Czy od 1 czerwca “busy” znikną z dworca w Krośnie? Skąd w takim przypadku będą odjeżdżać pasażerowie? Krosno znalazło dzierżawcę, który ma zarządzać częścią dworca należącą do miasta, jednak nie doszło do porozumienia z lokalnymi przewoźnikami.
Rada miasta odrzuciła protest prywatnych przewoźników. Tym samym utrzymano ograniczenia w dostępie do przystanków. Radni byli jednomyślni stwierdzając, że nie doszło do naruszenia prawa.
Przedsiębiorcy zarzucają radzie miasta ograniczanie działalności gospodarczej i nierówne traktowanie oraz działanie na szkodę pasażerów. Miesiąc temu radni ponownie ograniczyli dostęp prywatnych przewoźników do przystanków. "Prywaciarze" zwracają się do wojewody o rozstrzygnięcie sprawy.
Kolejne przystanki "tylko dla MKS". To sposób krośnieńskiego samorządu na zachęcenie, czy wręcz zmuszenie pasażerów do korzystania z miejskiej komunikacji. W uzasadnieniu napisano o "lepszym zaspokajaniu potrzeb pasażerów".
Tłok na przystankach, blokujące się busy. Większość pasażerów czeka na stojąco, pod gołym niebem, bo nie mieszczą się pod wiatą. To codzienność na przystankach, z których korzystają busy. Sytuacja pasażerów pogorszyła się w wyniku ograniczenia “prywaciarzom” dostępu do przystanków.
Rada Miasta Krosna jednomyślnie podniosła wysokość opłaty za korzystanie z przystanków przez przewoźników. Nowa stawka jest niemal na maksymalnym poziomie dopuszczonym przez ustawę. Równocześnie prywatni przewoźnicy nie będą mieli dostępu do części przystanków.