Dla niektórych to sztuka, dla innych głupota. Z bliska sprawa wygląda różnie, w zależności od poglądów i gustów, jednym podoba się kolczyk w brwi, innym podoba się w nosie, czy w języku. To już zależy od człowieka i jego upodobań.
Są plusy i minusy, zarówno piercingu, jak i tatuowania. Kolczyk nie tylko ozdabia, ale i przeszkadza, w nosie przy katarze, czy w wardze lub języku przy jedzeniu. Po wyciągnięciu kolczyka zostaje widoczna dziura i niewielka blizna. Tatuaż zamiast bransoletki, czy makijaż, który się nie zmywa – dla niektórych to sposób na pokazanie światu, ze jest się innym niż wszyscy.
Tatuowanie polega na wprowadzeniu barwnika pod skórę za pomocą maszynki elektrycznej, wykonującej bardzo szybkie nakłucia. Jest to zabieg wykonywany na całe życie, gdy się uprzemy możemy usunąć go laserowo, jednak nie jest to najlepsze rozwiązanie. Może się zdarzyć, że rysunek nie zniknie, a barwnik tylko lekko się rozjaśni. Na ciele zaś mogą pozostać blizny. Podczas tatuowania ciała bardzo łatwo możemy się zarazić wirusowym zapaleniem wątroby typu C lub wirusem HIV.
Głupotą, moim zdaniem, jest przekuwać coś samemu, nie wysterylizowanym kolczykiem i igłą, ponieważ podczas takiego zabiegu również możemy ulec zakażeniu. Jednak nie zraża to ludzi, coraz więcej osób, które spotykamy na ulicy, ma przekłuty nos, język, pępek, wargę, brodę, brew lub też zrobiony tatuaż. Najpopularniejszą lokalizacją kolczyka jest zdecydowanie pępek (33 proc.). Na dalszych pozycjach uplasowały się nos (19 proc.), inne niż płatek części ucha (13 proc.), język (9 proc.), sutek (9 proc.), brew (4 proc.) oraz genitalia (2 proc.)
Piercing i tatuowanie swojego ciała działają jak narkotyk, gdy już zaczniemy, nie możemy skończyć. To coś więcej niż moda, to podkreślenie własnej indywidualności. Jest to swego rodzaju nasz znak rozpoznawczy. Zwolenników nie brakuje, przeciwników też nie. Jedno wiemy na pewno, przed podjęciem decyzji o nowej ozdobie, najlepiej przemyśleć to sto razy, niż potem tego żałować.
Katarzyna Janocha
Foto: sxc.hu