Wśród krajów europejskich Polacy są grupą, która najbardziej lubi wędliny i raczej nie wyobrażają sobie dnia bez plasterka szynki czy innej wędzonki. Są też grupą konsumentów przywiązanych do tradycyjnych smaków. - Od kilku lat systematycznie rośnie w Polsce sprzedaż wyrobów naturalnych, czyli wędzonych metodą tradycyjną. Konsumenci wędlin poszukują swojskiego i naturalnego smaku. Chcą, by kiełbasa miała smak i zapach dawnej, wiejskiej kiełbasy, a szynka pachniała i smakowała jak ta z wędzarni. Każda licząca się w branży firma wędliniarska ma w ofercie wędliny z tzw.: "domowej spiżarni", czyli produkty bez dodatków konserwujących, wędzone lub pieczone tradycyjnym sposobem, przyprawione jedynie aromatem ziół. U nas wyroby z "Lubelskiej Zagrody" cieszą się niesłabnącym uznaniem klientów - mówi manager ZPM Matthias z Modliborzyc na Lubelszczyźnie.
Nowe unijne przepisy dotyczą w szczególności tych producentów, którzy korzystają z komór wędzarskich opalanych drewnem, a dym z drewna bukowego lub olchowego to warunek konieczny, aby uzyskać smak i zapach wędliny tradycyjnej. Według obecnych przepisów w kilogramie wędliny może znajdować się co najwyżej 5 mikrogramów benzo(a)pirenu. Od września dopuszczalna ilość zmniejszy się do dwóch mikrogramów.
Medialną "zadymę" o wędzonki dementuje jednak Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy RP. "Tradycyjne wędzenie w zgodzie z nowymi przepisami unijnymi jest możliwe, a dziennikarze kolejnych mediów powtarzali tą samą informację bez weryfikacji" czytamy w oświadczeniu Stowarzyszenia.
Stowarzyszenie tłumaczy jednocześnie, że przy zastosowaniu poprawnej technologii wytwarzania dymu, tzw. zżarzania (niepełnego spalania drewna w dymogeneratorach żarowych, ciernych itp.) w temp. poniżej 400 stopni Celsjusza zawartość benzopirenu w wędzonych produktach nie przekraczała ustawionych obecnie limitów, nie będzie to więc żadna drastyczna zmiana. Ewentualne, sporadycznie odchylenia stwierdzano prawdopodobnie z powodu zastosowania nieprawidłowych procesów wędzenia lub nieprawidłowego pobierania prób do analizy.
Duże zakłady już dostosowały proces produkcyjny do wymaganych norm, nie tracąc przy tym na jakości wyrobów. Małe przetwórnie i tradycyjne wędzarnie również będą w stanie spełnić wymogi unijne.
red.