Podjazdy treningowe nie wskazywały, że walka o wygraną w rozpoczynającym sezon wyścigu będzie aż tak ciekawa. Obie próby padły łupem Mariusza Steca, który popisał się wynikiem 1:59,086, by w drugim podjeździe poprawić go na 1:58,680. Niespodzianką zapachniało podczas pierwszego przejazdu wyścigowego, który dla ostatnich startujących zafundował w Korczynie opady deszczu, przez co faworyzowany Stec był dopiero czwarty, a sensacyjnym liderem został jadący jeszcze po suchym Rafał Grzesiński w Lancerze Evo IX grupy N. Podobną bronią dysponował kolejno drugi i trzeci Grzegorz Dul oraz Waldemar Kluza.
Druga próba wyścigowa była prawdziwym popisem Mariusza Steca, który mimo nieco zepsutego startu wywindował rekord trasy na 1:56,333 i bez kłopotów awansował na pierwsze miejsce. Rafał Grzesiński nie zdołał tym razem pokonać granicy 2 minut i spadł tuż za Steca. Trzeci stopień podium przypadł Tomaszowi Mikołajczykowi. Czwarte miejsce w generalce wywalczył w sobotniej części weekendu debiutant w Lancerze Andrzej Szepieniec, a piątkę uzupełnił Waldemar Kluza.
Wykonałem plan! – cieszył się po wyścigu Mariusz Stec. – Zastanawiałem się czy lunie, ale na szczęście w drugim pojeździe nie padało i dało się zrobić taki wynik, jakiego oczekiwaliśmy. Dałem z siebie wszystko, samochód zadziałał, ja zadziałałem i jest pierwsze zwycięstwo. W drugiej próbie popsułem start i uciekło troszkę czasu, ale jutro też jest dzień i mam nadzieję, że mój czas da się jeszcze poprawić, bo 1:55 ładnie by wyglądało.
- Wynik może nie jest na miarę moich oczekiwań, ale po fatalnym zeszłym sezonie trzecie miejsce jest super – powiedział na mecie Tomasz Mikołajczyk. – Wynik nawet nie jest najważniejszy, ważne jest to, że auto ma potencjał i faktycznie da się nim jechać szybko. Jeżeli jeszcze coś poprawimy trakcyjnie i zawieszeniowo, to można będzie naciskać Mariusza.
- Jest ok, cieszę się z tego, że auto jest na mecie, a jak już mówił to jest najważniejsze – stwierdził Andrzej Szepieniec. – Na tej trasie trzeba się otworzyć i jechać odważnie, bo to najbardziej procentuje. Samochód nie jest bardzo mocny, ale jest bardzo lekki, więc myślę, że ktoś odważniejszy niż ja dzisiaj mógłby tym autem więcej zdziałać. Cieszę się, że jest meta i pozdrawiam wszystkich tych, którzy mi pomagali.
- Sprzęt działa bez zarzutu, tylko kierowca nie najlepiej.– mówił pierwszy w grupie A i ósmy w generalce Grzegorz Duda. – Nie mam formy dzisiaj i nie będę tutaj na nic zwalał. Źle jadę po prostu, ale myślę że jutro będzie poprawa. Trzeba jechać po prostu szybciej, wiem gdzie robię błędy i będę się starał w niedzielę skoncentrować i je wyeliminować.
- Dzień minął dobrze, szkoda że było dużo deszczu, bo takie warunki mocno ograniczyły nasze możliwości – przyznał kierujący jedynym Ferrari w stawce Włoch Sergio Azzini. – Tylny napęd nie lubi deszczu i Ferrari też nie lubi deszczu. Ogólnie pozytywny dzień, piętnasta lokata, przed nami dziesięć samochodów z napędem na cztery koła, myślę, że nie jest źle. Jeżeli jutro będzie sucho to pierwsza dziesiątka jest w naszym zasięgu.
Tekst i foto: Łukasz Krasowski