Znaczna część wprowadzonych przepisów sprzeczna jest z ustawami i Konstytucją oraz ze zdrowym rozsądkiem. Efektem było usunięcie Prezesa Fundacji Pasjonauci z jawnych obrad.
Tytułem wstępu
Sprawa ma szeroki kontekst. Podczas obrad 29.10.2024, Pan Zbigniew Kubit nie stanął na wysokości zadania, nie panował nad sytuacją na sali, ani nie potrafił (albo nie chciał) korzystać ze swoich uprawnień, nawet gdy zgodne z prawem rozwiązania wprost podsuwały mu inne osoby. Konsekwencją tamtych wydarzeń może być nawet kilka spraw przed sądami!
Teraz, w lutym 2025 roku Pan Przewodniczący Kubit, rozwiązania szuka w ...zarządzeniu Prezydenta, chociaż za te kwestie odpowiedzialny jest Przewodniczący, a nie Prezydent.
Co jest w § 22?
Podstawą do Zarządzenia Prezydenta Krosna Nr 366/25 ("regulamin Przytockiego") z dnia 19 lutego, są zapisy, które znaleźć można w § 22 ust.2 Statutu Miasta Krosna. Zgodnie ze wspomnianym przepisem, Prezydent jest zobowiązany do zapewnienia warunków technicznych do pracy Rady Miasta. Obejmuje to przygotowanie sali, zapewnienie nagłośnienia, obsługi informatycznej, protokołowania obrad. Tak, chodzi o kwestie techniczne, organizacyjne, przygotowanie miejsca do pracy Rady i posprzątanie po zakończeniu obrad.
...i czego nie ma w § 22?
Przepisy § 22 statutu miasta Krosna, nie pozwalają Prezydentowi na ingerowanie w sposób prowadzenia obrad, w to jakie decyzje ma podejmować Przewodniczący Rady, ani w to, kto i pod jakimi warunkami może obserwować obrady czy w jaki sposób zgłaszać chęć wypowiedzi. Tymczasem "regulamin Przytockiego" w to ingeruje.
"Na podstawie i w granicach przepisów prawa" czyli: Co jest nie tak z zarządzeniem 366/25?
Artykuł 7 Konstytucji RP definiuje najważniejszą zasadę, obowiązującą także Prezydenta Krosna. Stwierdza, że: "Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa".
Prezydent Krosna jest organem władzy publicznej, zatem w ramach działania organu, może robić wyłącznie to, do czego ma podstawę prawną oraz nie może robić rzeczy, co do których nie ma przepisów, które by mu na to wprost pozwalały.
Organ władzy znajduje się zatem w sytuacji odwrotnej niż obywatel. Obywatel może robić to, czego prawo nie zakazuje. Organ władzy może robić tylko to, na co prawo wyraźnie pozwala.
Przytaczamy najlepsze smaczki z zarządzenia Przytockiego
Uwagę zwracają szczególnie przepisy Piotra Przytockiego, które naruszają fundamentalne prawa obywatelskie.
Po pierwsze, Prezydent Przytocki, autorytarnie zarządza, że w przypadku braku miejsca na sali obrad, spowodowanego znaczną liczbą publiczności, tworzy się doraźnie strefę dla publiczności w pokoju przylegającym do sali obrad, wyposażonym w ekran.
Decydowanie o tym, nie jest kompetencją Prezydenta, a Przewodniczącego, który ma szerokie możliwości szukania rozwiązań. Prezydent nie może dyktować Przewodniczącemu Rady jak ma zapewnić obywatelowi konstytucyjne prawo wstępu i nagrywania obrad. Trzeba tu też zadać sobie pytanie: w jaki sposób osoby z sali obok będą mogły nagrywać obrady? Czy mają nagrywać to co się dzieje na telebimie? To równie dobrze mogły zostać w domku i nagrywać ekran monitora. Obywatel który chce nagrywać i ma do tego prawo ma mieć możliwość nagrywania obrad, a nie możliwość nagrywania transmisji z telebimu.
Aktualna "strefa dla publiczności" wyznaczona jest w taki sposób, że ogranicza drożność przejścia. Szczególny problem miała z tym radna Anna Dubiel. Pomimo, że statyw do nagrywania rozstawiony był w granicach wyznaczonych przez Prezydenta, radna wyraziła swoje oburzenie i poprosiła o jego usunięcie. Takie uwagi od radnych, to prosta droga do zmniejszenia strefy dla publiczności w przyszłości. Skoro pozwala się, że Prezydent odgórnie ustalił, iż na salę w praktyce może wejść tylko 6 widzów, to dlaczego nie może ograniczyć tej liczby do 3 osób? Otóż nie może. Tak samo jak nie ma uprawnień, do ograniczenia prawa wstępu do 6 osób, a jednak próbuje to robić.
Prezydent swoim zarządzeniem przeznacza dla publiczności dosłownie kilka krzeseł, w tym są one dostępne także dla pracowników urzędu Miasta Krosna. Oznacza to, że w przypadku przybycia na salę kilku urzędników, zgodnie z "regulaminem Przytockiego", należy zakazać wstępu kolejnym osobom (i przenieść je do "strefy kibica z telebimem"). Prezydent nie ma uprawnienia do wprowadzenia takiego ograniczenia, ani tym bardziej narzucenia Przewodniczącemu Rady Miasta, aby takie ograniczenie stosował.
Samo wprowadzenie takiego ograniczenia powoduje, że wprowadzając odpowiednią ilość urzędników na salę, Prezydent może uniemożliwiać wstęp obywateli i mediów. Na takie postępowanie nie może być zgody, regulamin powinien zostać niezwłocznie uchylony zanim spowoduje dalsze szkody.
W Krośnie jest 12 Jednostek Pomocniczych, są to Dzielnice i Osiedla. W strefie dla "przedstawicieli jednostek pomocniczych" jest mniej niż 12 miejsc. "Regulamin Przytockiego" nie pozwala im zajmować innych miejsc. Co będzie, jeśli przyjdzie więcej "Przedstawicieli JP" niż zwykle? Oni też nie będą wpuszczeni na salę?
Zarządzenie prezydenta pozwala wnosić na salę sprzęt do nagrywania i fotografowania. To dobrze, prawda? Nie do końca. Prawo nagrywania obrad wynika wprost z Konstytucji RP. Możemy wnieść aparat czy kamerę, niezależnie od tego, czy się to Panu Prezydentowi podoba czy nie. "Łaski bez", jak mawiają krośnianie. Prezydent Krosna nie ma uprawnień, żeby decydować w tej sprawie, która jest już uregulowana w Konstytucji. Równie dobrze Piotr Przytocki może spróbować uchwalić regulamin określający, że Słońce nad Krosnem ma wschodzić po wschodniej stronie. Będzie to miało podobną wartość.
Równocześnie Piotr Przytocki zakazuje "wnoszenia na salę obrad urządzeń, których używanie może zagrażać życiu lub zdrowiu uczestników obrad". Celem na pewno są kwestie bezpieczeństwa, niemniej zapis jest bardzo ogólny. Czy bateria w laptopie jest "urządzeniem, które może zagrażać"? Z pewnością tak, zdarzają się wybuchy / pożary takich urządzeń. A inne "urządzenia"? Wspomniana już radna Dubiel używa kijków trekkingowych. Wnosi je na każdą sesję i pozostawia oparte pod oknem, poza swoją kontrolą. Zrobiła to także już po wprowadzeniu regulaminu Piotra Przytockiego. Z całą pewnością kija trekkingowego da się użyć w sposób zagrażający zdrowiu innych osób. Kto decyduje, który przedmiot spełnia tę szeroką definicję oraz kto zdecydował, że radna nie naruszyła regulaminu, wnosząc potencjalnie niebezpieczne przedmioty? "Przedmiotem zagrażającym" może być butelka, laptop, łyżeczka, czy kijek. Obsługa Sali Narad wniosła butelki, radni laptopy, a jedna radna dwa kijki. Radni wnosili też łyżeczki z sąsiedniego pomieszczenia.
Prezydent wprowadził także nakaz "noszenia plakietek" przez obywateli, pod pretekstem konieczności rozróżnienia kto jest radnym/urzędnikiem, a kto "osobą z publiczności".
Tymczasem prawo wstępu na obrady zapewnia już Art. 61. Konstytucji, jego ograniczenie możliwe jest tylko w bardzo wyjątkowych okolicznościach. Taką wyjątkową okolicznością nie jest konieczność odróżnienia 21 radnych i kilku najwyższej rangi urzędników, od osób, które nie pełnią żadnych funkcji publicznych.
Podkreślić należy, że nadrzędnym prawem jest w kwestii dostępu obywateli do Sali Narad podczas obrad, jest Art. 61 Konstytucji, gwarantujący prawo wstępu na obrady. Zatem zadaniem organów władzy jest szukanie takich rozwiązań, by ten wstęp zapewnić. Prezydent działa odwrotnie, troszczy się o komfort radnych, ale poświęca w tym celu konstytucyjne prawa obywatelskie. I niestety Przewodniczący Rady w tym współuczestniczy.
Prezydent wprowadził też "zakaz oklasków". Brzmi on tak: "Osoby uczestniczące w obradach zobowiązane są do zachowania powagi, a w szczególności powstrzymania się od wyrażania poparcia lub dezaprobaty wobec toczących się obrad poprzez oklaski". Bardzo wyraźnie jest to zakaz wyrażania aprobaty oklaskami wobec wydarzeń na Sali, bez uwzględnienia czy stanowi to zakłócanie obrad. Dopiero w dalszej części zdania jest sformułowanie: "lub w jakikolwiek inny sposób, który mógłby zakłócić porządek lub powagę obrad". Zakazane są, w myśl zasad logiki, zarówno oklaski, jak i sposoby wyrażania aprobaty i dezaprobaty, które mogłyby zakłócać obrady. Jeżeli jednak uznać, że część oklasków, nawet jako forma aprobaty jest dozwolona, o ile nie zakłócają obrad, to ponownie pada pytanie: które oklaski są dobre, a które nie? Kto ma decydować, czy oklaskiwanie wyniku głosowania jest złamaniem regulaminu? Zależy czy klaska opozycja, czy koalicja? Sformułowania użyte przez Prezydenta i próby zakazywania oklasków same w sobie naruszają powagę obrad na szwank. Co więcej, 28 lutego, sam Prezydent i Radni oklaskiwali toczące się obrady kilkukrotnie.
Odwrócenie wartości
W swoim zarządzeniu Prezydent Krosna stawia wartości demokratyczne na głowie. Zarządzenie zwalnia z obowiązku noszenia plakietek osoby, które na sali nie są anonimowe!
"Z obowiązku noszenia identyfikatorów wyłączeni zostali Radni Miasta Krosna, Prezydent Miasta Krosna oraz osoby zaproszone przez Przewodniczącego Rady".
Równolegle obowiązek wprowadza się jedynie dla widowni, która powinna mieć prawo do zachowania anonimowości. Jeżeli celem jest "rozróżnienie kto jest kim", to bardziej zasadny byłby obowiązek* noszenia plakietek przez "osoby funkcyjne". Dzięki temu obywatel, który wejdzie na salę mógłby wiedzieć: kto jest radnym, kto zastępcą prezydenta, a kto skarbnikiem, a kto urzędnikiem, a kto "gościem Przewodniczącego". ...ale akurat te osoby zwolniono z noszenia identyfikatorów, za to nałożono obowiązek na obywateli, którzy mają prawo do anonimowości.
Analogicznie, zazwyczaj np. w dużych marketach pracownicy noszą identyfikatory, dzięki którym klient wie, kto jest kasjerem, kto doradcą, a kto kierownikiem. Równolegle sam klient nie musi pobierać identyfikatora, żeby robić zakupy, może pozostać anonimowy. Ale markety są prywatne. Szalony właściciel może zrobić odwrotnie. Może zwolnić personel z noszenia identyfikatorów, za to zażądać, by każdy klient nosił plakietkę. Jeśli ktoś ośmieli się robić zakupy bez plakietki, to kierownik będzie dzwonił po policję i zgłaszał, że klient śmie zakłócać porządek publiczny i przeszkadza pracownikom w sklepie! Jak? "Bo on nie ma plakietki!" Jaki byłby skutek takich zgłoszeń? Taki szalony właściciel szybko odstraszały klientów, a odpowiedzialni za fałszywe zawiadomienia o zakłócaniu porządku szybko ponieśliby odpowiedzialność karną. Szalony właściciel market musiałby szybko zamknąć biznes, albo zmienić podejście. Jednak w prywatnym sklepie mógłby próbować tak robić. Prezydent Miasta, na publicznie dostępnej Sali Narad, podczas obrad, na które wstęp gwarantuje Konstytucja, nie ma uprawnień do robienia podobnych eksperymentów. A jednak spróbował...
"Załóż, dla świętego spokoju"
Radni Krosna wywierają presję na Prezesa Pasjonautów, Piotra Dymińskiego. Przekonywali, że powinien robić to, czego wymaga prezydent "dla świętego spokoju". Czy obywatel powinien założyć plakietkę wymaganą przez Prezydenta "dla świętego spokoju"? Nie. Bardzo ciekawy zapis znajdujemy w Art. 31 Konstytucji RP: "Każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje".
Prawem obywatela jest wstęp na salę podczas jawnych obrad. Tego prawa nie można uzależnić ani od pobrania i założenia czapki klauna**, ani od założenia plakietki. Radni ślubujący przestrzeganie Konstytucji, nie powinni wywierać presji, w celu nakłonienia obywatela do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje. Znamienne jest, że nawet wadliwy regulamin Pana Prezydenta nie wprowadza sankcji za "brak plakietki", zatem stosowanie represji za jej brak, naprawdę nie ma żadnej podstawy prawnej.
...a jednak represje były
Prezes Fundacji Pasjonauci, Piotr Dymiński, odmówił założenia plakietki. Dlaczego? Bo taki obowiązek zarządzony przez Prezydenta jest sprzeczny z wartościami i przepisami zawartymi w Konstytucji. Przyzwolenie na praktykę niezgodną z Konstytucją, byłoby wyrażeniem akceptacji i przyzwolenia dla bezzasadnych zapisów w "regulaminie Przytockiego", a także zgoda na to, by Prezydent dyktował warunki obserwacji obrad Rady Miasta, w swoich kolejnych zarządzeniach. Rada Miasta i Prezydent, to dwa różne organy. Rada Miasta ma obowiązek kontrolowania Prezydenta, zatem tym bardziej Prezydent nie może dyktować zasad jawności Rady Miasta, dostępu do jej obrad, ani nie może narzucać rozwiązań, jakie ma stosować Przewodniczący Rady.
W efekcie odmowy "założenia plakietki" doszło do zarzucenia Piotrowi Dymińskiemu, że popełnił wykroczenie z Art. 51 kodeksu wykroczeń. To wykroczenie polega na zakłócaniu porządku "krzykiem, hałasem, alarmem, lub innym wybrykiem". W tym przypadku zarzucono ..."brak plakietki". Na tej podstawie Pan Przewodniczący Kubit wykluczył Pana Piotra Dymińskiego z prawa obserwacji obrad, chociaż prawo umożliwia takie działanie tylko wobec osób zakłócających porządek, przeszkadzających w sesji. Nie da się przeszkadzać w sesji jedynie siedząc na krześle, tyle, że bez plakietki. Warte podkreślenia raz jeszcze: nawet wedle regulaminu, nie jest związany z jakimikolwiek sankcjami.
Groźba użycia przemocy
Brak plakietki nie mieści się w zakresie art.51 kw, a regulamin nie przewiduje sankcji za jej brak. Jednak Straż Miejska zagroziła użyciem siły, jeśli Piotr Dymiński pozostanie na sali, bez plakietki.
Czarny dzień krośnieńskiego samorządu
Prezydent wydał zarządzenie próbując regulować sprawy, o których nie ma prawa decydować. Przewodniczący Rady to zarządzenie wprowadzał w życie, w tym z użyciem uzbrojonych funkcjonariuszy. Radni nie reagowali. Żaden. Co gorsza, liczni radni wywierali presję, by Pan Piotr Dymiński podporządkował się poleceniom niezgodnym z Konstytucją.
Co można powiedzieć na usprawiedliwienie Radnych? Większość z nich, o wprowadzeniu nowych zasad, poinformowano dopiero na sali, w dniu sesji! Przez cały tydzień byli w urzędzie wiele razy, bo odbywały się komisje. Ale ani Przewodniczący, ani Prezydent, nie raczyli ich uprzedzić, że będą nowe reguły.
28 lutego mogli być zdezorientowani. Nie byli zapoznani z regulaminem i nie mieli czasu, żeby samodzielnie przeanalizować to, co się działo. Równolegle Przewodniczący, Sekretarz, Prezydent i Radca Prawny, zapewniali ich, że działają legalnie.
Oczywiście, "Regulamin Przytockiego" był ogłoszony już 19 lutego. Można powiedzieć: "Radny powinien wiedzieć!" Powinien. Ale nie musiał. Pomiędzy 19 a 28 lutego radni dostali ogrom materiałów na sesję oraz uczestniczyli w komisjach. Skoro wprowadzono tak ważny regulamin, dotyczący ich pracy i tego jak mają się zachowywać na sesjach, to wypadałoby ich też o tym poinformować, a nie zakładać, że "przecież mogli sobie sprawdzić w BIP". Takie podejście to brak szacunku dla Radnych, ze strony Prezydenta i Przewodniczącego Rady.
Szczęśliwie 28 lutego to także Dzień Chorób Rzadkich. Mamy nadzieję, że brak poszanowania Konstytucji to rzadka choroba i nigdy więcej nie przydarzy się krośnieńskiemu samorządowi. wkrótce regulamin powinien zniknąć, a osoby odpowiedzialne za jego przygotowanie i sposób wprowadzania życia, powinny ponieść konsekwencje. Tego należy oczekiwać w Państwie Prawa.
"...tak w ogóle, to których Art. konstytucji należy przestrzegać?"
Wszystkich. Wspomniany wyżej Art. 61 Konstytucji, gwarantuje jawność funkcjonowania organów władzy, Ta jawność jest niezbędna dla ochrony naszych pozostałych praw. Jest równie ważna, jak np. wolność od tortur, którą z kolei gwarantuje Art. 40 Konstytucji. Wójt gminy nie może nakazać usunąć obywatela z sali narad wbrew Art. 61 Konstytucji, ani nie może nakazać obywatela razić paralizatorem wbrew Art. 40 Konstytucji. To są przepisy tej samej rangi, oba dotyczą Praw Człowieka. Od co najmniej kilkudziesięciu lat mówienie: "ja tylko wykonywałem rozkazy", nie stanowi dobrego usprawiedliwienia dla łamania Praw Człowieka.
Pojawia się oczywiście argumentacja, że "no ale sala należy do Miasta, to Prezydent nią zarządza, to może decydować". Jest to argumentacja wadliwa. Z samego faktu, że obiekt należy do miasta, nie wynika, że Prezydent może nim zarządzać wbrew zasadom Konstytucji. Konstytucja to nie tylko dokument regulujący funkcjonowanie Prezydenta RP, Sejmu, Senatu itp. organów. To dokument gwarantujący prawa obywateli.
* - UWAGA! Gdyby nawet w Statucie Miasta wprowadzić zapis, że "Radni powinni nosić plakietki podczas obrad", to odmowa założenia plakietki przez Radnego, nie mogłaby skutkować wykluczeniem go z obrad!
** - nakaz noszenia czapki klauna, to oczywiście nie to samo co nakaz noszenia plakietki. Nakazanie zakładania czapki klauna mogłoby stanowić naruszenie godności człowieka. Tymczasem przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych (Art. 30 Konstytucji RP). Skoro łamany jest Art. 61 Konstytucji, to dlaczego nie łamać od razu też Art. 30?