez zespół pracowników UM rozpatrujący zastrzeżenia. W tym w punkcie 5 "zespół stwierdza, że nie udzielono pomocy poszkodowanemu", a w punkcie 10, że przy sporządzaniu protokołu nie wykorzystano wszystkich środków dowodowych.
- Szkoła od samego początku zdarzenia sama opisuje w tych protokołach swoja wersje zdarzenia i nie chce przedstawić tego co naprawdę się zdarzyło i nie dopuszcza żeby Damian to powiedział, żeby to było napisane tak jak miało miejsce - mówi matka chłopca dodając - Pani dyrektor napisała to sama od siebie broniąc się i szkołę przed aferą i odpowiedzialnością, żeby nie wyszły wszystkie błędy przy okazji tej szkoły. Bo tam dużo różnych rzeczy się dzieje np. kradzieże książek i też brak reakcji. Pani dyrektor udaje, że nic nie wie w tej sprawie (rok temu Damianowi skradziono kilka książek i też nie pozwolono mi wezwać policji) - twierdzi matka chłopca.
Czego radni nie wiedzieli?
Nie powiedziano im, że to "zderzenie" było w istocie faulem odgwizdanym przez sędziującego mecz nauczyciela. Radni nie wiedzieli, że nauczyciel siedział na ławce z chłopcem i pytał go o stan zdrowia, natomiast sam chłopiec przez około 20 minut uskarżał się na ból. Potwierdza to sam nauczyciel i uczniowie, aczkolwiek różna jest ocena skali bólu. Nauczyciel mówi o "lekkim bólu", Damian twierdził, że gdyby go tylko trochę bolało, to by grał dalej w piłkę. Ból był jednak tak silny, że to uniemożliwiał, Damian twierdzi, że od początku mówił, że coś mu "pękło w brzuchu", myślał, że wątroba i tak powiedział, a wtedy (według relacji Damiana) niektórzy koledzy się z tego śmiali w szatni. Nawet w kwestionowanym przez matkę protokole wypadek sklasyfikowano jako "ciężki", natomiast dysponujący niepełnymi informacjami radni zastanawiali się czy w ogóle to był wypadek (Czy był wypadek? Zależy od uznania).
Rozbieżności
Skąd rozbieżności w wersji wydarzeń? Do tej pory nie powstał protokół powypadkowy, który zostałby zaakceptowany podpisany przez matkę poszkodowanego chłopca. Kolejne wersje różnią się od siebie, ale żadna nie zgadzała się z relacją chłopca. Matka wskazał też liczne uchybienia przy sporządzaniu protokołu. Do tych uwag odniósł się zastępca prezydenta Bronisław Baran stwierdzając, że zespół powypadkowy nie wykorzystał wszystkich możliwości stwierdzenia stanu faktycznego. Prezydent zobowiązał zespół do dokonania czynności dowodowych i wyjaśnienia sytuacji.
W odpowiedzi, jaką otrzymała redakcja KrosnoCity.pl pod koniec marca czytamy: "W związku z zastrzeżeniami wniesionymi do protokołu powypadkowego organ prowadzący zobowiązał zespół powypadkowy do dostosowania protokołu do wymogów określonych w rozporządzeniu". Dodano przy tym, ze Informuję również, że "Wydział Edukacji nie może wypowiadać się w kontekście rozbieżności w wersji wydarzeń, gdyż ocena tej sytuacji nie należy do jego kompetencji". Czyli z jednej strony Wydział Edukacji nie odnosi się do tego, że są różne wersje wydarzeń, ale nie przeszkadzało to w przedstawieniu radnym tylko jednej wersji, która znalazła się w zakwestionowanym protokole do którego matka chłopca zgłosiła 10 uwag, z których wszystkie zostały uznane za zasadne przez zespół pracowników UM rozpatrujący zastrzeżenia.
Pierwsza pomoc przy pourazowym bólu brzucha
Damiana po faulu bolał brzuch, nie sposób z tym polemizować. Ból, który pojawił się na skutek urazu nie ustępował, chłopiec nie wracał do gry. Osoba znająca podstawy pierwszej pomocy powinna w takim przypadku podejrzewać uraz jamy brzusznej. Uraz brzucha jest bardzo niebezpieczny, ponieważ może nastąpić pęknięcie narządów wewnętrznych (wątroby, śledziony) i krwotok wewnętrzny. Jest to jedna z najczęstszych przyczyn zgonów u poszkodowanego z obrażeniami ciała, a zarazem zbagatelizowanie urazów jamy brzusznej pozostaje główną przyczyną zgonów, których można uniknąć. Trzeba pamiętać, że wczesne objawy urazu jamy brzusznej zwykle są subtelne, szczególnie u osób młodych objawy mogą pojawić się późno. Stała obserwacja pacjenta z podejrzeniem urazu jamy brzusznej ma zasadnicze znaczenie w zapobieganiu komplikacjom i śmierci poszkodowanego.
Poszkodowanego należy ułożyć w specjalnej pozycji, na plecach z nogami zgiętymi w kolanach (pod kolana podkładamy np. koc) oraz wezwać pomoc. Nie mamy możliwości stwierdzenia do jakiego dokładnie doszło urazu, ale ból jest sygnałem, że coś jest nie w porządku. Dodatkowe objawy, które wskazują, ze natychmiast należy wezwać pomoc to: przy badaniu dotykiem - brzuch bolesny na ucisk, stwierdzane wzmożone napięcie powłok brzusznych tzw. obrona mięśniowa czy powiększający się obwód brzucha - często sugeruje masywny krwotok wewnętrzny. Ratownicy na pewno nie zignorują wezwania do osoby z pourazowym bólem brzucha.
Damian siedział na ławce z bólem "po lewej stronie na wysokości żeber" jak napisano w protokole (sam wypadek uznano za ciężki). Taki ból w lewym podżebrzu może wskazywać właśnie na uraz wewnętrzny, na uraz śledziony. Ponadto Damian twierdzi, że miał trudności z oddychaniem. Tym bardziej zaskakuje stwierdzenie z protokołu, że "zewnętrznych obrażeń nie było, a zachowanie i wygląd ucznia nie świadczyły o tym, że wymaga pomocy lekarskiej".
Nikt nie ułożył Damiana we właściwej pozycji, ani nie przeprowadził podstawowego badania dotykiem, nie sprawdził czy pojawił się przyśpieszony rytm serca. Później chłopiec pieszo wracał do domu (jedynie w towarzystwie kolegów), szkoła nie powiadomiła matki o tym wypadku. Nie wykluczone, że stan chłopca pogorszył się gdy o własnych siłach wracał z plecakiem. Damian twierdzi, że po drodze do domu ból się nasilił. Po tym zdarzeniu, w czasie szkolenia dyrektorów krośnieńskich szkół przypomniano o konieczności przestrzegania zasad bezpieczeństwa, w tym powiadamiania rodziców i wzywania pogotowia ratunkowego w każdej sytuacji powypadkowej.
Urząd Miasta zapewnia, że "Nauczyciel był przeszkolony z zakresu pierwszej pomocy, ukończył specjalistyczne kursy prowadzone przez instytucje do tego powołane". Obowiązek takiego szkolenia nakłada § 21 rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 31 grudnia 2002 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach.
Nasz redakcja zapytała jednak o to, w jaki sposób Wydział Edukacji weryfikuje znajomość zasad pierwszej pomocy wśród nauczycieli krośnieńskich szkół? Odpowiedziano: "Za realizację obowiązujących przepisów wynikających z rozporządzenia, o którym mowa powyżej, odpowiada dyrektor szkoły, w tym również za przeszkolenie nauczycieli prowadzących określone zajęcia w zakresie udzielania pierwszej pomocy".
W "papierach" wszystko się zgadza, ale czy za dokumentem idzie wiedza i umiejętności? Tego nie wiadomo, nikt tego nie sprawdza. To weryfikuje dopiero prawdziwy wypadek. - Może w dokumentach wszystko się zgadza, ale gdzie jest wiedza, która pozwoli reagować w takich ciężkich wypadkach? - pyta matka Damiana.
Zobacz także film o Damianie w programie INTERWENCJA POLSATU - Brutalna lekcja WF-u?
pd