Stanisław Michalkiewicz - prawnik, nauczyciel akademicki, eseista, publicysta i autor książek o tematyce społeczno-politycznej. Działacz opozycji w PRL. Współzałożyciel Unii Polityki Realnej. W latach 1991–1993 zasiadał w Trybunale Stanu. Był autorem projektu konstytucji, w którym zawarty był m.in. zakaz uchwalania budżetu z deficytem. Był też autorem projektu nowelizacji kodeksu karnego przewidującej przywrócenie kary śmierci. Kandydował do sejmu, senatu, Parlamentu Europejskiego. Publikuje na łamach „Opcji na prawo”, „Najwyższego CZASU!”, „Powściągliwości i Pracy”, „Naszej Polski”, „Naszego Dziennika”, „Gazety Polskiej”, „Dziennika Polskiego”, „Niezależnej Gazety Polskiej”, „Mojej Rodziny” i innych pism. Jego felietony emituje Radio Maryja i Telewizja Trwam. Interia zamieszczała jego artykuły w serwisie biznesowym. Blog Michalkiewicza wygrał główną nagrodę w konkursie Blog Roku 2008, organizowanym przez onet.pl. Regularnie pisze także w serwisie Nowy Ekran.
Bezpieka i sitwa
Stanisław Michalkiewicz przekonywał, że we współczesnych państwach demokratycznych kluczową rolę w sprawowaniu władzy mają „tajne służby”. Mówił także o przyczynach kryzysu finansowego i dalszych prognozach gospodarczych.
W początkowej części prelekcji odniósł się do „expose nr 2” premiera Tuska – Pan premier Tusk opowiadał nam o tym, jak będzie nam przychylał nieba w ciągu najbliższych 8 lat, między innymi na to przychylanie nam nieba zamierza wydać 800 miliardów złotych – mówił S. Michalkiewicz – To jest informacja z jednej strony wydawałoby się radosna (bo kto by nie chciał dostać 800 miliardów w ciągu 8 lat) ale musze troszeczkę ten entuzjazm państwa stonować, bo jeśli rzeczywiście rząd wyda te 800 miliardów w przeciągu 8 lat, to znaczy, że rząd te 800 miliardów złotych będzie musiał nam najpierw odebrać. A to już nie jest takie wesołe, bo rząd i tak nam dużo odbiera – mówił S. Michalkiewicz – prawdopodobnie jest to zapowiedź dalszego drenażu – dodał. Podkreślał przy tym, że zapowiedzi wydatków, inwestycji, służą ukryciu informacji o utworzeniu spółki „Inwestycje Polskie” z budżetem 40 miliardów – To jest taki dar premiera Tuska dla „bezpieki” – przypuszcza Stanisław Michalkiewicz.
Kryzys
- Co prawda pan premier się buńczucznie odgrażał, że on kryzysu przez drzwi nie wpuści, ale kryzys ma to do siebie, że jak nie drzwiami, to wejdzie oknem, albo przez komin. Dlatego, że w strefie euro jest kryzys, każdy widzi i nic nie wskazuje, żeby on się szybko skończył, a że Polska ma ścisłe związki gospodarcze ze strefą euro to ten kryzys będzie się każda szparą do nas wciskał – mówił Stanisław Michalkiewicz – wszyscy o kryzysie mówią, ale dobrze jest trochę bliżej się temu przyjrzeć, bo nie zawsze wszyscy dobrze zrozumieją mechanizmy kryzysu – stwierdził S. Michalkiewicz, po czym opowiedział anegdotę o dwóch ekonomistach. Jeden mówi tak: „Słuchaj, ani w ząb nie mogę zrozumieć, na czym właściwie polega ten kryzys finansowy”. A ten drugi mówi: „To nic nie szkodzi, ja Ci wytłumaczę”. „O, wytłumaczyć, to i ja potrafię” – na co sala zareagowała spontanicznym śmiechem. – Nie chodzi o to, żebyśmy sobie tłumaczyli, tylko zrozumieli, o co tu chodzi – stwierdził S. Michalkiewicz.
Wszystko ma swoje korzenie w odległych wydarzeniach, między innymi w zarządzonym przez prezydenta USA Nixona 15 sierpnia 1971 odejściu od ustaleń z Bretton Woods z lat 40. ubiegłego stulecia, czyli odejściu od wymienialności dolara w dużych transakcjach międzypaństwowych na parytet złota. - Padła wtedy ostatnia bariera hamująca chciwość banków emisyjnych i w ogóle banków – przekonuje Michalkiewicz. - Zaczęła się era pieniądza fiducjarnego – mówił S. Michalkiewicz o pieniądzu, którego wartość jest oparta na wierze, w to, że posiada on wartość. Teoretycznie taki pieniądz można wymienić na złoto, ale faktem jest, że pieniądz znajdujący się w obiegu, w gospodarce nie ma pełnego pokrycia w złocie. - Banki zaczęły "wypłukiwać złoto z powietrza" – mówił Michalkiewicz, o wprowadzaniu w obieg nowych pieniędzy, najczęściej w formie udzielania kredytów, często o wysokim ryzyku. - Doświadczenie życiowe jednak poucza nas, że w powietrzu nie ma złota, więc musimy odnaleźć miejsce, z którego banki "wypłukują" to złoto, te pieniądze! Okazuje się, że na trop tego miejsca naprowadza nas takie zjawisko, jak inflacja. Banki więc "wypłukują" pieniądze z kieszeni i portfeli ludzi, zmuszonych przez własne rządy do posługiwania się pieniądzem przez te banki emitowanym na podstawie przepisów o "prawnym środku płatniczym". Ludzie są zmuszeni do posługiwania się z góry określonym pieniądzem przy regulowaniu różnych zobowiązań, na przykład podatkowych, ale także i między sobą, ponoszeniu różnych opłat. W ten sposób banki do spółki z rządami grabią swoich obywateli, "działając wspólnie i w porozumieniu", ponieważ rządy są z reguły albo właścicielami banków emisyjnych (jak np. w Polsce), albo udzielają takiemu bankowi emisyjnemu (jak w Stanach Zjednoczonych) przywileju emisji pieniądza - wyjaśniał Stanisław Michalkiewicz.
Kim są „ninja”?
„Ninja”, o których mówił S. Michalkiewicz to ludzie bez dochodów, bez majątku, a jednak ze zdolnością kredytową. Otrzymywali kredyty na dom, pod zastaw tegoż domu. Taka hipoteka była niemal dosłownie „murowanym papierem wartościowym”. Duża ilość tego typu kredytów spowodowała jeszcze większy wzrost wartości nieruchomości, bo był na nie popyt. Tym samym nieruchomość mogła stanowić zabezpieczenie wyższego kredytu, pakiety hipotek stanowiły zabezpieczenia transakcji i całej, skomplikowanej inżynierii finansowej. Niestety „ninja” nie spłacali kredytów. A banki pozostały z „śmieciowymi aktywami”, wartość nieruchomości spadła, ponownie w związku z prawem popytu i podaży. Gdy na rynku pojawiła się duża ilość nieruchomości, ich wartość drastycznie spadła. - Nagle pojawiła się ogromna ilość nieruchomości na sprzedaż, ale nie miał kto ich kupić – mówił Michalkiewicz – wartość hipoteki na dom, którego nie da się sprzedać nie wynosi 300.000, tylko wynosi „zero” , to są aktywa śmieciowe – mówił S. Michalkiewicz o przyczynach kryzysu finansowego.
Publicysta skrytykował też „ratowanie banków”, które odbywa się kosztem rentownych gałęzi gospodarki – Tego nie można robić bezkarnie, w nieskończoność – przekonywał – Jeśli będzie się drenować te dobre gałęzie gospodarki, a pakowało pieniądze w bankrutów, to te rentowne też zbankrutują i wtedy mamy kryzys gospodarczy o charakterze trwałym, bo już wszystko zbankrutowało i wszystko leży i ostatnim źródłem zaopatrzenia rządu w pieniądze jest rabunek podatników – ostrzegał Stanisław Michalkiewic. Przekonywał też, że Polska potrzebuje wprowadzenia prawdziwego kapitalizmu, opartego na tym, że dostęp do rynku zależał będzie od pracowitości i pomysłowości, a nie przynależności do „sitwy”. Podczas spotkania obrazowo wykazywał, w jaki sposób biurokracja i nieformalne układy niszczą przedsiębiorczość i zmuszają wielu zdolnych ludzi do emigracji i budowania dobrobytu innych państw.
Następnie publicysta odpowiadał na pytania z sali, a po spotkaniu podpisywał książki.
Liberał w Radiu o. Rydzyka?
Po spotkaniu Stanisław Michalkiewicz odpowiedział na kilka pytań dla KrosnoCity.pl. Zapytaliśmy, czy przyjazd do Krosna związany jest z promocją którejś z książek – To jest spotkanie na zaproszenie Klubu Gazety Polskiej, która jest jego organizatorem. Organizatorzy poprosili mnie, żebym przywiózł swoje książki, bo zawsze na takich spotkaniach bardzo wielu uczestników jest zainteresowanych tymi książkami, tym bardziej, że nie zawsze, nie we wszystkich księgarniach można je dostać. Dlatego korzystają chętnie z okazji, tym bardziej, że ja zazwyczaj podpisuję książki – powiedział nam S. Michalkiewicz.
Kolejne pytanie dotyczyło tego, w jaki sposób osoba o liberalnych poglądach może łączyć je z występowaniem na antenie Radia Maryja czy TV Trwam, gdzie często prezentowane są zupełnie przeciwne poglądy, inni publicyści, a także sami odbiorcy, oczekują rozszerzania roli państwa, opieki socjalnej, powstrzymywania prywatyzacji czy zwiększania kontroli i nadzoru nad gospodarką ze strony instytucji państwowych. – Ja wiem, że takie poglądy są głoszone i na antenie Radia Maryja i ekranach TV Trwam. Powiem Panu tak: jak ja to słyszę, to mnie irytuje, ale wyobrażam sobie jak irytujące dla wielu ludzi mogą być irytujące moje poglądy, które też są prezentowane na tej antenie i w tej telewizji. Nigdy nie spotkałem się z sytuacją, żeby żaden z redaktorów zwrócił mi uwagę, że jakaś wypowiedź była niewłaściwa, czy jakiś pogląd niewłaściwy. To jest bodaj jedyna redakcja, która mnie nigdy nie ocenzurowała, nie spotkałem się, żeby ktoś mi ograniczał swobodę tematów, nigdy mi nic niczego nie zasugerował – mówił S. Michalkiewicz. Wspomina też jeden z telefonów od nieco oburzonej słuchaczki – Jakaś pani dzwoni i mówi: ”Panie Michalkiewicz, pan tu lansuje poglądy liberalne” , a ja mówię „No tak, przecież ja tu nie ukrywam poglądów swoich, ojcowie Redemptoryści zaprosili mnie tu takiego. Może jak będą chcieli zaprezentować poglądy faszystowskie, to zaproszą jakiegoś faszystę, ale dziś jest liberalizm” – wspomina pierwsze doświadczenia z Radiem Maryja S. Michalkiewicz.
Piotr Dymiński
Fot. Piotr Dymiński