Rok temu na terenie Polski notowaliśmy najcieplejszy kwiecień i maj w historii obserwacji meteorologicznych, właściwie już wtedy panowały letnie temperatury. W tym roku jest inaczej, bo o ile czwarty miesiąc roku był całkiem ciepły, to początek piątego jest chłodny, z częstymi napływami powietrza arktycznego. Po suchej środzie nadszedł pochmurny czwartek, w strefie frontu okluzji pada deszcz, wspomniany front opuści nas w piątek, ale napłynie za nim powietrze o dużym pionowym gradiencie temperatury, a co za tym idzie chwiejne, więc też możliwe będą opady, z tym że - w przeciwieństwie do dzisiejszych - już przelotne. Lokalnie wystąpią burze. U schyłku tygodnia opady przelotne również prawdopodobne, ale mniej, więcej będzie za to godzin ze słońcem. Przed nami kilka dni wiosny w zrównoważonym wydaniu.
Nie wszędzie wrzesień rozpoczął się tak pięknie jak u nas. Na przykład mieszkańcy zachodniej Polski spędzili pierwszy weekend nowego miesiąca pod chmurami, w dodatku z nieba w wielu miejscach siąpił jesienny deszcz. Nad wschodnią częścią kraju natomiast jeszcze króluje wyż i choć ciśnienie jutro zacznie spadać - co oznacza rychły koniec jego panowania - to ładna i ciepła pogoda powinna utrzymać się tu do poniedziałku włącznie. We wtorek jednak może być już nieco inaczej - sięgnie nas bowiem płytki niż znad Bałkanów, a w wilgotnej masie tu i ówdzie utworzą się opady przelotne. Lokalnie możliwe burze.
Wraz z rozbudową potężnego wyżu nad Morzem Białym kierunek napływu mas powietrza do Polski zmienia się z północno-wschodniego na wschodni, przynajmniej przy ziemi i w warstwie granicznej, wyżej natomiast, w swobodnej atmosferze, adwekcję z północnego wschodu zastąpi niebawem napływ z południa. Pogoda nie zmieni się jednak znacząco w najbliższych dniach - weekend zapowiada się parny, z przelotnymi opadami deszczu i burzami. Wyż z północnego wschodu Europy nie sięgnie naszego kraju, Podkarpacie pozostanie pod wpływem płytkiego niżu, a reszta Polski znajdzie się w obszarze niewielkiego gradientu barycznego i również w chwiejnej masie powietrza. Wszędzie zatem może przelotnie padać i grzmieć.
Jesteśmy na skraju niżu, którego centrum przemieściło się nad Morze Czarne. Wschodnie krańce Polski muska front okluzji z nim związany, napływa ciepła i wilgotna masa powietrza, w której, zwłaszcza popołudniami, tworzą się opady przelotne i burze. W środku tygodnia zjawisk konwekcyjnych będzie więcej, będą też groźniejsze - wzrasta bowiem energia konwekcji, a poziom równowagi występuje z dnia na dzień wyżej. Wysoko wypiętrzonym chmurom burzowym może towarzyszyć krótkotrwały, ale ulewny deszcz, nawet grad i porywisty wiatr.
Jeśli w III dekadzie miesiąca nie będzie chłodniej, to tegoroczny kwiecień może być jednym z najcieplejszych w historii obserwacji meteorologicznych, sięgających XVIII wieku. Pod koniec trwającego tygodnia większych zmian się nie spodziewajmy, nadal będzie wręcz letnio. Tylko w piątek niewykluczony lokalny przelotny deszcz albo burza.
REKLAMA
REKLAMA
W PORTALU
REKLAMA
TO I OWO
REKLAMA
REKLAMA