W związku z treścią cynicznego artykułu autorstwa Panów Krzanowskich, który ukazał się dnia 10 listopada br. w lokalnym serwisie internetowym www.krosno24.pl, chciałbym wierzyć w to, że gdyby Panowie prowadzący owo medium zadali sobie choć minimum trudu dziennikarskiego, będącego w moim mniemaniu czymś naturalnym w gromadzeniu materiałów do jakiegokolwiek, nawet najbardziej tendencyjnego artykułu, na temat przyczyn mojej obecności na ostatniej sesji Rady Miasta w dniu 7 listopada 2014 roku, nie ukazałby się on w takiej postaci. (W czasie rzekomego poszukiwania mojej osoby przez autorów "artykułu", przebywałem w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, a następnie na Oddziale Chirurgicznym, na którym pozostaję do chwili obecnej. Faktem jest, że odbywało się to w godzinach wczesnorannych jednodniowego urlopu wykorzystywanego przeze mnie na potrzeby udziału w Sesji Rady Miasta Krosna).
Niemniej, w wobec zaistniałych niezależnych ode mnie okoliczności, a także faktu pozostawania przez wydawcę serwisu www.krosno24.pl w długoletnich relacjach politycznych, biznesowych i osobistych z Panem Stanisławem Słysiem (od którego czerpano wiedzę przy redagowaniu tekstu), kwestię etyki dziennikarskiej autorów opublikowanego tekstu pozostawiam pod osąd ogółu środowiska, w tym dziennikarskiego.
Ponadto oświadczam, że aktywni zawodowo radni niejednokrotnie zwracali się do Pana Przewodniczącego Stanisława Słysia o organizowanie sesji rady miasta oraz komisji w godzinach popołudniowych, jak to ma miejsce np. w sejmiku wojewódzkim. Niestety, terminy od lat były dopasowywane do woli stanowiących większość Klubu Samorządowego - emerytów i rencistów. Niewątpliwie, w nowej kadencji musi się to zmienić, bowiem efektywna praca rady miasta powinna uwzględniać możliwości czasowe również najbardziej, a nie tylko najmniej aktywnych zawodowo.
Natomiast w kwestii bezprawnego wykorzystania Przez Pana Stanisława Słysia siedziby urzędu miasta do prowadzenia jawnej agitacji wyborczej, a także negatywnej kampanii w stosunku do kontrkandydatów, w tym m.in. wykorzystanie faktów, tj. obowiązkowego udziału radnego w organizowanych przez Wojewodę i Marszałka Województwa ćwiczeniach obronnych, planowanego przez kilka miesięcy wyjazdu radnego wraz ze swoją sześćdziesięciokilkoletnią matką, a nawet choroby radnego - do próby zdyskredytowania go w opinii publicznej i wykazywania jego absencji na sesjach - pozostaje poniżej jakiegokolwiek poziomu moralnego. Wobec powyższego, pozostawić to należy bez dalszego komentarza. W tym miejscu muszę jednak zaznaczyć, że jeżeli chodzi o wiedzę gospodarczą na temat naszego miasta, bez względu na to, ile Pan Słyś był razy na sesji, a ile ja - mam ją, bez wątpienia, nie na niższym poziomie. To samo dotyczy problemów i potrzeb mieszkańców. Złośliwości Pana Przewodniczącego, poza bliżej nieokreślonym strachem, wynikają być może również z tego powodu, że kilka razy ośmieliłem się poprawić go na sesjach, jeśli chodzi o niestatusowe jego postepowanie (Statut jest podstawowym dokumentem, w oparciu o który działa Rada Miasta). Trudno powiedzieć, czy Przewodniczący Słyś nie chciał się nauczyć statutu, czy też po prostu nie potrafił tego zrobić.
Z poważaniem, Piotr Lenik