Funkcjonariusze o zaginięciu zgłosili dyżurnemu krośnieńskiej komendy, który zarządził natychmiastowe wszczęcie poszukiwań. Na dworze panował w tym czasie kilkustopniowy mróz, dodatkowo zagrażający życiu dziecka.
Do rana chłopca szukało ponad dwadzieścia osób, w tym 10 policjantów, 6 strażaków z Państwowej Straży Pożarnej oraz rodzina 11-latka. Rozpytano jego najbliższych kolegów, sprawdzono teren całej dzielnicy Polanka, a ponadto dworce, stacje benzynowe i inne czynne placówki gastronomiczne w Krośnie. Ponieważ nie natrafiono na ślad zaginionego chłopca, rano dyżurny w trybie alarmowym zmobilizował dodatkowe siły policyjne.
Zanim funkcjonariusze przystąpili do akcji, 11-latek sam wrócił do domu. Miał zamiar zabrać potrzebne książki i pójść do szkoły. Okazało się, że noc spędził u kolegi w pobliżu swojego miejsca zamieszkania. Jego matce powiedział, że boi się wrócić do domu. Inną wersję chłopiec przedstawił policjantom. Oświadczył, że w mieszkaniu nie świeciło się światło i był przekonany, że nikogo nie ma.
Dokładnym wyjaśnieniem sprawy zajmą się funkcjonariusze z komórki ds. nieletnich. Nie jest wykluczone, że ostateczny finał będzie ona mieć w sądzie rodzinnym.
KMP