Do śmiertelnego pchnięcia nożem prawdopodobnie doszło podczas małżeńskiej kłótni. Sama oskarżona twierdzi, że doszło do awantury. Inni świadkowie potwierdzają, że małżonkowie często się sprzeczali. Nie są tylko zgodni co do tego, która strona odpowiadała za konflikt i była bardziej agresywna.
W połowie marca odbyła się kolejna rozprawa. Sąsiadka oskarżonej zeznała, że niewiele wie w tej sprawie oraz, że nigdy nie słyszała kłótni pomiędzy małżonkami. Widziała jednak, że pokrzywdzony mężczyzna nadużywał alkoholu, ale postrzegała go jako spokojnego. Zeznała też, że do domu gdzie doszło do tragedii, wcześniej często przyjeżdżała policja.
Narzeczony zeznaje
Sąd przesłuchał także narzeczonego córki zabitego mężczyzny i oskarżonej kobiety. Młody mężczyzna często przebywał w domu u narzeczonej oraz był świadkiem różnych sytuacji, które miały tam miejsce. Zauważył, że rodzice dziewczyny, czyli (oskarżona i pokrzywdzony w tej sprawie) prawie się do siebie nie odzywali.
- To były zdawkowe wypowiedzi, raczej się unikali - zaznaczył świadek. Od samego początku zauważył też, że tata dziewczyny lubi alkohol - Wychodził nieraz w czasie rozmowy, a jak wracał to za każdym razem był coraz bardziej podchmielony - świadek relacjonował swoje pierwsze wrażenia z domu narzeczonej.
- Lubił sobie popijać, gdzieś ten alkohol ukrywał - powiedział świadek. Z drugiej strony mówił o poszkodowanym, że był człowiekiem, który chętnie pomagał. - Później robiło się coraz gorzej, coraz częściej pił. Robił się coraz bardziej natarczywy i uciążliwy - zrelacjonował sądowi świadek. - Praktycznie co drugi dzień przychodził pijany, nie pozwalał się spokojnie uczyć, ani oglądnąć film. Czasem nawet ja odprowadzałem go do jego pokoju na górę, żeby sobie przetrzeźwiał, a on po chwili wracał. Pani Wiesława zawsze wiedziała, w jakim jest stanie. Gdy wracał pijany, to zawsze dzwoniliśmy do pani Wiesławy, żeby powiedzieć "nawet nie przyjeżdżaj, bo będzie źle". Sami też nieraz wychodziliśmy, bo nie dało się wytrzymać. Nawet jak wiedział, że jego córka ma rano zajęcia, to przychodził pijany i specjalnie ją budził - tak zeznający chłopak mówił o relacjach panujących w domu narzeczonej.
Zapytany przez Sąd potwierdził, że był świadkiem jak poszkodowany mężczyzna używał wobec żony słów wulgarnych. - Nie często, to się zdarzało jak np. zamykała się i rozmawiała przez telefon. To było rzadko, ale czasem używał takich słów - świadek podkreślił, że mężczyzna zachowywał się różnie, raz pod wpływem alkoholu bywał spokojny chociaż uciążliwy, a raz bywał nakręcony, prawdopodobnie przez kompanów, wtedy był agresywny.
- Podejrzewam, że jak nas nie było w domu, to była najgorsza sytuacja, bo przy nas był raczej spokojny - dodał świadek. - To były dwie różne osobowości. Kiedy był trzeźwy, to bym sobie dał za niego rękę uciąć, bo był w porządku człowiek - zeznawał narzeczony córki oskarżonej. Odpowiadając na pytania Sądu powiedział, że osobiście nie był świadkiem przemocy pomiędzy małżonkami, ani nie widział śladów obrażeń oraz, że poszkodowany nigdy nie skarżył mu się, by jego żona stosowała wobec niego przemoc. - Była sytuacja, że Wiesława dzwoniła, że się przed nim zamknęła, że jej włosy wyrywał. Szybko przyjechaliśmy, ale było już po sprawie. On był na dole, a Wiesława dalej była zamknięta - dodał, mówiąc co wie o ewentualnych przypadkach przemocy.
"Zamknęła się w łazience, wujek ją wyzywał"
Zeznania złożyła także pani Agnieszka, dla której oskarżona jest ciocią, a poszkodowany wujkiem. Od kilku lat mieszka w Irlandii. Ze względu na przyjmowane leki zeznawała w obecności biegłego psychologa. Powiedziała, że oskarżona nieraz dzwoniła do niej w czasie awantur z mężem. W słuchawce było słychać, np. jak wujek wyzywa ciocię. - Wujek nie przepadał za mną. Kiedyś było w porządku, ale dlatego, że rozwiodłam się, wujek wyzywał mnie i mówił, że mam zły wpływ na ciocię - zeznawała kobieta. - Gdy rozmawialiśmy przez telefon to słyszałam jak wujek krzyczy "znowu rozmawiasz z ta ku**ą?" i próbował wyrywać jej telefon. To było słychać - stwierdziła.
Świadek powiedziała też, że ze strony cioci miała czytelny przekaz na temat wujka: "Boję się tego człowieka". Odpowiadając na pytania stwierdziła, że nie była świadkiem agresji wobec wujka ze strony cioci.
Biegły psycholog stwierdził, że zeznania świadka nie wskazują cech konfabulacji. Biegły stwierdził, że wyjaśnienia świadka są spójne i zwarte oraz powiedział, ze złożone zeznania stanowić mogą dowód w sprawie.
"Nie chciał przyjść na posiedzenie"
Przesłuchano także przedstawiciela Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Poinformował, że przed Komisją było wszczęte postępowanie z powodu zgłoszonego problemu alkoholowego poszkodowanego. - Trzykrotnie w styczniu, lutym i marcu 2012 roku pan Leszek P. był wzywany na posiedzenie Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Chorkówce. Nie zgłosił się na żadne z tych posiedzeń. Był wzywany również w lipcu. 1 sierpnia 2012 roku wysłane zostało do niego wezwanie na badanie w przedmiocie uzależnienia od alkoholu, na które się nie zgłosił. Jeszcze był wzywany na posiedzenie w lipcu i sierpniu 2013 roku, na które też się nie zgłosił - mówił Sądowi przedstawiciel Komisji.
"Niebieska Karta" i wzywanie policji
Sędzia odczytał informację uzyskaną z policji na temat interwencji domowych u oskarżonej i pokrzywdzonego. Od 2010 roku zarejestrowano 16 interwencji. Pierwsza z 21 grudnia 2011 roku. Każda interwencja zawierała opis, np. że mężczyzna był nietrzeźwy i został zatrzymany do wytrzeźwienia lub oddalił się przed przybyciem policji. Jedno ze zgłoszeń dotyczyło uszkodzenia koła samochodu. W jednej z interwencji mężczyzna zamknął się w domu i odmówił wpuszczenia policji, Wiesława P. udała się wtedy do rodziców. W informacji od policji są też wzmianki o otwarciu procedury “Niebieskiej Karty” oraz o stwierdzeniu przemocy domowej i znęcania się nad rodziną. Jednak Wiesława P. zwróciła się z prośbą o wstrzymanie procedury "Niebieskiej Karty". Powiedziała, że są to nieporozumienia rodzinne, z którymi sobie radzi. Wkrótce po kolejnej interwencji policji procedura Niebieskiej Karty została wznowiona. Na koniec ze względu na brak współpracy ze strony Wiesławy P., procedurę ponownie wstrzymano uzasadniając, że brak jest zasadności podejmowanych działań.
Nowa opinia
Sąd z urzędu zwrócił się o dodatkową opinię biegłego, która ma pomóc ustalić okoliczności, w których doszło do zadania krytycznego ciosu. Sędzia chce, by spróbowano ustalić stan faktyczny na podstawie dostępnych dowodów. - Czy biegły będzie potrafił to ustalić, tego Sąd nie wie, ale warto spróbować - powiedział Sędzia Mariusz Hanus.
pd