Wypada w takiej sytuacji odpowiedzieć, że bać się owszem, można, ale właściciela, bo to on powinien dbać, aby zwierzę nie rzuciło się na obcego. Dodać należy również, że pies - choć pocieszny - zabawką jednak nie jest. i potrafi pokazać zęby.
Dalsze tłumaczenie, że pies jest szczepiony , też nie wynagrodzi wszystkiego. Szczepionki przeciwko wściekliźnie są bardzo bolesne. Wściec można się jednak także z bólu, jaki potrafią zadać zęby takiego psa. Jedno pogryzienie może spowodować uraz na całe życie. Szczególnie, że często jego ofiarami padają dzieci, nawet te bardzo małe. Czy więc zamknąć wszystkie pieski, aby nikogo nie poszarpały?. Zdecydowanie nie, tylko podejść do tematu jak najmniej „wściekle”...
Zwierzęta to żywe istoty. Istotne więc jest, jak my je traktujemy. „Człowiekiem o gołębim sercu” na pewno nie jest osoba, która skleja skrzydła gołębiom - jak pokazuje przypadek znad morza. Tamtych ptaków człowiek pozbawił możliwości latania, aby zostały u niego i nie odleciały do właścicieli. Mówiąc prosto z mostu: chciał je po prostu ukraść.
„Kraść koni” na pewno nie chciano by także z właścicielem stadniny pod Łęczycą. O tamtych, hodowanych w bardzo złych warunkach „Arabach” rozpisywano się w gazetach i mówiono w telewizji. Pytanie brzmi więc: po co (w) kopać się z koniem, żeby później się nim nie zajmować i jeszcze móc być oskarżonym o znęcanie nad zwierzętami ?
Nasze lokalne przykłady też nie są lepsze. Niedawno w Tarnawie Dolnej dwóch Panów po czterdziestce postanowiło zafundować sobie ostrą jazdę. A dokładniej gonić samochodem Bernardyna, a później.... przejechać po nim. O jaki komentarz można się pokusić, patrząc od strony dobra zwierzaków. Chyba tylko ...psia krew z takimi ludźmi...
Magdalena Pytlowany
Foto: stock