W środę (25 czerwca) doszło do dwóch interwencji w związku z tym samym psem, obie na Rynku w Krośnie. Za pierwszym razem według zgłoszenia pies miał biegać po Rynku, gdy strażnicy przybyli na miejsce był już uwiązany, jednak pozostawiony bez opieki. Nikt nie przyznawał się do niego. - Strażnicy chodzili, pytali, w końcu jeden kelner wskazał właściciela. Mężczyzna przyznał, że to jego pies oraz przyjął mandat karny. Na miejscu była też wezwana policja, bo konieczne było potwierdzenie danych osobowych. Pan nie miał przy sobie dokumentów - mówi komendant krośnieńskiej Straży Miejskiej Tomasz Wajdowicz.
Po drugim wezwaniu w to samo miejsce do tego samego psa mężczyzna został zatrzymany przez policję, a amstaff trafił do przytuliska.
Na początku maja ten sam pies pogryzł mniejszego kundelka. Do zdarzenia doszło podczas wieczornego spaceru z psem - Pan wyprowadzał psa na spacer. Pies w pewnym momencie zerwał mu się ze smyczy i zaatakował drugiego mniejszego psa, który też był bez smyczy. Zadane w ataku obrażenia były tak poważne, że wezwany na miejsce lekarz weterynarii zdecydował o uśpieniu mniejszego psa - informuje Beata Winiarska, oficer prasowy KMP w Krośnie. dodała, że badanie alkomatem wykazało u właściciela atakującego psa ponad 1,5 promila alkoholu.
Po zdarzeniu z ubiegłej środy krośnieńscy urzędnicy wszczęli postępowanie w sprawie odebrania psa właścicielowi. Zwierzę jest wprawdzie zadbane, zachipowane, zaszczepione. Pies był dobrze odżywiony. Nie ma też dowodów by właściciel w jakikolwiek sposób znęcał się lub źle traktował psa, ale przypadki sprawowania niewłaściwe opieki (puszczanie psa luzem) są nagminne.
- Właściciel był karany mandatami zarówno przez nas jak i przez policje, skierowano też wnioski do Sądu o jego ukaranie. Nie przynosi to efektów - mówi komendant krośnieńskiej Straży Miejskiej Tomasz Wajdowicz.
Tomasz Kozioł z Wydziału Ochrony Środowiska zaznacza, że puszczanie psa bez opieki jest narażaniem zwierzęcia na niebezpieczeństwo, a może także powodować zagrożenie dla ludzi i zwierząt. - Nie wydaje się, żeby był to pies agresywny, ale to tylko zwierzę, nie wiadomo co może go sprowokować - stwierdza Tomasz Kozioł.
Pies trafił na obserwację weterynaryjną i behawioralną (badająca zachowanie). Po obserwacji wydana zostanie opinia na temat tego zwierzęcia oraz jego zachowania wobec ludzi i zwierząt. Jeżeli pies zostanie odebrany właścicielowi to trafi do adopcji. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że samo wypuszczanie psa luzem, to może być zbyt mało, tymczasem wiele osób zgłaszało inne nieprawidłowości, jednak pragnąc zachować anonimowość. Takie anonimowe doniesienia są jednak bez wartości dowodowej. Sam mężczyzna tęskni za psem i domaga się jego zwrotu.
pd