Zawiadomienie o rozboju dotarło do dyżurnego wczoraj, przed godz. 10. Z informacji wynikało, że 30-letnia mieszkanka powiatu strzyżowskiego wraz z mężem i dwójką dzieci przyjechała rano do Krosna. Przebywając w budynku jednej z instytucji przy ul. 1000-lecia, weszła do toalety. Tam miała zostać zaatakowana przez młodego mężczyznę, który groził jej trzymanym w ręku nożem. W obawie o swoje życie 30-latka oddała napastnikowi portfel, w którym było ponad 3 tys. zł. W czasie napadu małżonek z dziećmi przebywali na zewnątrz budynku.
O zdarzeniu dyżurny powiadomił wszystkie patrole, a na miejsce skierowana została ekipa dochodzeniowo-śledcza. Jednocześnie od 30-latki przyjęto protokół zawiadomienia o przestępstwie.
Już po chwili treść zeznań kobiety w zestawieniu z ustaleniami pracujących przy tej sprawie policjantów, zaczęła budzić wątpliwości. Pomimo sporej liczby osób przebywających na terenie obiektu, funkcjonariusze nie znaleźli żadnego świadka, który chociaż częściowo potwierdził relację zgłaszającej. Niczego podejrzanego nie zarejestrował również zakładowy monitoring.
Przytłoczona ciężarem argumentów 30-latka przyznała w końcu, że całą historię zmyśliła. W rzeczywistości pieniądze wcześniej wydała i nie miała pomysłu, jak wytłumaczyć się z tego przed mężem.
Tymczasem rozwiązanie które wybrała kobieta, nie tylko nie rozwiązało jej problemów ale doprowadziło do jeszcze poważniejszych komplikacji. Zawiadamiając Policję o rozboju, którego nie było, 30-latka popełniła przestępstwo, za które grozi jej grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Kobiecie grozi również kara pozbawienia wolności do lat 3 za składanie fałszywych zeznań.
kmp