We wrześniu ma wejść w życie rozporządzenie Komisji Europejskiej, które nakłada na producentów ostrzejsze normy ilościowe dotyczące substancji smolistych. Chodzi m.in. o dopuszczalny poziom benzoapirenu, który dotychczas wynosił 5 mikrogramów na 1 kilogram, zaś zgodnie z nowymi przepisami ma on wynosić maksymalnie 2 mikrogramy. Spowoduje to, że wędzenie przy użyciu drewna stanie się praktycznie niemożliwe. - Dla wielu małych i średnich zakładów mięsnych na Podkarpaciu może to oznaczać koniec działalności - mówi Tomasz Poręba (PiS).
W interpelacji do Komisji Europejskiej Poręba i Wojciechowski (PiS) apelują o przedstawienie przez KE propozycji rozwiązania tego problemu. Europosłowie podkreślają, że wdrożenie rozporządzenia w proponowanym kształcie byłoby "wielkim ciosem w polskich producentów produktów tradycyjnych i regionalnych", którzy wędzą przy użyciu drewna. - Rozporządzenie to w gruncie rzeczy ukłon w stronę wielkich koncernów, które w produkcji stosują płyn wędzarniczy. Tymczasem wędzenie przy użyciu drewna jest nie tylko zdrowsze, ale stanowi również wyjątkowy element polskiej tradycji - przekonuje Tomasz Poręba.
Zdaniem europosła PiS rząd Donalda Tuska wykazał się w tej sprawie nie tylko biernością, ale także niekompetencją. - Rozporządzenie zostało opublikowane w 2011 roku, zaś polski rząd w ogóle się do niego nie ustosunkował. Teraz obserwujemy przerzucanie się odpowiedzialnością - Donald Tusk zapewnia, że to kompetencja ministra gospodarki i ministra rolnictwa, a resort rolnictwa mówi z kolei, że sprawa leży w kompetencji ministerstwa zdrowia. To kolejny przykład chaosu kompetencyjnego, za który cenę znów zapłaci polska wieś - uważa Poręba. Tylko na Podkarpaciu jest ok. 200 regionalnych zakładów mięsnych.
- Dla bardzo wielu polskich producentów wędlin, zwłaszcza na Podkarpaciu, gdzie skupia się 95% małych przedsiębiorstw wędliniarskich, oznacza wstrzymanie produkcji i wzrost bezrobocia - stwierdza Europosłanka Elżbieta Łukacijewska (PO).
Łukacijewska skierowała w tej sprawie pytanie pisemne do Komisji Europejskiej, w którym zwróciła się o ponowne przeanalizowanie rozporządzenia w kontekście małych przedsiębiorstw wędliniarskich, zajmujących się produkcją wędlin według tradycyjnych receptur.
W przedstawionym pytaniu Poseł Łukacijewska podkreśla, że - W przypadku wyrobów produkowanych tradycyjnymi sposobami, a więc w komorach opalanych drewnem spełnienie powyższych norm jest wręcz niemożliwe, gdyż drewno posiada różną wilgotność. Producenci dodatkowo podkreślają, że badanie każdej partii wyrobów pod zawartość benzopirenu jest bardzo kosztowne, a na same wyniki trzeba czekać do 7 dni, co automatycznie skraca datę przydatności do spożycia produkowanych wędlin.
Dodała też, że - Warto zwrócić uwagę, że unijne rozporządzenie nie jest tak restrykcyjne wobec innych produktów jak niektórych wędzonych ryb, małż, przetworzonej żywności na bazi zbóż czy kakao, gdzie normy mogą wynosić 5 i 6 mikrogramów na kilogram. Ponadto małym producentom ciężko jest zmieniać tradycyjne technologie produkcji - zaznacza Poseł Łukacijewska.
Jednocześnie Poseł Łukacijewska, również w formie pisemnej zwróciła się do Ministra Zdrowia oraz do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi o szczególne zaangażowanie na rzecz zmiany niekorzystnego dla Polski obniżenia norm substancji smolistych w żywności oraz podobnie jak w przypadku Komisji Europejskiej zasugerowała przeprowadzenie konsultacji z przedsiębiorcami branży wędliniarskiej, które miałyby na celu poinformowanie w jaki sposób najlepiej dostosować technologie, aby zachować tradycyjne sposoby produkcji wędlin i tym samym spełnić nowe normy.
Jak podkreśla Poseł Łukacijewska - Na chwilę obecną Polska produkuje i eksportuje najwięcej produktów tradycyjnych, a ich jakość i niepowtarzalny smak jest chwalony i doceniany w większości krajów Unii Europejskiej.
pd