Ta pokaźna inwestycja z udziałem pieniędzy gminnych wzbudza kontrowersje i powoduje, że pojawiają się skrajne opinie. Tymczasem nieuchronnie zbliża się listopad i koniec roku, a nie słychać jaki będzie los „5 baniek” przekazanych do CDS przez miasto, gdy okazało się, że spółka potrzebuje 5 mln złotych, by utrzymać płynność finansową. Pieniądze jeszcze w tym roku mają wrócić do budżetu.
Przedsięwzięcie pod nazwą CDS to pomysł na turystyczne ożywienie Krosna, szczególnie rejonu Starego Miasta, Rynku. Nawet pod tym względem zbiera całkowicie odmienne opinie. Jedni uważają CDS za „strzał w 10", inni za pomysł całkowicie chybiony. Niezależnie od tego, jako portal KrosnoCity.pl staramy się promować CDS. Z prostej bardzo przyczyny, skoro taki obiekt powstał, to lepiej, żeby Krosno miało z tego korzyści, a nie przysłowiową „kulę u nogi”.
Zwyczajnie jestem przeciwny destrukcyjnym działaniom na zasadzie „im gorzej, tym lepiej”. Wiem, że wiele osób chciałoby, żeby było właśnie „gorzej”, żeby CDS okazał się całkowitą klapą i pociągnął na dno rządzących Krosnem. Tylko kto na tym najbardziej by stracił? Przecież stratni będą mieszkańcy, czyli ja i Ty czytelniku (o ile jeszcze nie wyjechałeś do Krakowa, Warszawy, Katowic, Wrocławia, Rzeszowa albo Londynu…).
To, że trzymam kciuki za sukces CDS-u nie znaczy, że popieram utrzymywanie tej instytucji „za wszelką cenę”. CDS nie jest „wart każdych pieniędzy”. Uważam, że trzeba trzymać się założeń: spółka ma sama się finansować, przyciągać turystów. 5 „baniek” przekazanych CDS-owi w czerwcu musi wrócić do budżetu Miasta i nad tym nie powinno być dyskusji (5 "baniek" dla CDS). CDS nie może być kolejną instytucją, do której będziemy wszyscy, jako mieszkańcy, dorzucać. Mówienie, że CDS należy utrzymać za wszelką cenę lub, że „wart jest każdych pieniędzy” jest wysoce nieodpowiedzialne. Gdy mówimy, że coś jest warte każdych pieniędzy, to zwykle cena rośnie.
Wykorzystać szansę
Teraz pytanie zasadnicze: czy CDS ma szansę? Oczywiście, że tak. Nie jestem „hura optymistą”, ale uważam, że bardzo dobrym kierunkiem działania jest chęć przyciągnięcia turystów odwiedzających Bieszczady. Nie potrzebujemy ich wszystkich (bo zadeptaliby Krosno), ale już kilka procent (daj boziu 10%) tego ruchu turystycznego powinno ożywić Krosno i pozwolić na utrzymanie się CDS-u i wielu innych firm.
To jest jedna z najmocniejszych stron projektu. Pomaga też fakt, że dla ludzi spoza Krosna hutnictwo szkła zaprezentowane w CDS faktycznie może być fascynujące. Pamiętajmy, że ci turyści nie wychowali się w mieście, w którym są huty i praktycznie w każdym domu, mieszkaniu jest pokaźna kolekcja ozdobnego szkła. Oni tego nie mają, ani nie znają i to jest coś, co można dobrze sprzedać jako produkt turystyczny. W tym celu pracownicy, osoby odpowiedzialne za marketing CDS-u powinny „stawać na rzęsach”! Widać zresztą, że konkretnie podchodzą do działania. Pomaga im Urząd Miasta, pomagają dziennikarze, na ogół życzliwie nastawieni.
Ważne jest też nastawienie mieszkańców Krosna, żeby turysta, który zapyta przypadkową osobę o to, co warto zobaczyć Krośnie i którędy dojść do CDS, nie usłyszał czasem: „…a po kiego czorta do tego dziwactwa chcecie iść? Tam nic nie ma!” Turyści powinni usłyszeć raczej: „A w Centrum Dziedzictwa Szkła już byliście?” Albo jeszcze lepiej: „Nie jesteśmy stąd, ale my idziemy właśnie do CDS”.
„Gdzie jest ten ratusz?”
Nie da się ukryć, że Krosno leży na trasie prowadzącej w Bieszczady, więc ściągnięcie tych turystów jest ułatwione. Sam miałem śmieszną sytuację związaną z turystami, którzy odwiedzili Krosno przy okazji wyprawy w Bieszczady. Gdy kilka lat temu wypoczywałem w Borach Tucholskich. Poznałem tam turystów z Warszawy, którzy jak się okazało byli w Krośnie, dosłownie na kilka godzin. Co w tym śmiesznego? Ano to, że tam w dalekiej Polsce, w Borach Tucholskich tłumaczyłem im, dlaczego, stojąc na przeciw tablicy pamiątkowej ufundowanej przez KPB na Rynku, nie mogą zobaczyć zabytkowego ratusza. Bardzo ich to nurtowało, bo byli przekonani, że patrzą we właściwym kierunku. „Była studnia, była wieża, ale ratusza nie było widać” - mówili. Promocja Krosna i CDS prowadzona w Bieszczadach powinna sprawić, że tacy turyści zatrzymają się u nas na trochę dłużej i być może zdążą się sami dowiedzieć „gdzie jest ten ratusz?”
Podobnie jak wielu mieszkańców mam bardzo mieszane uczucia odnośnie „szklanych rzeźb” rozstawionych bez jakichś szerszych konsultacji. Nawet wśród radnych Krosna (i to nie tych z opozycji) słyszę, że „oszpecono miasto bez pytania o zdanie”. Ktoś powie, że „w nocy, gdy są podświetlone, to nawet niektóre z tych rzeźb wyglądają ładnie” (przy czym coś nie zawsze te światełka działają...). Problem w tym, że większość ludzi zaczyna zwiedzać Krosno w dzień, a nie w nocy. Moim zdaniem to w niczym nie pomaga, bo cóż usłyszy turysta, który zapyta „co to takiego?” Sami mieszkańcy nie wiedzą, nie rozumieją czemu to służy, nie mają pojęcia czy to jest coś niewykończonego, czy wręcz uszkodzonego.
Na domiar złego „piszczele” osadzono w szklanej tafli, którą to w co najmniej dwóch miejscach wkomponowano w chodnik: w Rynku i przy Dworcu. Jak jest na chodniku, to wiadomo, ktoś na to wlezie. Jak już wlezie jeden, drugi, czy trzeci, to w końcu tafla pęknie. Wcale to ładnie nie wygląda, na dodatek przysparza kosztów naprawy.
W tym wypadku trudno nawet komuś zarzucać świadomy wandalizm, skoro szkło wkomponowano w chodnik… W wyjaśnieniu znaczenia rzeźb mogą pomóc zamontowane niedawno szklane tablice informacyjne. Niestety, one też niemal natychmiast stają się celem ataków wandali.
Dodatkowe zwiedzanie
Kolejną zaletą jest to, że przy okazji powstania CDS wreszcie realizowane jest łączenie oferty turystycznej, wzajemne promowanie różnych atrakcji, np. zwiedzania Wieży Portiusa, która przeszła gruntowny remont. W przypadku samej wieży problemem są jeszcze godziny otwarcia, niestety dostępna jest jeszcze zbyt krótko. O ile wiem, to ma ulec zmianie. W pakiecie promowane mogą być też sklepy, restauracje, kawiarnie itp. W skrócie wszyscy, którzy chcą zarobić na turystach. Spotkałem różne opinie, niektórzy przedsiębiorcy kręcą nosem na ofertę CDS, inni już z niej korzystają i są bardzo zadowoleni. Oby tych drugich było jak najwięcej!
Pusta „ciuchcia”
Natomiast co do „ciuchci CDS” mam mieszane uczucia, choćby ze względu na frekwencję w wagonikach. Często widzę w nich dosłownie 3 osoby, był też czas, że „Ciuchcia” jeździła po Krośnie z tylko jednym wagonikiem, zwykle pustym. Jeszcze więcej moich wątpliwości wzbudza fakt, że „Ciuchcia” wjeżdża do parku przy ul. Grodzkiej i przemieszcza się wąskimi alejkami pomiędzy dziećmi i matkami z wózkami. Tłumaczy się to „dodatkową atrakcją dla dzieci, które jadą ciuchcią”. Obawiam się, że nie stanowi to większej atrakcji dla tych, którzy muszą schodzić z drogi temu traktorkowi przebranemu za parowóz (wasze komentarze na ten temat?).
Zapewniono mnie przy tym, że kostka brukowa w parku wytrzyma tę lokomotywę, bo jest solidna i na mocnej podbudowie. Cóż, trochę trudno mi uwierzyć, bowiem, nową kostkę kładziono, gdy prowadzona była przeprowadzka Automobilklubu z budynku w parku. W takiej sytuacji nieraz trzeba było po coś podjechać samochodem. Wówczas wykonawca kostki prosił uprzejmie, jak tylko potrafił, aby nie wjeżdżać na nią nawet autem osobowym, „przynajmniej przed odbiorem”. Jeżeli tej kostce mógł zagrozić samochód osobowy przed odbiorem, to czy po odbiorze stała się całkowicie odporna na traktorek z wagonikami?
Podsumowując, jak widać pomimo pewnych uwag (dotyczących spraw raczej drobnych), trzymam kciuki za powodzenie tego przedsięwzięcia, a portal KrosnoCity.pl z pewnością będzie nadal współpracował z CDS i informował o organizowanych przez Centrum wydarzeniach kulturalnych, zapraszając mieszkańców do udziału i zwiedzania.
Piotr Dymiński
Fot. Łukasz Jaracz, Piotr Dymiński