Starostwo powiatowe w Krośnie zorganizowało konferencję prasową na temat sytuacji w PKS. Wziął w niej udział starosta Jan Juszczak, prezes PKS Robert Sołek i Jan Pelczar, dyrektor i członek etatowy Zarządu Powiatu.
Spór zbiorowy związków zawodowych z pracodawcą trwa od grudnia ubiegłego roku. 22 czerwca doszło do dwugodzinnego strajku ostrzegawczego, na trasy nie wyjechało 17 autobusów.
Konflikt
- Festiwal medialny pod nazwą „problemy PKS” trwa od dłuższego czasu – mówił na konferencji Starosta Jan Juszczak. Zaznaczył przy tym, że konflikt został ogłoszony zaledwie kilka miesięcy po przejęciu przedsiębiorstwa przez powiat krośnieński. – Wydaje mi się, że jest tu jakieś przyśpieszenie związków zawodowych w realizacji postulatów, które sięgają wielu lat wstecz, bez wcześniejszej próby wyjaśniania z właścicielem, czyli z powiatem. Konflikt jest o wiele przedwczesny, nastąpiła eskalacja postulatów, żądań – mówił Starosta.
Postulaty związkowców
Starosta i prezes stwierdzili, że ekonomiczne postulaty związkowców nie są możliwe do spełnienia. Dotyczą one wypłaty zaległych premii, wypłaty „sortów mundurowych”, kwestii zwolnień i ograniczenia limitów zużycia paliwa. Starosta stwierdził, że są wątpliwości, czy premie i sorty mundurowe są faktycznie zagwarantowane w umowie. – Jestem wręcz przekonany, że racja jest po stronie prezesa – mówił Starosta – Gdyby było przekonanie, że jest to premia regulaminowa, obowiązkowa, należąca się, to zarówno Państwowa Inspekcja Pracy, jak i sami pracownicy bezpośrednio zgłosiliby ten fakt do Sądu Pracy. Nikt nie wystąpił z takim pozwem – podkreślił Starosta – W sensie prawnym pan prezes ma prawo nie wypłacać tej premii, co do sortów mundurowych, to jeżeli jest zapis, że „może być wypłacony ekwiwalent” to dla każdego myślącego człowieka jest to jasny zapis, że „może, ale nie musi”. Dla mnie jest to bardzo ciekawe, że te oczekiwania tzw. „mundurówek” sięgają wstecz 5 czy 6 lat. Cóż się stało, że sobie przypomniano nagle, że te sorty nie są wypłacane?
Za chybiony uznano też postulat zwiększenia norm paliwowych. Co do zwolnień starosta powiedział, że wiadomo było, że w PKS jest przerost zatrudnienia. Przypomniał, że związkowcy – Deklarowali na piśmie, że mają świadomość, że konieczne będą zwolnienia. Zwolnienia wynikają z analizy przeprowadzonej przez zarząd, który zapewnia, że ich celem jest dostosowanie poziomu zatrudnienia do potrzeb.
Jan Juszczak, starosta krośnieński
Spełnienie postulatów związkowców grozi likwidacją PKS
Na konferencji prasowej podkreślano, że gdyby spełnić roszczenia związków to PKS-owi grozi upadłość. Co prawda spółka ma coraz lepsze wyniki finansowe, ale uregulowanie kwestii sortów mundurowych wg. przedstawionych wyliczeń wymagałoby wydania 200 tysięcy złotych. Premie, których oczekują związki dają kwotę ponad 300 tysięcy złotych. – Są to środki, którymi nie dysponuje przedsiębiorstwo – podkreślał Starosta. W konsekwencji mogłaby nastąpić upadłość przedsiębiorstwa. – Czy związki nie mają świadomości, że wyegzekwowanie tego w konsekwencji może, podkreślam, może powodować upadłość? – mówił Starosta. Cytował też fragment pisma od związkowców, w którym zwracają się do niego ze słowami, że PKS jest „przedsiębiorstwem użyteczności publicznej”, a zaspokojenie potrzeb lokalnego transportu samochodowego jest „moralnym obowiązkiem zabezpieczenia transportu” – Ich protest jest podtrzymaniem tego obowiązku czy zagrożeniem tego obowiązku? – pytał retorycznie Starosta. Zapowiedział, że będzie chciał w miarę możliwości spotkać się z załogą PKS, bez pośrednictwa związków zawodowych.
Autobusy mają za mało paliwa?
"Wieść gminna" niesie, że po ograniczeniu norm zużycia paliwa zdarza się, że autobusy zatrzymują się na trasie. Tymczasem, prezes nie jest oficjalnie powiadomiony, o takich przypadkach. – To jest wieść gminna, że „ponoć tu, ponoć tam” - mówił starosta Juszczak – to „ponoć” obejmuje miesiąc marzec. Mamy już koniec czerwca. Przy tych normach paliwowych jednak autobusy jeżdżą. Czy to znaczy, że teraz autobusy zużywają mniej paliwa? Przedstawiciele PKS odpowiadają, że obniżono normy, a autobusy nadal wykonują kursy. Jan Pelczar zaznaczył, że nowe normy przygotował pełniący obowiązki dyrektora, syn przewodniczącego związku zawodowego – To zarzuty są do prezesa czy do syna? – pytał Jan Pelczar.
Z prezesem nie da się współpracować
6 czerwca walne zgromadzenie akcjonariuszy zapoznało się z sytuacją PKS. Sprawozdanie zostało przyjęte, akcjonariusze podtrzymali wole utrzymania przedsiębiorstwa – To przedsiębiorstwo ma szanse trwać i rozwijać się – mówił starosta – Uważamy, że na tym stanowisku, Robert Sołek dobrze wywiązuje się z obowiązków – mówił Jan Juszczak. Dlatego dla starosty szokiem był „cytat tygodnia” z tygodnika „Podkarpacie”, wypowiedź przedstawiciela związków zawodowych, Eugeniusza Szczambury na temat prezesa Sołka: „Z tym prezesem żadnego porozumienia nie będzie, albo nas rozstrzelać, albo prezesa zmienić”. – Czy to jest postawa otwarta na rozwiązanie konfliktu, czy to jest radykalizm? – pytał starosta, wspominając, że przecież w PKS trwają mediacje – Pozostawiam to bez komentarza, dla mnie jest to szok – powiedział starosta, który nie przewiduje zmiany prezesa PKS.
Jan Pelczar, członek Zarządu Powiatu dodał, że w trakcie trwających mediacji, kiedy mowa była o „zakopaniu toporów”, wywieszony został baner: „akcja protestacyjna” – Jest wola porozumienia, jeśli w trakcie mediacji, uczestniczy w nich pani mediator, rozmawiamy, analizujemy poszczególne punkty, a wywieszany jest baner i flagi – mówił Jan Pelczar - Czy to jest wola porozumienia? Nie, to jest wola, żeby dokopać zarządowi i właścicielowi.
Związki zawodowe przeprowadziły referendum w PKS, według którego strajk popiera ponad 90% załogi. Równocześnie ponad 90% pracowników wypowiedziało się w dołączonej ankiecie przeciwko prezesowi R. Sołkowi. Pracownicy nie widzą możliwości współpracy z tym prezesem. Starosta i prezes uważają, że te wyniki są nie wiarygodne, a samo przeprowadzenie referendum strajkowego przed mediacjami, mogło być złamaniem prawa. Sam Robert Sołek powiedział – Pan przewodniczący Szczambura nie walczy o ludzi. On walczy tylko i wyłącznie nie patrząc, że spółka może funkcjonować. Następnie stwierdził, że jedną z przyczyn tego stanu są dyscyplinarne zwolnienia. – Jest to trudna sytuacja dla zarządzającego, jeżeli nie ma poparcia pracowników. Nie dopuszczam też takiej sytuacji, że bez uzasadnienia jest oczekiwana zmiana zarządzającego – mówił starosta Juszczak. Jego zdaniem, za brakiem poparcia nie ma konkretów, tylko ogólne zarzuty.
Zwolnienia dyscyplinarne
Cztery osoby zostały zwolnione dyscyplinarnie. Związkowcy bronią zwolnionych, twierdząc, że stosuje się represje wobec pracowników – Sądziłem, że związek „Solidarność” pierwszy stanie w obronie pewnych zasad, że jeśli nastąpiło zagrożenie dla osób przewożonych, że jeśli kierowca jeździ 12 godzin to nie jest wypoczęty – mówił starosta, który nie spodziewał się obrony winnych.
Prezes Sołek powiedział, że uzyskał informację o jednym z pracowników wyjechał i pracuje w Niemczech, tymczasem na grafiku nadal był wykazywany, jako wykonujący kursy. – Sprawę zgłosiłem już do prokuratury – poinformował prezes. – Inny pracownik przyznał się przed powołana komisją, że jeździł za niego, jeździł po kilkanaście godzin – mówił prezes, dodając, że chodzi o członka prezydium jednego ze związków zawodowych. Zdaniem prezesa doszło do złamania wielu przepisów, w tym możliwe, że do sfałszowania podpisów – Ja nie jestem ekspertem ani grafologiem, ale to już jest przedmiotem czynności wyjaśniających – powiedział prezes.
– Czy szef związku zawodowego nie wiedział, kto wyjechał – pytał Jan Pelczar – Nie wiedział, że jego kolega z pracy, bez urlopu wyjechał za granice i tam pracuje? Czy ten pan nie wiedział, kto wyjechał? Przecież, to jest rodzina, jego szwagier, w tej samej miejscowości mieszkają – mówił Jan Pelczar. – Trzeba powiedzieć, czy się broni jakiegoś układu, czy się broni pracowników – stwierdził prezes Sołek – Być może ktoś się boi, że ten proceder był wcześniej, ma szerszy zasięg i dotyczy nie tylko jednej osoby, ja tego nie wiem – wyjaśniał prezes zapytany o to, co to znaczy „bronić układu”. Tymczasem jednym z postulatów związkowców jest „natychmiast zaprzestać stosowania represji, dyskryminacji i mobingu wobec pracowników i działaczy związkowych”.
Co w razie strajku?
Prezes i starosta podkreślają, że pracownicy mają prawo do strajku, ale autobusy nie są w ich dyspozycji. Prezes PKS jest przekonany, że możliwe jest zapewnienie transportu dla mieszkańców pomimo strajku. PKS ogłosił, że przyjmie do pracy nowych kierowców. Kilka osób już zatrudniono w związku z uruchomieniem linii do Krakowa. Bardzo wielu kierowców zgłasza się, są kierowani z Urzędu Pracy, są też zainteresowani pracownicy innych firm, którzy byliby zainteresowani przejściem do PKS – Mamy z nimi wszystkimi kontakt – stwierdził Robert Sołek. Związki zawodowe sprzeciwiają się „zatrudnianiu osób z zewnątrz”. Głos zabrał starosta J. Juszczak: – Ja sobie nie wyobrażam takiej sytuacji. Same związki o tym piszą, że „zapewnienie transportu zbiorowego jest moralnym obowiązkiem”. Nie wyobrażam sobie, że pracownicy strajkują i anektują autobusy, autobusy nie są ich własnością. Trzeba tak zapewnić transport, żeby on się odbył. I to ma być zapewnione – podkreślał Jan Juszczak. – Przychodzi masę podań, rozmawiamy z tymi ludźmi, mamy z nimi kontakt – stwierdził Robert Sołek. Zapewnił też, że nie obawia się dużej skali strajku, bo nawet w czasie strajku ostrzegawczego wielu kierowców wyjechało jednak na trasy. – Ja mam wielki szacunek do pracy kierowców – mówił Robert Sołek.
Piotr Dymiński
Fot. Piotr Dymiński, archiwum