Do czego doszło? Właściwie do niczego istotnego w pierwszym momencie, ale być może jednak w swej konsekwencji to spotkanie przyniesie jakiekolwiek wynik.
Wszyscy moi Koledzy medialni pytali o konkrety, więc pewnie Wam o nich opowiedzą - ja zajmę się czymś innym, być może czymś, czego do końca nie jestem w stanie zrozumieć. Kwestiami, których należy szukać miedzy wierszami, poza gładkimi politycznie poprawnymi słowami.
O 8.45 na szpitalnych schodach pojawił się Dyrektor Szpitala i wygłosił raczej cichym głosem oświadczenie, którego nikt nie oklaskiwał, a które stonowało nastroje swą treścią, zaprzeczającą głosom donoszącym o zamknięciu szpitala. Pozostaje jedno ALE - było to oświadczenie jednostronne, raczej niekonkretne i zupełnie nieprzejrzyste, zmierzało do tego, że nic się nie zmienia i właściwie nic się nie stało, a protest lekarzy to ich własny problem, a nie Pacjentów.
Stawiając się na miejscu petenta medycznego, którym byłem zaledwie parę miesięcy temu, uważam, że perspektywy są nadal chmurne jak niebo nad Krosnem, bo jedyną stroną konfliktu, która nie zmieni swej pozycji będą właśnie Pacjenci, którzy zostaną tu, gdzie byli.
Grono lekarzy, tak czy owak, wobec nieustającego olbrzymiego zapotrzebowania na ich usługi, znajdzie sobie zatrudnienie być może nawet bardziej bezproblemowe niż dzisiejsze, dyrektor szpitala za swą niezłomną postawę zyska sobie sławę „twardego zawodnika” i pewnie nie będzie miał trudności ze znalezieniem nowej pracy – nie boi się, więc jest wartościową figurą, która zawsze jest mile widzianym elementem sytemu gospodarczego.
Pacjent zostanie Pacjentem i zostanie wciąż tu gdzie był – na proszącej pozycji, na miejscu, gdzie będzie musiał wyglądać łaski bądź niełaski pana, a sytuacja społeczeństwa zaczyna być coraz to bardziej może jeszcze nie tragiczna, ale na pewno niepokojąca.
Choćby dziś - byłem w banku i przypadkiem usłyszałem, że wraz z zimą jedynym sposobem utrzymania dla pewnej osoby na emeryturze jest dobieranie kolejnych kwot debetowych, które potem w ciągu lata będzie spłacać z nadwyżek, pozostających po oszczędzaniu właściwie na wszystkim, ze skromnej emerytury.
Czy to błędne koło będzie się toczyło? Gdzie tu miejsce na chorobę, na wydatki na lekarstwa, na odpłatną opiekę medyczną, na zachodnie szpitale, które być może sterują problemami Polskiej Służby Zdrowia, bo wszak w usługach medycznych tkwi olbrzymi potencjał finansowy.
Z dzisiejszych wypowiedzi politycznych wynikało, że znakomita większość polityków w czasie głosowania decydującego o losach szpitala poparła wniosek o jego zamknięciu – zastanawiające jest, dlaczego dzisiaj nie było tych, którzy odważyliby się bronić decyzji o zamknięciu placówki wobec zebranego zgromadzenia - wszak przy wspomnianym stosunku głosów należy przyjąć, że powody musiały być naprawdę ważkie.
Zaskakujące w całej absurdalnej sytuacji zadłużonego szpitala jest tablica ogłoszeń przy wejściu głównym, która wszem i wobec ogłasza, że wykonano drogi remont energetyczny – jest to chwalebna decyzja, która pewnie w dłuższej perspektywie zwróci się ekonomicznie, tylko czy jest to decyzja na czasie – sami sobie na to pytanie odpowiedzcie.
Drodzy Państwo, w Waszych opiniach jest wiele słuszności, ale opinie są bardzo podzielone - na naszym portalu chcielibyśmy zamieszczać Wasze opinie w osobnym panelu, w ten sposób samodzielnie stworzymy coś w rodzaju referendum na temat sytuacji, która zajmuje szerokie rzesze naszego Społeczeństwa Być może takie samowolne posunięcie spowoduje skrystalizowanie opinii społecznej i będzie miało moc, by stworzyć w Krośnie niezależny organ opiniodawczy.
Na koniec jeszcze parę słów uznania dla zgromadzonych - pisałem już wcześniej, że kwestie oczywiste pozostawiłem moim Kolegom z mediów, zająłem się przy okazji sondowaniem zamiejscowych mediów ogólnopolskich i dowiedziałem się, że nasze Społeczeństwo, mimo że niezbyt licznie obecne na placu, jednak w porównaniu z podobnymi wydarzeniami np. w Myślenicach i Gorlicach, było jednak liczne i wykazało się dużym zaangażowaniem.
Reasumując - ośmielam się twierdzić, że tragiczna sytuacja dotyka nie tylko nas i naszego regionu, a więc dyrektor krośnieńskiego szpitala nie jest jedynym winnym całego zła, a proponowane taczki nie załatwią problemu, którego sedno tkwi wyżej. Być może tak wysoko, że z poziomu naszej krośnieńskiej prowincji nie jesteśmy w stanie dostrzec jego szczytu - stąd wniosek, że o reakcję należy prosić tych naszych przedstawicieli, którzy reprezentują nas w sejmie i senacie, by tam bez pardonu walczyli o lokalny interes - interes wspólny, a nie jednostkowy.
Druga kwestia, która wysuwa się na widok publiczny, to sprawa konsekwencji czynu - jak wspomniałem wcześniej, nie chodzi tu o zwolnienie jednej czy wielu osób z zarządu Szpitala, tu chodzi o bardzo głęboki problem, kto jest odpowiedzialny za zatrudnienie (vide przebieg dotychczasowej pracy) dzisiejszego dyrektora, przed kim odpowiada, kto powinien dziś tłumaczyć się za błędy swojego pracownika, bądź własne zaniechania, kto jest odpowiedzialny za ogólny chaos, kto „sieje wiatr” w mediach – wygląda na to, że sposobem rządzenia jest przemilczenie i spychoterapia, a jedynymi rzeczywistymi działaniami są te, które nie przynoszą odpowiedzialności. Najlepiej natomiast, by były dobrze widoczne i przynosiły medialny rozgłos przynajmniej w danej chwili i danym momencie.
Być może będę pierwszą osobą, która odpowie za treść tego apelu: ze wstydem przyznaję się, że na własnym przykładzie przekonałem się jak łatwo się pochwalić, jak łatwo obiecać i nie dotrzymać słowa, jak kruche są porozumienia (nawet te spisane na papierze) i to ja, jako człowiek niesłowny, nie boję się wołać o wyciągnięcie konsekwencji próżnych obietnic i politycznych frazesów, które z takich czy innych względów przemieniają się w zwyczajne kłamstwa. Dziś przyszedł czas, by rozliczać na bieżąco za słowa bieżące, by każdy z nas uważał na to, co mówi!
Marek Gransicki
Foto: Karol Starowiejski