Budynek piekarni Janusza Hejnara - listopad 2013
Przypominamy: Urząd Miasta Krosna zarzucił Januszowi Hejnarowi prowadzenie nielegalnej budowy. Sprawę prowadzi krośnieńska prokuratura, a gmina Krosno występuje tutaj jako oskarżyciel posiłkowy. Jak udało nam się ustalić przyczyną procesu jest fakt "pośredniego naruszenia interesu gminy". Przez teren zajmowany Hejnara ma przebiegać droga G i miasto będzie musiało zapłacić odszkodowanie przy realizacji tej inwestycji. Janusz Hejnar broni się, że budowę prowadził legalnie. Jego zdaniem to urząd popełnił błąd nie biorąc pod uwagę jego inwestycji przy zmianie planów. Stwierdza przy tym, że "próbuje się naprawić błędy urzędników rękami prokuratora".
Wyrys z mapy ewidencyjnej 16 kwietnia 2007. Na mapie przerywaną linią naniesiono obrys budynku przyszłej piekarni
Do tej pory sądy zbadały liczne dowody i przesłuchały wielu świadków. Chronologię wydarzeń staraliśmy się odtworzyć w materiale: O co chodzi z tym Hejnarem?
Natomiast w lutym informowaliśmy o dalszych przesłuchaniach świadków wzywanych przez sąd oraz o pytaniach naszej redakcji i uzyskanych lub nie odpowiedziach: Piekarz kontra urzędnicy - ciąg dalszy.
"Te zdjęcia nie powinny być materiałem dowodowym"
Sąd zwrócił się do biegłego geodety-fotogrametry, który miał sporządzić opinię na podstawie zdjęć lotniczych przedstawionych przez oskarżenie, a dostarczonych przez Urząd Miasta Krosna. Zdjęcia lotnicze są jednym z głównych dowodów badanych w tej sprawie toczącej się już od 5 lat. Ponowne ich zbadanie zalecił sąd, który uchylił pierwszy wyrok uniewinniający.
Biegły stwierdził, że na podstawie dostępnych materiałów nie może jednoznacznie potwierdzić, ani zaprzeczyć czy prace o które pyta sąd zostały wykonane. Same zdjęcia biegły ocenił jako fotografie dokładne i wysokiej jakości. Jednak pierwsze zdjęcie jest czarno-białe, a tylko drugie kolorowe. To nie daje możliwości porównania zmian kolorów (zdjęcia są też wykonane o różnych porach roku). Równocześnie biegły stwierdził, że zmiany jakie można zaobserwować na zdjęciach lotniczych można odnieść wyłącznie do okresu, w którym zdjęcia zostały wykonane: pomiędzy 15.04.2003, a 24.02.2008. - Okres ten zawiera w sobie przedział czasowy, którego dotyczą pytania, niemniej jednak zmiany widoczne na zdjęciach mogły zaistnieć w innym niż wskazany czasie - stwierdził biegły - Żadne ze zdjęć nie zostało wykonane w okresie, którego dotyczą pytania - dodał biegły - Stwierdzenie, że "nie można jednoznacznie określić" dotyczy terminu wykonania zdjęć - tak wyjaśniał znaczenie swojej opinii biegły. Sąd podkreślił, że biegły nie otrzymał akt sprawy, a jedynie materiał zdjęciowy i pytania, żeby niczego mu nie sugerować.
Ze względu na termin wykonania zdjęć biegły nie mógł "potwierdzić, ani wykluczyć" wykonania prac, które są przedmiotem sprawy. Biegły w pewnym momencie powiedział nawet - Z mojego punktu widzenia, jeżeli zdjęcia są wykonane poza terminem, którego dotyczą pytania to wydaje mi się, że nie powinny być brane pod uwagę jako materiał dowodowy - podkreślał. Prace, o które pyta sąd nie wymagają dużo czasu i mogłyby zostać wykonane też w innym terminie.
Płyta
Najprostsza była sprawa usunięcia betonowej płyty. Podczas przesłuchania biegły wskazał, że nawet jeśli zmiany widoczne na zdjęciach potwierdzają usunięcie betonowej płyty, to nie jest w stanie na podstawie dostępnego materiału stwierdzić, czy nastąpiło to przed czy po 2006 roku. Zdjęcia potwierdzają samo usunięcie płyty, o którym mówił też oskarżony i świadkowie, ale nie sposób na podstawie dostępnych fotografii określić daty wykonania tej czynności. - Na zdjęciu z 2003 roku widoczna jest płyta w formie wyraźnej zmiany tonu. Należy przypuszczać, że w roku 2003 ta płyta była. Na zdjęciu z 2008 jest widoczny jednolity obszar trawy - stwierdził biegły.
Silos
Najwięcej pytań dotyczyło problematycznego silosu, czyli wkopanego w ziemię betonowego obiektu, który Janusz Hejnar miał rozebrać z pomocą braci. Biegły zrozumiał określenie silos jako "cylindryczny obiekt stojący pionowo nad ziemią" i takiego obiektu szukał na zdjęciach. Znalazł coś podobnego. Biegły zaznaczał, że obiekt nie został usunięty. - O ile moja identyfikacja "silosa" jest poprawna. Uznałem, że to owalny obiekt leżący poziomo - podkreślał biegły. To co zidentyfikował biegły to prawdopodobnie blaszana "beczka" widoczna na starych fotografiach z placu budowy, w tym zamieszczonych w naszym portalu.
Budynek piekarni w roku 2010. Na pierwszym planie widoczny "owalny obiekt leżący poziomo"
"Beczka" widoczna jest między innymi na zdjęciach z 2010 roku, a oskarżony nie twierdził, że została wcześniej usunięta. Biegły analizował zdjęcia w obecności prokuratora i obrońcy odpowiadając na pytania sądu oraz stron. Janusz Hejnar stwierdził, że mianem silosa nazywa wkopany w ziemię obiekt, używany kiedyś do gaszenia wapna. Podobnie silos opisywali niektórzy świadkowie. Dodał, że nie wystawał ponad ziemię i był przykryty deskami. - Taki obiekt byłby identyfikowany jako same deski - stwierdził biegły. - Na zdjęciu z 2003 roku w miejscu, w którym miał się znajdować "silos" widoczna jest zmiana tonu barwy pikseli. To by sugerowało, że jest tam inny materiał niż trawa. Nie jest możliwe do zidentyfikowania co to za materiał. Nie mogę wykluczyć desek - stwierdził biegły. Okazało się, że nie jest możliwe porównanie ze zdjęciem z 2008 roku. - Ten fragment przesłonięty jest obiektem, który się tam znajduje - dodał biegły informując, że cień "owalnego, poziomego obiektu", zasłania miejsce, w którym na zdjęciu z 2003 roku widoczny jest "inny materiał niż trawa". Zdjęcia wykonane są o innych porach roku i dnia, więc cienie padają w różny sposób. - To co jest na ziemi zasłonięte jest przez cień - wyjaśniał. Biegły nie mógł też jednoznacznie stwierdzić jaki obiekt widoczny jest na zdjęciu z 2003 roku jako "inny ton" w miejscu, w którym wg Janusza Hejnara był silos.
Humus
Problemy były też z pytaniem o ściągnięcie humusu. - Pomimo widoczności bądź niewidoczności usunięcia humusu, samo zdarzenie mogło mieć miejsce w innym terminie niż ten, którego dotyczyły pytania - podkreślał biegły. Zaznaczył też, że zdjęcie z 2008 roku zostało wykonane prawie dwa lata po terminie zakończenia prac podawanym przez oskarżonego. - Teren mógł zarosnąć trawą i to może być przyczyną tego, że zmiana jest niewidoczna - powiedział. - Nie może pan ani potwierdzić, ani wykluczyć, że taka czynność była wykonana? - dopytywała sędzia Sylwia Ziuziańska. Biegły zaznaczył, że nie jest specjalistą, który mógłby określić w jaki sposób trawa mogłaby ponownie zarosnąć ten teren, jednak nie wyklucza takiej możliwości. Prokurator zapytała czy byłaby widoczna różnica gdyby takie prace były wykonane. Biegły nie potrafił na to jednoznacznie odpowiedzieć, ale wskazał na różnicę w pokryciu terenu na obszarze gdzie powstał budynek, a obszarem pozostałym. Nie mógł jednak ocenić czy widoczna różnica w kolorze może świadczyć o ściąganiu humusu. Teren ten nie jest jednolity pod względem koloru. Adwokat w tym miejscu zaznaczył, że wg oskarżonego humus był ściągany w różnych terminach, a nie z całego terenu za jednym razem. - Ja mogę wypowiadać się na temat obrazu. Trudno mi wypowiedzieć się co było przyczyną w różnorodności tonu - stwierdził biegły. Oskarżenie dopytywało czy pomiędzy zdjęciem z 2003 i 2008 zachodzą różnice. Biegły potwierdził, że na zdjęciu z 2008 widać różnice kolorystyki, na zdjęciach nie ma jednak różnicy w ukształtowaniu terenu. Podkreślił przy tym, że na zdjęciu z 2003 roku nie ma kolorów (jest czarno-białe- przyp. red.), więc nie może w tym zakresie porównać obu fotografii.
Jak zmieniano trasę Drogi G?
Na okoliczność przebiegu zmiany trasy Drogi G przesłuchiwany był Przewodniczący Rady Miasta, a zarazem radny Rady Dzielnicy - Stanisław Słyś. W czasie gdy przesłuchiwany był biegły S. Słyś dwa razy zaglądał na salę. Sąd poprosił go by zaczekał. Podczas przesłuchania świadek Słyś spierał się z adwokatem Janusza Hejnara.
- Na pewnym etapie decyzje są decyzjami kolegialnymi - stwierdził na początku zeznania pytany o decyzję w sprawie zmiany trasy Drogi G. Sąd dopytywał skąd się wziął pomysł na zmianę trasy. - W 2007 roku na obrady Rady Dzielnicy Suchodół trafił projekt dotyczący miejskiego planu przestrzennego zagospodarowania - mówił. Plan obejmował przebieg Drogi G. - To doczyło naszego obszaru działania jako jednostki pomocniczej (Rady Dzielnicy). Złożyliśmy do Prezydenta Miasta uwagi dotyczące tego projektu. Między innymi tam była uwaga dotycząca przebiegu tej drogi - wyjaśniał Stanisław Słyś. Dodał, że gdy był radnym po raz pierwszy (1998-2002) na obradach rady pojawiła się uchwała dotycząca Miejscowego Planu Zagospodarowania i wtedy, po protestach mieszkańców, przy uchwalaniu planu wyłączono fragment z dawnym przebiegiem drogi.
Sprawa powróciła w 2007 roku - Jako Rada Dzielnicy Suchodół wnioskowaliśmy o zmianę przebiegu Drogi G. Na sesji Rady Miasta, w wyniku głosowania, został uchwalony nowy przebieg Drogi G - zeznał S. Słyś. Następnie poinformował, że projektanci opierają się na wytycznych oraz na uwagach zgłaszanych od mieszkańców. Sędzia Sylwia Ziuziańska dopytywała o to, kto zgłosił pomysł zmiany trasy drogi (nie ma tej informacji w protokołach, w tym z Rady Dzielnicy). - Ja wiem jakie były nasze, Rady Dzielnicy uzasadnienia - powiedział Stanisław Słyś, stwierdził, że o zmianę zawnioskowała Rada Dzielnicy. - Podstawowa różnica jaka była pomiędzy starym przebiegiem drogi, a tym wnioskowanym przez nas była kwestia długości odcinka pomiędzy projektowanym rondem na ul. Kisielewskiego, a skrzyżowaniem Drogi G z ul. Bieszczadzką. Nasza wersja była krótsza. Przebiegała dodatkowo przez teren, który gmina wykupiła od pana Janusza Hejnara. Teren bezpośrednio przylegający do obecnego cmentarza. Z punktu widzenia korzyści miasta teren ten nie nadaje się na inny cel niż ścieżki, zieleń, względnie drogi - mówił Stanisław Słyś. Sąd zapytał o to czy analizowano ile budynków będzie do wyburzenia. - W nowej koncepcji do wyburzenia był jeden budynek, akurat pana Janusza Hejnara. Mam na myśli drewniany budynek, a w starej koncepcji chyba 3 budynki - powiedział Stanisław Słyś. Nie pamiętał kiedy Rada Miasta przegłosowała przyjecie tego wariantu. Sąd zainteresowała kwestia czy ktoś z Rady Dzielnicy zorientował się jak wyglądałaby nowa trasa, przesłuchiwany odpowiedział: - Trudno tam przechodzić, my tam mieszkamy w tej dzielnicy - powiedział. Następnie sąd pytał czy w 2007 roku Stanisław Słyś miał wiedzę o tym, że Janusz Hejnar rozpoczął budowę piekarni, przesłuchiwany zaprzeczył, aby posiadał taką wiedzę. Sąd zapytał też czy Rada Dzielnicy sprawdziła przed swoim wnioskiem o zmianę drogi, jakie zezwolenia na budowę wydano na nowej trasie - Nie, to nie należy do naszych kompetencji. Uważam, że to byłoby zadanie dla urzędników Gminy Krosno - stwierdził Stanisław Słyś.
Adwokat przesłuchując świadka dopytywał, czy dla terenu, na którym ma przebiegać nowa trasa Drogi G, uchwalony jest obowiązujący Plan Zagospodarowania Przestrzennego. Stanisław Słyś nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. W tym miejscu Janusz Hejnar, który też jest radnym, oświadczył, że taki plan, który obejmowałby przebieg Drogi G przez jego działkę nie został do tej pory uchwalony. - Obowiązuje plan z 2002 roku, gdzie mam “teren budownictwa jednorodzinnego z usługami”. Plan nazywa się Śródmieście I - stwierdził Janusz Hejnar. Następnie mecenas pytał świadka Słysia o to, czy Droga G ma charakter obwodnicy - Nie wiem - odpowiedział krótko przewodniczący Słyś. Kolejne pytanie dotyczyło tego, kto wystąpił z inicjatywą zmiany trasy drogi. - Ze zmianą wystąpiła Rada Dzielnicy. To jest “ciało zbiorowe”. Ktoś musiał wystąpić z inicjatywą, żeby Rada Dzielnicy taki wniosek zgłosiła - skwitował Słyś. Kto konkretnie, personalnie? - pytał mecenas. - Nie wiem - odpowiedział Stanisław Słyś. Jedno z kolejnych pytań dotyczyło wykupu terenów od Janusza Hejnara. Odpowiedzi na to pytanie przewodniczący Słyś też nie znał, więc mecenas zapytał tylko czy przed, czy po wniosku Rady Dzielnicy. - Nie wiem, nie wiem, nie wiem. Znaczy jak mówiłem 2007 to powinno być już przed - stwierdził Stanisław Słyś. Oskarżony Janusz Hejnar oświadczył, że - Rada Dzielnicy obradowała w marcu 2007, a wykup terenu pod rozbudowę cmentarza był w lipcu 2007, więc Rada Dzielnicy nie mogła się tym sugerować. W tym miejscu Stanisław Słyś przypomniał sobie. - Mieliśmy informację od prezydenta, że finalizacja sprzedaży pańskich działek jest bliska końcowi - odpowiedział przewodniczący Słyś. - Jeśli chodzi o ścisłość, to pan Hejnar zwracał się do mnie o pomoc w negocjacjach przy wykupie tych terenów. Nie wiem czy on był zainteresowany czy miasto. Wówczas pan obecny radny się do mnie zwracał. Ten temat był mi znany o wiele wcześniej - wyjaśniał Stanisław Słyś.
"Protokoły nie są autoryzowane" i spór Hejnara ze Słysiem
Następnie Janusz Hejnar zapytał przewodniczącego: na posiedzeniu komisji przed sesją w marcu 2010 roku poinformował Pan radnych między innymi, że "w tej chwili pan Hejnar ma wstrzymane roboty budowlane". Skąd miał Pan taka wiedzę, jak nigdy mi nadzór budowlany nie wstrzymał robót? Taką informację przedstawił Pan komisji, która opiniowała Studium Uwarunkowań - mówił J. Hejnar oraz wyjaśnił zwracając się do sądu - Chodziło o to, że koszty dla miasta będą żadne, bo Hejnar rozburzy to co postawił - dodał Janusz Hejnar. - Czy Pan informował o czymś takim? - Zapytała świadka sędzia Sylwia Ziuziańska. - Nie pamiętam czy w marcu 2010 na komisji geodezyjnej informowałem, że pan Hejnar ma wstrzymaną budowę - odpowiedział S. Słyś. - Jeżeli tak jest w protokole? - dopytywał obrońca Janusza Hejnara. - Nie wiem, muszę sprawdzić. Są protokoły w Biurze Rady Miasta. Pójdę, przeczytam - powiedział Stanisław Słyś. W tym miejscu mecenas podał Stanisławowi Słysiowi protokół z komisji i zapytał - Tak Pan powiedział? Prawda jest w tym protokole? - dodał adwokat. Stanisław Słyś przez dłuższą chwilę czytał protokół. Następnie stwierdził - Nie, no to są protokoły nieautoryzowane wiec... - mówił Stanisław Słyś. - Pan kwestionuje treść tego protokołu? - dopytywał mecenas. Przewodniczący Rady Stanisław Słyś nie wyjaśnił tej kwestii.
Janusz Hejnar - krośnieński przedsiębiorca, Radny Miasta Krosna
Oskarżony Janusz Hejnar zadał jeszcze jedno pytanie, dotyczące sesji Rady w "Puchatku", w marcu 2010 roku. - Byłem na tej sesji, bo złożyłem zarzut do Studium. Czy nie zdziwiło Pana, że urzędnicy uzasadniali Radnym, że "przebieg trasy Drogi G znajduje się w sąsiedztwie nieruchomości pana Hejnara?". Podjąłem tę kwestię, zwróciłem uwagę, że to jest nieprawdą - mówił Janusz Hejnar. Wymienił też inne przykłady nieprawdziwych argumentów podawanych przy zmianie trasy. - Nie podjął Pan z urzędu sprawdzenia czy mówię prawdę, tylko zarządził głosowanie. Nie zdziwiło Pana, że daje się radnym uzasadnienie dla odrzucenia moich uwag nieprawdę, że "moje działki są w sąsiedztwie", podczas gdy dwa dni wcześniej, w mniejszej grupie radnych mówił Pan, że mam wstrzymane roboty budowlane i może droga u mnie przebiegać? - pytał Janusz Hejnar. - Nie wiem, nie rozumiem do czego Pan zmierza - odpowiedział Stanisław Słyś. - Wcześniej informował Pan komisję geodezyjną, że mam wstrzymane roboty budowlane i trasa ma przebiegać na mój teren, a na sesji...
W tym miejscu Stanisław Słyś przerwał Januszowi Hejnarowi - Takie wyciąganie wniosków, że trasa drogi ma przebiegać przez Pana nową, że tak powiem, inwestycję, no to kto mówił, że ma przebiegać? - odpowiedział Stanisław Słyś. - To którędy miała przebiegać? - zapytał Janusz Hejnar, który od 2008 roku oskarżany jest o prowadzenie nielegalnej budowy na przyszłej trasie Drogi G. - Przez Pana ten dom drewniany - odpowiedział Stanisław Słyś. - I mówił Pan, że mam wstrzymane roboty budowlane? - dopytywał Hejnar. - Roboty budowlane, to dotyczy nowej inwestycji. Tak - stwierdził Stanisław Słyś.
Nowa trasa drogi "G" ma przebiegać przez drewniany dom widoczny na zdjęciu, ale nie przez nową piekarnię?
- A dwa dni później na sesji Rady Miasta, radni dostali uzasadnienie, ze "działki Hejnara są w sąsiedztwie tej drogi". Uwagi należy odrzucić, bo to go przecież nie dotyczy. Po prostu wprowadzono radnych w błąd - zwracał się do sądu Janusz Hejnar. - To jest Pana stwierdzenie - powiedziała sędzia S. Ziuziańska. - Trudno, żeby Pan się ustosunkował - dodała sędzia. - Czy mówi prawdę? - zapytał Stanisława Słysia mecenas. - No zaraz, są radni. Każdy radny ma swój umysł i ma swoją analizę. Dlaczego ode mnie wymagacie teraz analizy? Czy były głosy wtedy, że ktoś chciał zabrać głos i dyskutować na ten temat? - pytał świadek Stanisław Słyś. Janusz Hejnar odparł, że tak, radni pytali. - Radny Kolanko pytał czy to prawda, bo miał przed sobą decyzje Nadzoru Budowlanego, że budowa nie jest wstrzymana - powiedział Janusz Hejnar mówiąc, że co innego radni usłyszeli na komisji, a co innego jest w przedstawionych im dokumentach. - I co? Dostał odpowiedź? - pytał S. Słyś. - Nie dostał, nikt nie odpowiedział, naczelnicy pospuszczali głowy - stwierdził Janusz Hejnar. - Wie Pan, ja nie pamiętam czy pospuszczali. Pan żyje ta sprawą, to pan pamięta. Były dalsze pytania? No to wie Pan, jak nie ma głosów, to ja proceduję dalej i tyle - odpowiedział S. Słyś. Na tym zakończono przesłuchanie świadka.
Co się wydarzyło w "Puchatku"?
Sesja Rady Miasta w marcu 2010 roku, w “Puchatku” to pierwsze wydarzenie związane z tą sprawą, jakie opisał portal KrosnoCity.pl (Powiedzcie, gdzie będzie Droga G?)
Radny Kolanko zadał pytanie do prezydenta w związku z pismem z Inspekcji Nadzoru Budowlanego, które stwierdza, że budowa prowadzona przez pana Hejnara nie została wstrzymana. Tymczasem radni na obradach komisji geodezyjnej zostali poinformowani, że budowa jest niezgodna z prawem i została wstrzymana, a pan Hejnar dokona rozbiórki na własny koszt, nie będzie trzeba płacić odszkodowania. Z dokumentów dostarczonych radnym przez Janusza Hejnara wynikało jednak coś zupełnie innego. - Jest to duża rozbieżność - mówił wtedy Wojciech Kolanko. - Proszę Pana prezydenta o ustosunkowanie się do tego problemu.
Radny Kolanko nie był członkiem Komisji Geodezyjnej, co do jej przebiegu posiadał widzę od kolegów klubowych, stąd pytanie skierował do prezydenta. Prezydent stwierdził, że nie będzie odpowiadał. Nic dziwnego, skoro wg protokołu informację o rzekomym wstrzymaniu robót radnym przekazał Stanisław Słyś, trudno, żeby wyjaśniał to ktoś inny. Także Janusz Hejnar zadał liczne pytania, na które nie odpowiedziano. Poinformował też, że komisję wprowadzono w błąd. Pomimo braku odpowiedzi na pytania przewodniczący Rady Miasta Krosna, Stanisław Słyś zdecydował o przeprowadzeniu głosowania. Należy zaznaczyć, że była to sytuacja wyjątkowa w pracy krośnieńskiego samorządu. Zazwyczaj gdy padają pytania, są też odpowiedzi. W razie potrzeby ogłasza się przerwę na dodatkowe posiedzenie komisji, albo przekłada punkt na późniejszą część sesji oczekując, aż przyjdzie osoba kompetentna do udzielenia odpowiedzi. W tym przypadku postąpiono inaczej, praktycznie nie zdarzają się podobne praktyki “procedowania”.
Uwagę Janusza Hejnara do Studium odrzucono 12 głosami, głównie radnych Klubu Samorządowego, któremu przewodniczył w tamtej kadencji Stanisław Słyś. Od tamtej pory redakcja KrosnoCity.pl śledzi tę sprawę. Na podstawie dostępnych informacji, dokumentów oraz odpowiedzi UM Krosna, próbowaliśmy odtworzyć chronologię wydarzeń: O co chodzi z tym Hejnarem?
(pd)
Fot. archiwum, (mg)