Największe zniszczenia powstają tuż przed nadejściem wiosny. Tak jak w ostatnim czasie, gdy w nocy łapał mróz i padał śnieg, a w dzień temperatura wzrastała nawet do około 10 stopni.
Łatać nie łatać? Oto jest pytanie
Już pod koniec lutego ruszyło łatanie dziur. Urzędnicy stwierdzili, ze można, bo już jest na tyle sucho. Z naszych obserwacji wynikało jednak co innego. W dziurach stała woda i raczej nie było szans na osuszenie. Cały czas topniał lezący na poboczach śnieg, a spływająca woda wypełniała wszelkie zagłębienia. Część dziur mimo tego załatano i jak łatwo przewidzieć w wielu przypadkach dość szybko powstały od nowa.
W innych miejscach po prostu zapełniano zagłębienia żwirem. I to rozwiązanie przy dużym natężeniu ruchu jest nieskuteczne. Taka prowizorka nie wytrzymuje długo, a drobne kamyki roznoszone są po całej jezdni, niekiedy w dość spektakularny sposób strzelając spod kół samochodów. Jedna z mieszkanek okolicznym miejscowości zraniona w Krośnie w nogę takim „pociskiem” skarżyła się naszej redakcji na to rozwiązanie: - Napiszcie coś o tym, niech nie sypią tych kamieni, bo to jest bez sensu – mówiła, i nie sposób nie przyznać jej racji.
Odszkodowanie?
Omijanie dziur w drogach jest już miejscami niemożliwe. Kierowcy poruszają się zygzakiem, niekiedy zwalniając poniżej 20 km/h. Co jednak jeżeli uszkodzimy samochód na zniszczonej nawierzchni? Cóż, można próbować uzyskać odszkodowanie. Krośnieńska policja zasypywana jest zgłoszeniami, a każde takie uszkodzenie traktowane jest jako „kolizja”. Tutaj uwaga! Może się okazać, że to kierowca jest winny uszkodzenia samochodu (bo np. jechał z nadmierna prędkością), a wtedy nie dość, że będzie bez szans na odszkodowanie to jeszcze może zostać ukarany mandatem za spowodowanie kolizji.
Nowe rozwiązania, nowe drogi?
Tak naprawdę to żadna prowizorka nie wytrzyma warunków w naszej strefie klimatycznej. Rozwiązaniem mógłby być tylko kosztowne nowe dywaniki na jezdniach. Jednocześnie konieczna jest rozbudowa nowych ulic i obwodnic, bo miasto dusi się w korkach. Same przebudowy skrzyżowań, sygnalizacja świetlna czy nowe ronda nie są rozwiązaniem na dłuższą metę. Tymczasem planując przebudowy i wyznaczając trasy nowych dróg miasto popada w konflikty z kolejnymi mieszkańcami.
Piotr Dymiński
Foto: Piotr Dymiński