Premier wobec powyższego – także zareagował i to raczej „alergicznie”. Zgodnie z wcześniejszymi zapewnieniami miał odwołać Ministra Skarbu - Aleksandra Grada. Uznał, chyba jednak, że taki minister to skarb i przepraszając opinię publiczną stwierdził ,iż Grad jednak stanowiska nie straci. Minister Skarbu sam przyczyną alergii na pewno nie był. Nie ma więc co płakać nad rozlanym mlekiem, chociaż łzawienie z oczu jest także objawem alergii.
Wszak wiadomo, że aby pozbyć się alergii – należy wyeliminować alergen. W tym przypadku – alergenem jest Stocznia, której trudno się pozbyć. Zgodnie z opinią, iż najlepsze są leki sprowadzone z zagranicy, sprawą zajęła się Komisja Europejska. Zgodziła się ona bowiem na leczenie metodą „czasu”. Dała Polsce czas na rozwiązanie kwestii polskich stoczni. Ile? Tego już nie powiedziała. Żąda jednak co jakiś czas raportów z przeprowadzonych działań.
W tym miejscu nasuwa się, po co Szef Rządu obiecywał głowy Aleksandra Grada, skoro nikt tego od Niego nie żądał? Premier powinien zdawać sobie sprawę, z faktu iż „głową (szczególnie ministra) muru nie przebije”. Powinien też uważać, bo „co dwie głowy to nie jedna” ... i może okazać się w przyszłości, że „polecą za to inne głowy”. Pochwalić jednak trzeba we władzach PO wiedzę z zakresu stomatologii. Dlaczego?
W Platformie wiedzą bowiem, że najgorzej gdy dziury zrobią się w jedynkach. O tym, że dziura budżetowa będzie większą niż zakładano wiedziano już w momencie wyborów do Parlamentu Europejskiego. Wtedy jednak ten fakt przemilczano. Dlaczego? Pewnie ,żeby ratować „jedynki” na swoich listach wyborczych.
Magdalena Pytlowany
Foto: stock