Wolontariusze zwiedzali Warszawę, modlili się nad grobem ks. Jerzego Popiełuszki, odwiedzili też Sejm, jednak największym przeżyciem miała być wizyta w Pałacu Prezydenckim. Spotkanie było wielokrotnie przekładane ze względu na inne obowiązki prezydenckiej pary i chorobę mamy pana Lecha Kaczyńskiego. Marzenie spełniło się, między innymi dzięki staraniom posła Piotra Babinetza. Pani prezydentowa ujęła wszystkich swoim ciepłem i bezpośrednim podejściem, spotkanie i rozmowy przy torcie z Santosa trwało niemal godzinę.
– Zaskoczyła nas swoim ciepłym sercem na dłoni. Sama do każdego podeszła i z każdym zamieniła kilka ciepłych zdań. Jej uścisk dłoni zapamiętam nie na długo, ale na zawsze – wspomina Dorota Częczek zajmująca się organizacja krośnieńskiego hospicjum od strony medycznej. – Pamiętam jej wielka troskę i zainteresowanie tym co dzieje się w Krośnie i jej ogromna radość, że są tutaj ludzie którzy pielęgnują bliskie jej wartości – dodaje ze wzruszeniem pani Dorota.
Przed spotkaniem wolontariusze czuli się troszkę spięci, nie wiedzieli jak to będzie wyglądać, jak mają się zachować, żeby nie było gafy. Jednak już pierwsze spotkanie, uśmiech i uścisk dłoni pani Marii sprawiły że napięcie minęło.
- Była bardzo bezpośrednia, tym nas ujęła – mówi pani Zofia Szydłowska, zaangażowana w powstanie hospicjum w Krośnie.
Paulina Gazda wspomina – Na pożegnanie podała mi rękę i pogłaskała po ramieniu. Mówiła, ze ma nadzieję, ze się jeszcze zobaczymy. To było bardzo ciepłe i miłe spotkanie, pani prezydentowa była naprawdę zainteresowana tym co robimy. Chciała z każdym porozmawiać.
Podobne odczucia miła Katarzyna Fornal – To było takie zwykłe, ciepłe podejście do każdego z osobna. Pytała czym się zajmujemy, jakie mamy zainteresowania. Dopiero teraz w mediach widzimy ja w taki sposób, taki bardziej ludzki wizerunek. Zaskoczyła mnie taka radość z jaką nas przywitała pomimo, że były to dla niej trudne chwile, bo mama pana prezydenta była chora.
Klaudia Kramarczyk mówi nam, że pani Kaczyńska – Była prawdziwa damą, każdy powinien ja taka zapamiętać. Patrycja Drozd dodaje –Bardzo mi jej szkoda, że zginęła w taki sposób i już więcej jej nie spotkamy.
Ze spotkania w Pałacu Prezydenckim pozostały im tylko pamiątkowe fotografie i niezwykłe wspomnienia, którymi podzieliły się z nami na krośnieńskim Rynku.
Piotr Dymiński
Foto: arch. hospicjum, pd