Przewodniczącym zebrania został wybrany pan Zbigniew Kubit, radny Miasta Krosna z „Klubu Samorządowego”. Ponadto w prezydium zebrania zasiedli inni samorządowcy: pan Stanisław Słyś - przewodniczący Rady Dzielnicy i Rady Miasta, radny „Klubu Samorządowego”, pan Bronisław Burek, były radny Miasta Krosna z „Klubu Samorządowego”, obecnie przewodniczący Zarządu Dzielnicy, pan prezydent Piotr Przytocki, wybrany z tego samego komitetu, co cały „Klub Samorządowy” oraz pan Marcin Niepokój radny „Klubu Samorządowego” reprezentujący w tym przypadku zespół nadzorujący przebieg wyborów.
Zebranie kulturalne i zgodne z procedurami
Na zebranie przybyła rekordowa liczba 128 osób zainteresowanych wyborami w dzielnicy. W tym wiele młodych osób, podobnie jak w Polance i na os Traugutta. Pan Kubit prowadził zebranie w sposób spokojny i konsekwentny, bez zgrzytów. Do czasu. Problemy pojawiły się w czasie zgłaszania kandydatów. Przewodniczący zebrania uspokajał sytuację prosząc by cierpliwie czekać na dopuszczenie do głosu. - Każdy będzie mógł zgłosić kandydatów – mówił Zbigniew Kubit – Proszę poczekać na swoją kolej – słyszały liczne osoby czekające nawet po kilkanaście minut z wyciągniętą do góry ręką.
Nie zapisywano kolejności, przewodniczący udzielał głosu wedle własnego uznania. Udzielił głosu między innymi sobie oraz klubowemu koledze, Stanisławowi Słysiowi, obaj zgłosili swoich kandydatów. Także część mieszkańców zgłosiła kandydatury.
„Takie są procedury demokracji”?
W pewnym momencie pojawił się wniosek o zamknięcie listy kandydatów. Przewodniczący postanowił poddać ten wniosek niezwłocznie pod głosowanie, pomimo, że nie dopuścił do głosu jeszcze kilkunastu osób zgłaszających kandydatury. – Takie są procedury demokracji – stwierdził, zarządzając głosowanie. W tym momencie rozległy się głosy oburzenia, jeden z zebranych głośno krzyczał i domagał się dopisania do listy jeszcze jednego kandydata. Przewodniczący zgodził się na to. Do listy dopisano jeszcze jedną kandydaturę. Jednak przewodniczący zebrania nie dopuścił do głosu nikogo, z pośród pozostałych osób czekających cierpliwie na swoją kolej do zabrania głosu. Wniosek o zamknięcie listy przeszedł większością głosów. „Tu się zgłaszali ludzie i nie zostali dopuszczeni do głosu!”, „Więcej tu nie przyjdę i tyle!”, „To tak wygląda demokracja?” „Statut nie jest przestrzegany na tym zebraniu!”– komentowali oburzeni mieszkańcy.
Zamknięcie listy odbyło się przy zupełnej bierności zespołu ds. przeprowadzenia wyborów w dzielnicy oraz Sekretarza Miasta, Macieja Gernanda. Zespół reprezentowali radni: Marcin Niepokój (Klub Samorządowy) i Arkadiusz Opoń (Klub PO) i Paweł Krzanowski (Klub PiS).
Co dalej?
W wyniku wyborów do Rady Dzielnicy nie dostał się między innymi Zbigniew Kubit prowadzący to zebranie. Najwyraźniej rozzłoszczeni mieszkańcy go skreślili. Wyniki wyborów nie są prawomocne. Każdy mieszkaniec Suchodołu może w terminie 7 dni wnieść do prezydenta protest przeciwko wyborom, jeżeli uważa, że naruszono zasady wyborów. Termin upływa 25 maja, jednak już podczas zebrania pojawiały się głosy, że „trzeba napisać protest”.
Czy są podstawy do protestu?
Wygląda na to, że tak. Statut nie precyzuje w jaki sposób należy zamykać listę kandydatów, za to stwierdza, że „Liczba kandydatów jest nieograniczona” (§ 17 punkt 5) .– Głosowanie wniosku o zamknięcie listy w sytuacji gdy są zgłaszane kandydatury jest niezgodne z ideą tego Statutu – mówią prawnicy, których zapytaliśmy o opinię.
Trzeba przyznać, że jest w tym pewna logika. W innym przypadku wystarczy, że większość osób zgłosi kandydatury, a następnie przegłosuje zamkniecie listy. Po co komuś konkurencja? Właściwie, jeżeli te wybory nie zostaną unieważnione, to praktycznie niemożliwe będzie przeprowadzenie jakichkolwiek kolejnych wyborów na podstawie podobnych zasad. Przecież nikt nie będzie grzecznie czekał na udzielenie głosu, wiedząc, że w każdej chwili może zostać zamknięta lista. Wyobraźmy sobie, że nagle 30 osób chce zgłosić kandydata, i każdy chce być wysłuchany jako pierwszy, bo obawia się, że w innym przypadku nie zdąży. W ten sposób nie da się prowadzić zebrania. Zapewnienia o tym, że „każdy będzie mógł zgłosić kandydatów” po ewentualnym uprawomocnieniu wyborów z Suchodołu będą zwyczajnie niewiarygodne.
Możliwe, że wniosek o zamkniecie listy, w ogóle nie powinien być poddany głosowaniu, jako niezgodny ze Statutem (nieprzewidującym ograniczania liczby kandydatów). Zwykle wnioski o zamknięcie listy pojawiają się, gdy nikt już nie zgłasza kandydatów, lub gdy kolejne zgłaszane osoby odmawiają. Jednak i wtedy przewodniczący zebrań zwykle pytają, czy ktoś jeszcze nie chce zgłosić jakiejś kandydatury. W tym przypadku zamknięto listę, gdy kilkanaście osób nadal zgłaszało kandydatów, czekając cierpliwie na swoją kolej do zabrania głosu. Pozostaje też kwestia dopuszczenia jednego kandydata po wniosku o zamknięcie listy. Dlaczego tego dopuszczono, a innych nie? Dlatego, że ktoś głośniej krzyczał? Podczas wyborów doszło do jeszcze kilku innych uchybień Statutu, np. pan Stanisław Słyś odmówił autoprezentacji jako kandydat do rady dzielnicy, mimo, że jest to statutowy wymóg przyjęcia kandydatury.
Ewentualne protesty mieszkańców rozpatrywać będzie prezydent Krosna, Piotr Przytocki, który był świadkiem wyborów w Suchodole.
Piotr Dymiński
Foto: Piotr Dymiński