Mowa o wypadku, do którego doszło 30 listopada ubiegłego roku na al. Jana Pawła II w Krośnie. Krótko po północy doszło tam do śmiertelnego wypadku. Jak informowała wówczas policja, 29-letni kierowca autobusu jadąc w kierunku Sanoka, najechał na leżącego na jezdni rowerzystę. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził jego zgon.
Policjanci zatrzymali prawo jazdy 29-letniego kierowcy autobusu. Pomimo, że mężczyzna był trzeźwy, pobrano mu krew do analizy na zawartość środków odurzających w organizmie.
Decyzją prokuratora, ciało rowerzysty zabezpieczono do badań sekcyjnych. Jak wynika z przygotowanych przez biegłych opinii, 77-latek zmarł w wyniku krwotoku wywołanego wielonarządowym urazem spowodowanym przejechaniem mężczyzny przez autobus. Po analizie pobranej krwi okazało się też, że był pijany - stężenie alkoholu wynosiło ponad dwa promile.
Z ustaleń biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych wynika, że 29-latek jechał ponad 80 km na godzinę, o 20 km więcej niż wynosi dopuszczalna prędkość na odcinku, na którym doszło do wypadku. Uznał jednak, że nawet, gdyby kierowca jechał z maksymalną dopuszczalną prędkością, nie byłby w stanie uniknąć najechania na leżącego na drodze mężczyznę.
Na podstawie opinii biegłych prokuratura uznała, że wprawdzie 29-letni kierowca naruszył przepisy ruchu drogowego poprzez przekroczenie dopuszczalnej prędkości, jednak nie miało to wpływu na zaistnienie wypadku, tym samym uwolniła kierowcę od zarzutu spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i umorzyła śledztwo.
Zobacz: Tragedia na DK28. Po mężczyźnie przejechał autobus. Obwodnica w tym miejscu nie była oświetlona