Choć i w obecnych czasach ta złowiona ryba jest także podreperowaniem budżetu domowego.
Zapewniam że znając brać wędkarską ogromna większość to hobbyści dla których łowienie ryb to przysłowiowa frajda i przyjemność. Są wśród nich i tacy którzy ryb nie jedzą twierdząc że po prostu nie lubią a jednak łowią. Ten kto sądzi że wędkarstwo jest nudnym wysiadywaniem nad wodą, powinien sam spróbować. Ja w dzieciństwie i młodości próbowałem i wiem co to za wspaniała sprawa!
Choć teraz obiecuję sobie że znowu powrócę do tego zajęcia to ciągle mi czasu brakuje, a może brak mi silnej woli i tak sobie tylko głupio tłumaczę. Ale z wędkarzami się spotykam i zawsze lubię posłuchać jak opowiadają o swoich przygodach, sukcesach i problemach. Pochwalę się też (a co nie wolno?) że nawet mam takiego dobrego znajomego wędkarza Pana Mariana który od czasu do czasu w świeżutkie okazałe rybki mnie zaopatruje i to za darmochę.
Jak smakuje taka ryba z Sanu i co to za rarytas to tylko może wiedzieć ten co choć raz to posmakował. Ale teraz może trochę o tym że wędkarze też mają swoje problemy, choć to ludzie z natury nie wkurzający się nad wodą to jednak wkurza ich to co się dzieje w tych całych związkach wędkarskich. Całym tym interesem w Polsce dotyczącym łowienia ryb rządzi od 1950 roku PZW- Polski Związek Wędkarski.
Obecnie Polski Związek Wędkarski jest najliczniejszym Stowarzyszeniem w Polsce. Na koniec 2009 r. liczył ponad 640 tys. członków zorganizowanych w 2700 kołach. Działa też 179 klubów sportowych zrzeszających 4260 licencjonowanych zawodników. Polski Związek Wędkarski gospodaruje obecnie na ponad 210 tys. ha wód, które służą wędkarzom członkom PZW.
Część wędkarzy twierdzi że cała ta czapa PZW siedząca w Warszawie powinna być zlikwidowana bo za darmo tylko pieniądze biorą ze składek i to nie małych. To skostniała struktura podobna do PZPN i PZD a Prezes tego związku to dziadek w wieku 76 lat podobnie wiekowi staruszkowie obsiadły też okręgi . Dla przykładu w Wielkiej Brytanii nie ma czegoś takiego jak PZW , są tzw. member shipy. Do których jeśli masz kartę wędkarską,(którą nawiasem mówiąc możesz kupić na każdej poczcie a nie musisz gnać do starostwa jak u nas), możesz się zapisać wpłacając jakąś tam składkę roczną bądź sezonową jak sobie życzysz.
W zamian dostajesz dostęp do kilkunastu łowisk określone odcinki rzek, jeziora, stawy itp. W naszym kraju nie możesz zapłacić składki na sezon lub ma kilka miesięcy musisz bulić na cały rok i to do końca styczna . Tam gdzie nie ma porozumienia kół okręgowych za łowienie musisz ponownie dodatkowo płacić choć to jest ta sama organizacja w całym kraju to całe PZW. Prezesi tych struktur PZW mają swoje sklepy wędkarskie z których w trakcie zadów wędkarskich są kupowane nagrody .Także mają prywatne stawy z narybkiem który odsprzedają organizacji w której prezesują.
Do rzeki takiej jak San na przykład wpuszczano hodowlanego pstrąga i mówi się że jest to zarybianie rzeki .Pstrąg karmiony paszą teraz jest w rzece i ma to być ryba górska i smakowita to jest jakaś kpina . Oprócz tego że opłaca się kartę wędkarską to dodatkowe opłaty musisz dokonać za łowienie na stawach które także są PZW. Zwalnia się natomiast z całkowitych opłat zasłużonych działaczy lecz czy ktoś sie zastanawiał czym to się ci działacze tak mocno zasłużyli ?.Zawiadomienia o walnych zgromadzeniach kół zamiast doręczać każdemu wędkarzowi w odpowiednim terminie to wywiesza się karteluszki na sklepie a potem jest zdziwienie że na 300 wędkarzy koła na zebranie przychodzi 17 z tego 7 członków zarządu.
Jednym słowem coś z tą demokracją w tym związku jest nie tak to jakaś bardzo dziwna odmiana demokracji.Lecz jest więcej jak pewne że będzie szumnie obchodzony w tym roku 19 marca jubileusz 60.lecia PZW (dla mnie to także jest dziwne bo organizacja powstała za Bieruta przetrwała wszystkich i wszystko).Na koniec dla poprawy humoru po tej dawce niezadowolenia wędkarzy dwa kawały o nich:
- Kowalski zagaduje starego wędkarza: - I co, biorą? - Biorą panie, biorą. Tylko zdechła ryba nie bierze. Dzisiaj wszyscy biorą a ci na górze mocno i obficie. Ale nikt nie chce powiedzieć ile i od kogo. Walą głupa jak w tej całej aferze hazardowej.....
I co, biorą, panie Nowak? - pyta Franek. - Biorą, biorą. Wczoraj zarąbali mi rower i krzesełko a dzisiaj teczkę z flaszeczką nawet upić się nie mogę ...
Kazimierz Olender
Foto: stock