Do wszystkich zdarzeń doszło wczoraj, przed północą. Pierwszym pechowcem okazał się 23-letni krośnianin, kierujący renault kangoo. Na ul. Grodzkiej, auto wpadło w głęboką na blisko pół metra rozpadlinę, przy prawej krawędzi jezdni. Okazało się, że w tym rejonie grunt zapadł się na długości blisko 100 m, a niebezpieczne miejsce w ogóle nie jest zabezpieczone.
W samochodzie uszkodzeniu uległy obydwa prawe koła i próg, na którym auto zawisło nad wyrwą. Do jego podniesienia niezbędna była pomoc strażaków, którzy użyli do tego celu specjalnych poduszek pneumatycznych. Strażacy również zabezpieczyli całe to niebezpieczne miejsce.
Niecałą godzinę później, policjanci zostali wezwani na ul. Niepodległości. W odstępie dwóch minut, w biegnący w poprzek jezdni wykop, wpadły ford fiesta i fiat uno. W obydwu autach uszkodzone zostały lewe przednie opony i felgi. Policjanci stwierdzili, że również i to miejsce nie było odpowiednio zabezpieczone.
Dzisiaj funkcjonariusze skontrolowali miejsca, w których doszło do tych kolizji. Wykonawcy robót tłumaczyli, że tłuczeń, którym zasypane były wykopy, zapadł się po opadach deszczu. Nie zawsze potrafili jednak wyjaśnić nieprawidłowe oznakowanie miejsc, w których prowadzono roboty. Poza brakiem odpowiednio ustawionych pachołków, na ulicy Grodzkiej policjanci stwierdzili m.in. niezgodne z projektem ograniczenie prędkości, zaś znak ograniczenia prędkości na ul. Niepodległości, odwrócony był w drugą stronę. Podobnie było w rejonie skrzyżowania ulic Krakowskiej i Magurów. Wiele wskazuje, że w tym przypadku jest to skutek działania wandali. W tym ostatnim miejscu ujawniono jednak także inny przypadek złego umieszczenia znaków.
Na polecenie policjantów stwierdzone uchybienia zostały niezwłocznie usunięte, a przedstawiciele wykonawców, nadzorujący roboty zostali wezwani na jutro do komendy, w celu złożenia stosownych wyjaśnień. Nie jest wykluczone, że nie skończy się tylko na pouczeniach.
Kierowcy uszkodzonych aut mają tym samym dużą szansę na otrzymanie odszkodowań od zarządcy dróg.
kmp