Studium pod nazwą „Określenie zagrożenia powodziowego w zlewni Wisłoka” służy realizacji Unijnej dyrektywy w sprawie oceny ryzyka powodziowego i zarządzania nim. Jest to I etap przygotowywania planów, do 2015 roku maja powstać o wiele bardziej szczegółowe i zaawansowane opracowania. Powodzie będą prawdopodobnie występować coraz częściej. Jak mówił Krzysztof Smerecki, Sekretarz UM, jest to skutek zmian klimatu i ingerencji człowieka, coraz mniej jest terenów, które mogą przyjąc i zatrzymać wodę, a coraz więcej takich, z których woda szybko spływa do rzek. „Określenie zagrożenia...” przygotowała Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie w oparciu o mapy topograficzne, zdjęcia lotnicze oraz kilkaset bieżących pomiarów koryta rzeki.
Podczas sesji w lipcu, gdy po raz pierwszy omawiano opracowanie, Hanna Rys z UM Krosna stwierdziła, że powstały model – Jest bliski doskonałości. Dyrektor RZGW ma obowiązek zwrócić się do samorządów o zaopiniowanie studium. Taki wniosek wpłynął do Rady Miasta Krosna w połowie lipca. Z jednej strony trudno by radni spierali się z wyliczeniami hydrologów, z drugiej strony, to samorządowcy dobrze znają swój teren, wiedzą jakie zachodzą na nim zmiany i mają ogólną wiedze o tym, jak woda zachowywała się w ich dzielnicach w ostatnich latach. Stad maja prawo złożyć uwagi do planu studium, na podstawie których Dyrektor będzie mógł je skorygować.
Poziom wody na mapie
Studium przedstawia zasięg zalanych terenów w zależności od wysokości wód powodziowych (czy to będzie tzw. „woda „dziesięcioletnia”, czy „stuletnia”). Przyjęcie studium będzie miało wpływ na planowanie, na terenach zagrożonych będzie trzeba zrezygnować z budowy nowych obiektów, albo w ich projektach uwzględniać zagrożenie powodziowe. Ze studium będą musiały być zgodne Miejscowe Plany Zagospodarowania Przestrzennego. Analizy dokonane przez hydrologów wskazują, że tereny zalewowe mogą mieć nieraz mniejszy zasięg, niż do tej pory przyjęty, zatem nie powinno być kłopotów ze zgodnością studium i MPZP.
– Materiał jest ciekawy i aktualny – mówi Krzysztof Smerecki, Sekretarz Urzędu Miasta, jego zdaniem będzie miał duże znaczenie dla planowania przestrzennego, a nie działań sztabu przeciwpowodziowego, bo zagrożenie stanowi nie tylko sama rzeka – Jak wiemy z doświadczenia dochodzi do licznych lokalnych podtopień wodą z kanalizacji czy wynikających z niedrożności przydrożnych rowów. Tego nie przewidzi żadne opracowanie hydrologiczne. Wystarczy np. że ktoś skosi łąkę, a trawa zablokuje przepust – Zdaniem Krzysztofa Smereckiego dla bezpośrednich działań przeciwpowodziowych bardziej istotne będą kolejne etapy realizacji dyrektywy.
Uwagi
Zarówno Radni jak i Prezydent Krosna zgłosili do opracowania szereg uwag. Radnym niemal od razu rzuciło się w oczy, że na użytych do opracowania mapach nie ma nowych obiektów, jak „Portius”, a położonych na terenach zagrożonych powodzią. Galerie powstały po nieznacznym podniesieniu terenu, ponadto w ich otoczeniu sa parkingi – asfalt/kostka. To ogranicza możliwość przyjęcia wody. Ze wstępnych informacji wynika, że może to nieznacznie wpłynąć na poziom i zasięg wód powodziowych. Komisja Urbanistyki i Geodezji p dokładniejszym zapoznaniu się z opracowaniem wskazała kolejne uwagi:
- teren przy ogródku Jordanowskim, pomiędzy potokiem Lubatówka, a ul. Grodzką, Parkową i torami kolejowymi ulega podtopieniom, a nie jest uwzględniony jako teren zalewowy.
- zdaniem komisji dochodzi też do podtopień ul. Legionów i parkingu pod skarpą, czego nie obejmuje „teren zalewowy”.
Ponadto do uchwały Rady Miasta dołączono uwagi Prezydenta, który również wskazał na nie uwzględnienie min galerii „ELiJOT” i „PORTIUS”. Prezydent w swoich uwagach zwraca się tez o doprecyzowanie w jaki sposób należy rozstrzygać w sytuacjach, których Studium do końca nie precyzuje. Dodał tez kilka innych uwag. Podczas sesji 13 sierpnia, po wyraźnym wniosku wiceprzewodniczącego Rady, Andrzeja Kozioła przygotowano nowy projekt uchwały opiniującej Opracowanie. Radni wydali pozytywną opinię, jednak z koniecznością uwzględnienia uwag, które dołączono w załączniku do uchwały.
A jeśli pęknie tama?
Podczas lipcowej sesji, czyli jeszcze przed katastrofalna powodzią na Dolnym Śląsku po zerwaniu zapory na rzece Witka padło pytanie czy opracowanie przewiduje możliwość peknięcia zapory. –Zapory są tak budowane, ze jest to niemożliwe – zapewniała Hanna Ryś. Zdaniem urzędników taka katastrofa mogłaby zdarzyć się tylko w warunkach wojennych lub w wyniku zamachu terrorystycznego. Już po ostatniej powodzi na Śląsku Krzysztof Smerecki wyjaśnia – To są sytuacje ekstremalne, na niewielkim obszarze wystąpiły niespotykanie duże opady. Trudno coś takiego przewidzieć. Stan zapór w Besku i Sieniawie nie wskazuje żeby stanowiły zagrożenie. – zapewnia Sekretarz.
Prawdopodobnie na dalszych etapach przygotowania „zarządzania ryzykiem powodzi” będą przewidywane również takie ekstremalne katastrofy.
Piotr Dymiński
Foto: archiwum